Prowadzą, pewnie idą po medal. Ale nie wszyscy są zadowoleni. Bo w Rimini dla niektórych toczy się ważniejsza gra. I wchodzi w decydującą fazę.
Za nami 64 mecze Ligi Narodów w Rimini. Osiem rozegrała Polska. A trzy z nich wygrała w stylu, w jakim nie wygrywa nikt inny.
To ogromne różnice między Polską a Holandią. I to stały refren tegorocznych meczów drużyny Vitala Heynena. Odrzucamy rywali od siatki świetną zagrywką. A później ich problemy w ataku potęgujemy ścianą nie do przebicia. Ćwiczymy to do znudzenia. I to się nam nie nudzi. Działa to, co w siatkówce jest najprostszą drogą do sukcesu. A po sukces - największy dla tego pokolenia - mamy przecież ruszyć już za półtora miesiąca. Już 24 lipca mecz Polski z Iranem. W pierwszej kolejce olimpijskiego turnieju w Tokio. Pewnie jeszcze będą trudne testy (oby!). Ale po tych, które za nami, powiedzmy sobie szczerze: to świetnie, że pokazujemy taką gotowość. To się przeradza w coraz większą pewność.
W pierwszym secie nie skończył żadnego z sześciu ataków. Po dwóch setach miał 25 proc. skuteczności (3/12), a mecz skończył z zapisem 5/19. Maciej Muzaj raczej nie ma tej pewności, o której było przed chwilą.
Tak, bardzo dobrze zagrywał (3 asy). I pomagał w bloku (2 punkty). Ale w ataku ciągle czeka na taki mecz, którym przekona trenera, że to on jest lepszą opcją na zmiennika Bartosza Kurka.
Przy stanie 2:0 w setach i 21:9 w ostatnim Muzaj został zatrzymany przez podwójny blok Holendrów. Po tej akcji schował twarz w koszulce i szarpnął za nią, jakby chciał ją porwać. Tu czuje się napięcie. Łukasz Kaczmarek jeszcze też nie pokazał swoich możliwości. Między tą dwójką trwa walka o jedno z ostatnich miejsc w 12-osobowej kadrze na Tokio.
Pierwsza w Lidze Narodów jest Polska a druga Brazylia. Jedni i drudzy po siedem meczów wygrali i po jednym przegrali. Jedni i drudzy już są właściwie pewni walki o medale. Bo chociaż za nimi dopiero 8 z 15 kolejek, to piąty w tabeli Iran traci do jednych i drugich już 5 punktów.
Z Holandią nie grali Michał Kubiak, Bartosz Kurek i Wilfredo Leon. Ciekawe czy Vital Heynen już dawno zaplanował sobie, że całą siłę rzuci na Brazylię. Na pewno chcielibyśmy to zobaczyć. I na pewno chcielibyśmy przeżyć trochę emocji meczowych, a nie treningowych. Bo ostatnie mecze Polski wyglądały jak treningi. Z całym szacunkiem do rywali.
Życzmy polskim siatkarzom trudnego meczu. Granie i wygrywanie takich jest potrzebne przed igrzyskami w Tokio.