"Mamy najmocniejszą kadrę w historii. Nawet za czasów Wagnera takiej nie było"

- Wiem, że to tylko Australia, ale proszę zauważyć, jak zagrał Norbert Huber. 19. zawodnik w hierarchii Vitala Heynena wyglądał jak mistrz. Mamy chyba najmocniejszą kadrę w historii. W Lidze Narodów mogą jej się zdarzać różne mecze, bo chłopcy są w mocnym treningu. Ale ten zespół jest tak szeroki, że nawet za czasów Huberta Wagnera takiego nie było - mówi Zbigniew Zarzycki, mistrz świata i mistrz olimpijski.

W czwartek w czwartej kolejce Ligi Narodów rozgrywanej we włoskim Rimini reprezentacja Polski siatkarzy rozbiła Australię 3:0 (25:16, 25:10, 25:12).

"19. zawodnik gra jak mistrz"

- Co tu mówić. Deklasacja - zaczyna swoją analizę Zarzycki. - Norbert Huber pojechał do Rimini w ostatniej chwili. Został dołączony jako 19. zawodnik. A gra, jakby był już od kilku lat pierwszoszóstkowym kadrowiczem. Idzie i serwuje asy, blokuje, atakuje. Proszę na przykładzie tego chłopaka zobaczyć, jakie my mamy możliwości - cieszy się mistrz sprzed lat.

Zobacz wideo Polscy siatkarze pokazali, jak wyglądają warunki w pokojach hotelowych w czasie Ligi Narodów

"Musi skupić się na grze, a nie na gwiazdorzeniu"

Okazałym zwycięstwem Polacy wznowili rozgrywki po trzech dniach przerwy. I po porażce 1:3 ze Słowenią. - Ważniejsze od wyników jest to, jak kto wypada, bo przecież teraz trwają przede wszystkim wewnętrzne kwalifikacje do 12-osobowej kadry na igrzyska - zaznacza Zarzycki. Jak więc jego zdaniem wypadają ci, którzy najmocniej walczą o ostatnie wolne miejsca?

- Najciekawiej ta walka wygląda na przyjęciu. Moim zdaniem jeden słabszy dzień nie przekreśla Bartosza Bednorza. On grał we Włoszech i na pewno bardzo chciał się pokazać przeciw Italii. Nie wyszło mu kompletnie (skończył tylko 3 z 18 ataków). Ale liczę, że z USA czy z Rosją dostanie szansę i wypadnie dobrze - mówi Zarzycki. - Tylko musi skupić się na grze, a nie na gwiazdorzeniu. Widzę u niego takie mistrzowskie zachowania. On musi sobie zdać sprawę z tego, że nie jest zawodnikiem klasy nieosiągalnej dla innych. Jest jednym z. Jednym z reprezentantów. Jak wróci na te tory, to będzie miał wszystkie karty w ręku, żeby grać doskonale i wywalczyć sobie miejsce w kadrze na igrzyska - dodaje mistrz olimpijski z Montrealu z 1976 roku.

"Przegrany mecz ze Słowenią trzeba przyjąć z uśmiechem"

- Na razie bliżej tej kadry na Tokio widzę Kamila Semeniuka. Słabo zagrał w finale mistrzostw Polski, gdzie Zaksa niespodziewanie przegrała z Jastrzębskim Węglem, ale poza tym miał w tym sezonie klubowym wiele kapitalnych meczów i był gwiazdą wygranej przez Zaksę Ligi Mistrzów. A w kadrze na początku Ligi Narodów też wygląda bardzo dobrze - ocenia Zarzycki.

Zdaniem eksperta, w piątek i sobotę, w meczach z USA i Rosją, Polska może odnieść kolejne zwycięstwa, bez względu na składy, w jakich zagra. - Kogo by Vital Heynen nie wystawił, to my te mecze możemy wygrać. Ze Słowenią mieliśmy gorszy dzień i też na siłę nie szukaliśmy zwycięstwa, bo nie o to teraz chodzi. Tamten przegrany mecz trzeba przyjąć z uśmiechem. Wydaje mi się, że ta kadra jest naszą najmocniejszą w historii. Mocniejszą nawet od tej Huberta Wagnera, w której grałem. Bo ta jest szersza. Skoro tu 19. zawodnik gra jak mistrz, to trzeba docenić jej potencjał. W czasach Wagnera aż tak nie było - kończy Zarzycki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.