3:0 z Włochami, 3:1 z Serbią, 1:3 ze Słowenią, 3:0 z Australią, 3:0 z USA i 3:1 z Rosją - oto wyniki polskich siatkarzy po sześciu kolejkach Ligi Narodów. W zespole prowadzonym przez Vitala Heynena trwa wielka rotacja. To walka o ostatnie wolne miejsca w 12-osobowej kadrze na igrzyska olimpijskie w Tokio. A mimo to Polska prowadzi w rozgrywkach.
- Muszę powiedzieć szczerze, że nie jestem zaskoczony. My w tym momencie wyglądamy świetnie jako grupa, a możemy być jeszcze lepsi - mówi jeden z liderów kadry, Mateusz Bieniek.
Po trzech dniach przerwy w środę, czwartek i piątek nasi siatkarze zagrają z Bułgarią, Holandią i Brazylią.
Mateusz Bieniek: Jestem zdziwiony, że tak dobrze wszystko tu funkcjonuje. Pomijając średniej jakości pokoje, reszta jest na dobrym poziomie. Jedzenie jest smaczne, mamy swoją siłownię, bo hotel nam udostępnił miejsce na jej zrobienie. Normalnie, w spokoju, trenujemy. I gramy z najlepszymi. To bardzo dobre przygotowania do igrzysk w Tokio. A pokoje mają oczywiście za krótkie łóżka, ale jak ktoś ma 210 cm wzrostu, to prawie wszędzie ma ten problem. Hotel jest starszy, jednak narzekanie nam nie pomoże. Dobrze chociaż, że mamy wi-fi. Wieczorami może chodzi średnio, bo wtedy wszyscy korzystają. Ale jest.
- Jest nas tak dużo [19 zawodników], że rotujemy. Część ma wolny poranek, a część wolne popołudnie. Gdy część pracuje na siłowni, to druga część w hali. Kto gdzie, to też zależy od tego kto kiedy grał. W sumie każdy ma swój program budowania formy. I odpoczywania też. Mamy PlayStation, więc wieczorem lubimy razem pograć i się pośmiać. Jeszcze fajniejsze jest to, że mamy możliwość wychodzenia na plażę. Nie opalamy się, ale spacerujemy. Ja raz wszedłem do wody i na razie więcej nie chcę, bo jeszcze się czuje, że woda się nie zdążyła nagrzać.
- Faktycznie prawie zawsze go spotykamy! Vital jest znany z tego, że nie może usiedzieć w miejscu, więc ciągle chodzi w tę i z powrotem.
- Ha, ha, ha! Nie wiedzieliśmy o tym!
- Jest sobą. No może jest trochę spokojniejszy. Ale to dlatego, że wygrywamy mecze i nie ma powodów, żeby się bardzo denerwować.
- Muszę powiedzieć szczerze, że nie jestem zaskoczony. Wiem, jak trenowaliśmy w Spale i widzę, że generalnie z każdym kolejnym treningiem wyglądamy coraz lepiej. Są w naszej kadrze zawodnicy po trudnym sezonie, ale są też zawodnicy w znakomitej formie już teraz. My w tym momencie wyglądamy świetnie jako grupa, a możemy być jeszcze lepsi.
- Na pewno każdy z nas ma jeszcze rezerwy. I uwolnimy je. Po to trenujemy. Wiadomo, że im bliżej igrzysk, w tym lepszej formie będą wszystkie zespoły. My też chcemy i musimy być przygotowani na coś ekstra, na więcej niż 100 procent.
- To prawda, na zagrywce już czujemy się bardzo pewnie.
- Rzeczywiście to pokazuje, że fizycznie wyglądamy dobrze. Inaczej zagrywka by nie funkcjonowała. Ale naprawdę mamy jeszcze co poprawiać.
- Myślę, że tak. Ja na pewno mogę zagrywać bardziej kierunkowo. Wierzę, że utrzymam poziom mocy, ale będę lepiej trafiał.
- Mieliśmy w Spale. Tutaj nie potrzebujemy, bo meczów jest tak dużo, że w nich sprawdzamy na bieżąco, jak jest z prędkościami.
- Nie mam bladego pojęcia, jeśli mam być szczery.
- Zdecydowanie, ha, ha!
- Bo to prawda. Bardzo trudno jest utrzymać taki strzał. To jest bardziej obrona, niż przyjęcie takiej zagrywki. Wilfredo trafia ostatnio regularnie i widać, że wszyscy mają z tym problemy.
- Nie, nie, Vital jest oryginalny i nigdy nie powtarza swoich pomysłów. Kiedyś przyjechał na mecz ligowy i obiecał mi tyle czekoladek, ile będę miał bloków. Miałem pięć. Ale teraz belgijskiej czekolady nie było.
- Jak najbardziej. Wszystkie głupie gierki uwielbiam. Stare, nowe - tęsknię za nimi, jak się kończy kadra. To jest najlepsza forma rozgrzewki. I te pomysły pomagają różne rzeczy wyćwiczyć. Na przykład jak zastawimy siatkę oraz całą przestrzeń między siatką a boiskiem ściankami reklamowymi, to gramy w ciemno i nie wiemy, skąd nadleci piłka. Dzięki temu musimy błyskawicznie reagować i poprawiamy refleks. Do tego zaczynasz trening od uśmiechu i lepiej ci idzie.
- Nikt nie chce wygrać bardziej niż my. Po porażkach jest frustracja, bo nie po to trenujemy, żeby przegrywać. Ale słabsze mecze czasami muszą się zdarzyć. Trzeba je wyrzucać z głowy. I nie przejmować się, że w Polsce się robi piekiełko. Mnie to ani ziębi, ani parzy. Każdy ma prawo do swojej opinii, a ja ich nie muszę czytać.
- Docierają do nas informacje. Nie będę kłamał, że nie wchodzę na strony mediów. Jestem zadowolony i tylko życzę sobie, żeby mi dalej zdrowie dopisywało. Jest naprawdę dobrze. Oby tak dalej. Walka trwa, chętnych na miejsca w 12-osobowej kadrze jest wielu, meczów do rozegrania jeszcze zostało dużo, więc trzeba po prostu mocno pracować.
- Aż tak bardzo jak Michał tenisem się nie interesuję, ale za Igę ściskam kciuki! Życzę jej, żeby obroniła tytuł mistrzyni Roland Garros. Jest na dobrej drodze. Jak tylko mam chwilę, to odpalam mecz i oglądam. Skoro w poniedziałek Iga gra nie wcześniej niż o godzinie 21, to na pewno będzie czas, żeby jej pokibicować.