Największa broń Zaksy i nowy as Heynena. "Ma wszystko, żeby być wśród najlepszych na świecie"

Sebastianowi Świderskiemu przypomniał siebie sprzed lat, Waldemar Wspaniały widzi w nim nowego Gorana Vujevicia, a według Benjamina Toniuttiego ma wszystko, żeby być jednym z najlepszych na świecie. W statystykach tego sezonu Ligi Mistrzów wyprzedził Wilfredo Leona, Ricardo Lucarelliego, czy Earvina N'Gapetha, a w sobotni wieczór wywalczył w Weronie główne trofeum rozgrywek. Poznajcie Kamila Semeniuka - prawdopodobnie największą broń Zaksy Kędzierzyn-Koźle i przyszłego asa kadry Vitala Heynena.

W dwa lata Kamil Semeniuk przeszedł drogę od klubowego wychowanka z dużym potencjałem do giganta, który liczbami może się równać z największymi gwiazdami światowej siatkówki. Wielu powiedziałoby: za szybko. Ale na jego drodze pojawiały się już wyboje, a teraz wszedł przecież na poziom, kiedy jego słabe mecze w tym sezonie można policzyć na palcach jednej ręki. W kluczowych momentach był dla Zaksy zawodnikiem, na którym można było polegać. 

Zobacz wideo Polscy siatkarze szczepili się przeciwko COVID-19. "To bardzo ważne, że możemy się zaszczepić przed igrzyskami"

24-latek nie schodzi z wysokiego poziomu, wniósł nową jakość do polskiej siatkówki. Zauważył to też Vital Heynen i dał mu szansę walki o igrzyska olimpijskie w Tokio. Pierwszy mecz, którym może mocno przekonać do siebie Belga to finał Ligi Mistrzów Zaksy z Trentino. To w nim Semeniuk podsumował swoją siedmioletnią, ciekawą, ale i krętą drogę do Werony, gdzie wywalczył najcenniejsze możliwe klubowe trofeum.

Semeniuk pięć lat temu miał wątpliwości co do Zaksy. Ale po wybojach przyszedł czas na udowodnienie jakości

W 2014 roku 17-letni Semeniuk debiutował w zespole Młodej Zaksy. Jest wychowankiem klubu z Kędzierzyna i pięć lat temu udało mu się wejść już do pierwszej drużyny. Wcześnie, ale w swoim pierwszym sezonie - 2015/2016 - wchodził jednak tylko na krótkie zmiany za Rafała Buszka, nie dostawał wiele szans. Przed kolejnym miał mieć nawet myśli o zmianie klubu. - To jest najgorsze pytanie, jakie trzeba sobie zadać i największy dylemat do rozstrzygnięcia. Przyznam, że przed tym sezonem miałem taki moment zastanowienia, czy może nie pójść do teoretycznie słabszej drużyny, gdzie grałbym znacznie więcej. Ale gramy w Lidze Mistrzów, będzie sporo meczów do rozegrania w lidze, na pewno więc tych szans do gry będzie więcej. Taką przynajmniej mam nadzieję - że zdobędę więcej cennego doświadczenia - mówił dla portalu WP Sportowe Fakty po meczu z PGE Skrą Bełchatów z października 2016 roku, gdy dostał jedną z niewielu szans nieco dłużej pokazać się na boisku.

Pojawiły się jednak wyboje. Aspiracje Semeniuka były spore, a w Zaksie niewielu dałoby się przekonać, że stawianie na młodego siatkarza w tak silnym zespole pozwoli mu od razu wejść na wysoki poziom. Scenariusz, o którym zawodnik wspomniał w 2016 roku, spełnił się zatem w 2018. Władze klubu w porozumieniu z Semeniukiem wysłały go na jeden sezon do Warty Zawiercie. W niej prezentował się bardzo dobrze, a klub wszedł do półfinału Pucharu Polski i zajął najlepsze w swojej historii czwarte miejsce w ligowej tabeli. Mecz o brąz przegrał po zaciętej, choć zakończonej trzema meczami rywalizacji z Jastrzębskim Węglem. Po złoto sięgnęła wówczas ZAKSA, dla której to, co Semeniuk zaprezentował w Zawierciu wystarczyło, żeby ściągnąć go z powrotem do Kędzierzyna.

Do Zaksy przyszedł też Nikola Grbić, który dobrze poznał się na Semeniuku. Serb rozumiał jego sytuację i już w pierwszym sezonie po powrocie dawał mu szansę gry, choć przerwane przez epidemię koronawirusa rozgrywki PlusLigi i odpadnięcie z Ligi Mistrzów nie pozwoliły zweryfikować formy przyjmującego w najważniejszych spotkaniach. Kluczowy dla jego sytuacji miał być zatem obecny sezon. I chyba nikt nie spodziewał się, że 21-latek tak wykorzysta swoją szansę.

Toniutti: "Semen" ma wszystko, żeby być jednym z najlepszych na świecie

Grbić postawił na Semeniuka. Został zawodnikiem podstawowej szóstki Zaksy i zaczął się Serbowi odpłacać. Najpierw przyszła seria zwycięstw i wiele nagród MVP w PlusLidze, których w całym sezonie zgromadził pięć. Potem pojawiła się świetna gra Semeniuka w Lidze Mistrzów i pomoc drużynie w awansie do ćwierćfinału. Potem nadszedł czas na pierwszy wielki sprawdzian - z Cucine Lube Civitanova. Semeniuk był kluczową postacią obu spotkań, a zwłaszcza złotego seta w Kędzierzynie. W międzyczasie ZAKSA sięgnęła po Puchar Polski, a on został MVP turnieju finałowego w Krakowie. Za to w półfinale LM nie dawał odetchnąć zawodnikom Zenita Kazań i w końcu wyrzucił ich z rozgrywek po kolejnym złotym secie, po którym także został wybrany MVP. Nawet przy okazji największego rozczarowania kędzierzynian w tym sezonie - przegranego finału PlusLigi z Jastrzębskim Węglem - pozostawał jednym z zawodników, który miał najlepsze statystyki, zwłaszcza w ataku.

- Lubię ciągle sprawiać, że lepszymi zawodnikami stają się ci obok mnie. To ważniejsze od mojego własnego rozwoju, bo chciałbym doprowadzać tych, którzy nie grają w pierwszej szóstce do jak najwyższego poziomu. W ten sposób regularnie wzmacniasz swój zespół i sam odczuwasz satysfakcję - mówi w rozmowie ze Sport.pl Benjamin Toniutti, rozgrywający Zaksy. I na potwierdzenie swoich słów daje przykład Kamila Semeniuka. - "Semen" zrobił ogromny krok naprzód. Stał się bardziej otwarty mentalnie, ciężko pracuje i ma wszystko, żeby stać się jednym z najlepszych na świecie. Jest bardzo silny, świetny technicznie i nie ma słabych punktów. Z Lube, czy z Zenitem graliśmy trudne złote sety, a on był w nich ważną postacią i robił wszystko, żeby pomóc zespołowi. Żeby stać się czołowym graczem na swojej pozycji, musisz być na boisku w kluczowych momentach. A on zawsze tam jest - wskazuje Francuz.

Wspaniały widział w nim kolegę Grbicia, a Świderski siebie

- Patrzę na "Semena" i widzę, że on zawsze ma taki sam wyraz twarzy - czy robi błąd, czy zdobywa punkt po świetnej akcji. To bardzo dobrze, że tak jest. Nie traci koncentracji, tylko cały czas próbuje zrobić, co umie. Najważniejsza jest następna akcja - każdy trener to powtarza. Semeniuk właśnie tak myśli. Przypomina mi dawnego kolegę Nikoli Grbicia. Trener Zaksy w reprezentacji Serbii przez lata grał z takim siatkarzem, który się nazywał Goran Vujević. To też był przyjmującym i to świetnym. A wyraz jego twarzy nigdy nic nie mówił. Facet wyglądał, jakby miał maskę. A do tego miał wyszkolenie techniczne, obijanie bloku, kiwanie, mocny atak. Jak Semeniuk. No, może trochę przesadziłem, bo w końcu Vujević to był mistrz olimpijski - mówił w rozmowie dla Sport.pl Waldemar Wspaniały.

Wielkie osiągnięcia dla polskiego przyjmującego jeszcze przyjdą, a na razie swój poziom udowadnia liczbami. Wśród najlepiej punktujących zawodników tego sezonu Ligi Mistrzów przed finałem jest drugi, przed takimi zawodnikami jak Wilfredo Leon, czy Ricardo Lucarelli. W rankingu przyjmujących jest najlepszy, ma 48 procent skuteczności w ataku. Porównania Semeniuka do wielkich nasuwają się więc same. Sebastian Świderski mówił, że widzi w Semeniuku siebie. - Jeszcze raz powiem, że trzeba marzyć i trzeba dążyć do spełnienia marzeń. Z tego, co wiem, Kamil będzie w tym roku sprawdzany w reprezentacji. Nie wiem, jak trener Heynen sobie wszystko dokładnie zaplanował, bo wielki turniej Ligi Narodów w bańce antycovidowej w Rimini budzi wiele pytań, choćby o to, jak duże będą kadry i jaka będzie możliwość rotowania zawodnikami. Ale Kamil na pewno ma przyszłość przed sobą i myślę, że wcześniej czy później doczeka się nie tylko gry w biało-czerwonej koszulce, ale też wysłuchania "Mazurka Dąbrowskiego" na podium nawet igrzysk olimpijskich - wskazał Świderski, który w Zaksie zakładał koszulkę z numerem "13". Tak samo, jak teraz Semeniuk.

- Stylem gry Kamil Sebastiana może przypominać, ale Sebastian był jednak emocjonalny. On bardzo przeżywał to, co zrobił źle. Analizował. Szczególnie gdy był młody. Dopiero z biegiem czasu przestał to robić. Natomiast z Vujeviciem czy to w klubach, czy w reprezentacji spotykałem się przez co najmniej 10 lat i znam tylko jedną minę tego człowieka. Życzę Semeniukowi, żeby kiedyś też został mistrzem olimpijskim. Jest świetny, wszechstronny, znakomicie wyszkolony technicznie. I chociaż warunki fizyczne ma podobne jak Świderski i jak Vujević [Semeniuk 194 cm wzrostu, Świderski 193, a Vujević 192 cm], to ma wszystko, czego trzeba do wielkiego grania - przyznał Waldemar Wspaniały.

"Kamil gra bez kompleksów, błyszczy na tle gwiazd innych czołowych reprezentacji świata"

- Uważam, że cały ten sezon pokazuje, że Semeniuk zasługuje na wyjazd na igrzyska - dodał też Wspaniały. Vital Heynen ma zatem trudny wybór. Doświadczenie i staż w zespole pozostałych zawodników czy świetna dyspozycja Semeniuka, który musi ją jeszcze potwierdzić na zgrupowaniu i w finale Ligi Mistrzów? Rekomendacje się nie kończą. - Ma fantastyczny sezon. Praktycznie w każdym meczu pokazuje, że już jest jednym z najlepszych polskich przyjmujących, a przecież na tej pozycji mamy ogromną konkurencję. Kamil gra bez kompleksów, błyszczy na tle gwiazd innych czołowych reprezentacji świata, mimo że dopiero przed nim poważna kariera reprezentacyjna - zachwycał się były siatkarz Zaksy i były prezes PZPS-u, Paweł Papke. Wyraźnie o jego zaletach mówił także trener Zaksy, Nikola Grbić. - Prawdę mówiąc, ja nie widzę dla Kamila granic. Uważam, że on już jest wśród najlepszych zawodników na swojej pozycji. Jedyne, czego mu jeszcze brakuje, to doświadczenie, które się zdobywa, grając jak najwięcej na jak najwyższym poziomie, ale myślę, że to nie powinien być duży problem dla Kamila. Milion razy już się zdarzało, że zawodnicy, o których do tej pory słyszało się niewiele, okazywali się rewelacjami w sezonie reprezentacyjnym, nawet na tych największych turniejach. Kamil może już teraz być w reprezentacji. Nie musi czekać na to, aż ktoś zwolni mu miejsce - wskazywał w rozmowie z Jakubem Sewerynem.

Teraz Semeniuk zabłysnął na tle tego, który w niektórych statystykach jest przed nim - atakującego Trentino, Nimira Abdel-Aziza. To gwiazda włoskiego zespołu, atakujący, który potrafił zrobić różnicę na zagrywce i na skrzydle. Ale on to doświadczony Holender ze stażem w kilku wielkich klubach, a Semeniuk jest nową twarzą w gronie kluczowych zawodników największych drużyn Europy. I to był jego największy atut, który pozwolił mu na grę na świetnym poziomie i pomóc drużynie w odniesieniu największego sukcesu w historii klubu. Po takim sukcesie jeszcze lepiej brzmi fakt, że ma przed sobą co najmniej kilka lat, w których jeśli utrzymałby obecny poziom swojej gry, stałby się kimś, kogo polska siatkówka jeszcze nie widziała. Już teraz dominuje na boisku, a dołożył do tego swoje pierwsze tak ważne i cenne trofeum. Zwycięstwo w Lidze Mistrzów stanie się jego ważną kartą przetargową na kolejne miesiące w kadrze, ale i argumentem w walce z bardziej utytułowanymi siatkarzami. Sam przesuwa limity i ma przed sobą jeszcze wiele do wywalczenia. Nie tylko w Zaksie, ale także jako as Heynena, którym prędzej, czy później pewnie się stanie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.