Już dwa pierwsze spotkania trzeciej serii meczów Ligi Narodów reprezentantek Polski były dwoma tie-breakami - najpierw wygranym z Kanadą, a później przegranym z Holandią. Z Japonkami miało być jednak najtrudniej - to rewelacja turnieju rozgrywanego w Rimini.
Zawodniczki Kumi Nakady przegrały do tej pory tylko dwa spotkania i przed meczem z polską kadrą zajmowały piątą pozycję w tabeli Ligi Narodów z dorobkiem 17 punktów. Polki zajmowały dopiero jedenastą pozycję i miały dziewięć zdobytych punktów.
Mecz z Polską zaczęły jednak źle, czyli od seta przegranego do 22, w którym od stanu 15:15 Japonki nie były już w stanie objąć prowadzenia. W drugiej partii to Polki goniły swoje rywalki i udało im się wygrać końcówkę - od stanu 20:20 do 25:22.
Kolejne dwie partie Polki wolałyby pewnie zapomnieć. Spora liczba własnych błędów i nieskuteczność w ataku przełożyła się na stratę prowadzenia - Polki przeszły od stanu 2:0 do 2:2 w całym meczu. Po pierwszych dwóch setach słabszej gry, o wiele lepiej zaczęła się prezentować Zuzanna Górecka, ale znowu osłabła skuteczność kluczowych piłek Magdaleny Stysiak. Atakującą też trzeba jednak docenić - kończyła ponad połowę otrzymywanych piłek i zdobyła 35 punktów w całym spotkaniu.
W końcówce trzeciej partii Polki były już bardzo blisko gry na równi z Japonkami - w pewnym momencie wynik brzmiał nawet 21:20 dla rywalek, ale od tego momentu to zespół z Azji grał na wyższym poziomie i wygrał 25:22. Sytuacja powtórzyła się jedną partię później, gdy Polki nawet prowadziły 22:21, ale w kolejnych sześciu akcjach to Japonki punktowały aż pięciokrotnie i wygrały tego seta do 23.
Doprowadziły tym samym do tie-breaka. W nim na pierwszej przerwie technicznej prowadziły Japonki - 8:7. Nie miały jednak wielkiej przewagi i Polki wciąż mogły myśleć o dograniu spotkania w o wiele lepszy sposób. Kluczowym momentem była kontra przy stanie 10:9 dla Polek, gdy w aut bez bloku uderzyła Martyna Łukasik. Sędzia tego spotkania najpierw sprawdziła, czy piłka wyszła poza boisko, a gdy to się potwierdziło, Jacek Nawrocki poprosił jeszcze o challenge bloku - i okazało się, że faktycznie piłka otarła się o dłonie blokujących Japonek.
To pozwoliło Polkom na przewagę jednego punktu przy kluczowych piłkach spotkania. Chyba nikt nie spodziewał się wtedy, że zawodniczki Nawrockiego w dwóch kolejnych akcjach popełnią jednak proste błędy i wręcz oddadzą Japonii dwie szanse na skończenie tego spotkania zwycięsko. Magdalena Stysiak w ostatniej akcji meczu przekroczyła linię trzeciego metra i to Japonki wygrały seta 16:14 i mecz 3:2.