Zespół Nikoli Grbicia mógł zostać drugim polskim zespołem, który wygrał Ligę Mistrzów, po Płomieniu Milowice, któremu ta sztuka udała się w 1978 roku. Musiał jednak pokonać wielkie Itas Trentino, które grało już w czterech finałach Ligi Mistrzów, a w latach 2009-2011 wygrywało te rozgrywki.
Siatkarze ZAKSY mieli olbrzymią motywację również z innego powodu. Nie udało im się bowiem zdobyć podwójnej korony w Polsce. Zdobyli tylko krajowy puchar, ale w finale mistrzostw Polski niespodziewanie ulegli Jastrzębskiemu-Węglu. W efekcie zamiast z trzech pucharów, w razie porażki w Weronie mogli zostać tylko z jednym.
Na początku meczu lepiej radzili sobie bardziej doświadczeni w finałach Ligi Mistrzów rywale i prowadzili 4:1, 9:6. Dzięki jednak dwóm blokom, ZAKSA odrobiła straty i była wyrównana walka punkt za punkt. W końcówce doszło do sporej kontrowersji. Przy wyniku 21:20 dla ZAKSY sędziowie popełnili fatalny błąd. Challenge pokazał bowiem, że Włosi wpadli w siatkę, ale zdaniem arbitrów, zrobili to za antenką. Mimo protestów naszego zespołu, nie zmienili decyzji.
Zamiast dwupunktowego prowadzenia był remis 21:21. Za chwilę pomylił się jednak Abdel Aziz, a świetną zagrywką popisał się David Smith. Po kolejnej świetnym serwisie Amerykanina, Lucarelli z trudnej pozycji zaatakował w aut. Drugą piłkę setową skończył Łukasz Kaczmarek skutecznym atakiem z prawego skrzydła.
Początek drugiej partii był identyczny jak pierwszej. Znów ZAKSA musiała odrabiać straty (0:3, 6:8). Jeden z kluczowych dla losów seta był fragment przy remisie 13:13. Wtedy dwa z rzędu asy serwisowe posłał Kamil Semeniuk. Po chwili zablokowany został Ricardo Lucarelli, a w kolejnej długiej akcji, sprytnie, po rękach rywali zaatakował Aleksander Śliwka. ZAKSA wygrywała już aż 17:13!
Wysokie prowadzenie nie uśpiło i drużyna Nikoli Grbicia do końca seta utrzymała przewagę. I znów udało się wygrać po drugiej piłce setowej. Tym razem skutecznie z lewego skrzydła zaatakował Śliwka. Dzięki temu polski zespół był w wymarzonej sytuacji, bo Włosi potrzebowali trzech zwycięskich setów z rzędu, by cieszyć się z trofeum.
Podrażniony zespół Itas Trentino znów zaczął od mocnego uderzenia i po dwóch znakomitych zagrywkach brazylijskiego przyjmującego Lucarelliego prowadził aż 4:0. Pomocną dłoń dał Polakom Nimir Abdel-Aziz. Holenderski atakujący nie kończył swoich ataków. Po bloku na tym zawodniku był remis 9:9 i wydawało się, że znów to ZAKSA przejmie inicjatywę.
Abdel-Aziz zrewanżował się jednak naszym zawodnikom blokiem na Kaczmarku i Włosi prowadzili 16:14. Czas wzięty przez Grbicia zupełnie nie pomógł, bo po złym, technicznym ataku Śliwki rywale mieli już czteropunktową zaliczkę. - Nie patrzymy na wynik. Wróćmy do dobrej gry - mówił szkoleniowiec ZAKSY. Nie udało się jednak, bo wicemistrzowie Polski mylili się w ataku na potęgę.
Zespół Itas Treninto już w ostatnim, rewanżowym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów z SIR Safety Perugią pokazał, że potrafi podnieść się przegrywając w setach 0:2. Tam po przegranych partiach do 22. i do 17, wygrał dwa sety z rzędu i w efekcie cieszył się z awansu do wielkiego finału, bo piąty, wysoko przegrany set już nie miał znaczenia. Teraz włoscy kibice życzyli sobie, by historia się powtórzyła z tą różnicą, by Itas Trentino zwyciężył również w tie-breaku.
Zupełnie jednak inny plan miała ZAKSA, która wreszcie lepiej wreszcie zaczęła partię i prowadziła 7:5. Niestety znów zaczęło brakować mocy i skuteczności w ataku (zacięli się Kaczmarek i Semeniuk), a włosi bardzo dobrze kontratakowali i często wykorzystywali swoich skutecznych środkowych: Serbów Marko Podrascanina i Srecko Lisinaca. A po bloku na Semeniuku trzykrotni zwycięzcy Ligi Mistrzów prowadzili już 14:11.
ZAKSA pokazała jednak charakter i potrafiła odrobić straty. W efekcie doszło do pasjonującej końcówki. Przy stanie 23:23 długą wymianę w kontrze skutecznie skończył Kaczmarek. Polacy mieli piłkę meczową, dobrze wyczuli atak Abdul-Aziza, ale nieskutecznie podbili. W efekcie doszło do walki na przewagi. Przy stanie 26:25 piłkę w górze na zwycięstwo miał Kaczmarek, ale został zablokowany. Po chwili kolejny dobry atak Śliwki (w całym meczu grał z bardzo dobrą 67 proc. skutecznością) dał kolejną piłkę meczową. Kaczmarek przy prowadzeniu ZAKSY 27:26, popisał się asem i dał wielkie zwycięstwo Polakom! W naszej drużynie zapanowała euforia!
Po raz pierwszy od czternastu lat w Lidze Mistrzów siatkarzy triumfował zespół nie z Włoch lub Rosji. W 2007 roku najlepszy był niemiecki VfB Friedrichshafen. Potem przez dwanaście edycji z ośmiu triumfów cieszyli się rosyjskie drużyny (sześć razy Zenit Kazań, i po jednym razie Lokomotiw Nowosybirsk oraz Biełogorje Biełgorod), a cztery razy włoskie (trzykrotnie Itas Trentino i raz Cucine Lube Civitanova).
ZAKSA przełamała też porażki polskich drużyn w finale Lidze Mistrzów. Drugie miejsce zajęła bowiem Asseco Resovia Rzeszów w 2015 i PGE Skra Bełchatów w 2012 roku. Obie polskie drużyny przegrały finał z Zenitem Kazań.
ZAKSA: Toniutti, Kaczmarek 15, Kochanowski 7, Smith 9, Śliwka 18, Semeniuk 15 i Zatorski (libero) oraz Kluth.
Trentino: Giannelli 2, Abdel-Aziz 21, Podrascanin 9, Lisinac 11, Lucarelli 13, Kooy 6, Rossini (libero) oraz Michlietto 5, Sperotto, Sosa, De Angelis (libero).