ZAKSA pod ścianą! Sensacja coraz bliżej, a Vital Heynen ostrzega

Jakub Balcerski
Najważniejszym meczem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w tym sezonie wcale nie musi być finał Ligi Mistrzów. W niedzielę czeka ich rewanż z Jastrzębskim Węglem, który prowadzi 1:0 w rywalizacji o złoto mistrzostw Polski i stanie przed szansą na zdobycie drugiego tytułu w historii klubu. Jeśli kędzierzynianie przegrają, mogą nałożyć na siebie presję, która utrzyma się z nimi aż do meczu o tytuł najlepszej drużyny w Europie.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wie, jak wychodzić z beznadziejnych sytuacji. Korzystała z tego, gdy wcześniej w tym sezonie wygrywała rywalizacje w Lidze Mistrzów z Cucine Lube Civitanova i Zenitem Kazań w złotych setach. Teraz znalazła się jednak w prawdopodobnie najtrudniejszej - pierwszy mecz finału PlusLigi 3:1 wygrał Jastrzębski Węgiel i jest o jedno zwycięstwo od sięgnięcia po złoty medal. Jeśli w niedzielę wygra w hali w Jastrzębiu-Zdroju, to nie tylko powtórzy największy sukces w swojej historii z 2004 roku, gdy po raz pierwszy zdobywał mistrzostwo Polski, ale także pokona ligowego hegemona i sprawi, że nastroje w Zaksie przed finałem Ligi Mistrzów mogą zrobić się bardzo nerwowe.

Zobacz wideo PlusLiga. ZAKSA zagra o złoto. "Była w nas sportowa złość"

ZAKSA o krok od porażki w finale PlusLigi. "To nie była nasza siatkówka"

- Musimy dokładniej przeanalizować to spotkanie, żeby dowiedzieć się, w jaki sposób je przegraliśmy - mówił po pierwszym meczu z jastrzębianami trener Zaksy, Nikola Grbić. I w statystykach meczu z Kędzierzyna faktycznie dość trudno znaleźć wyraźną przyczynę tej porażki. O słabszym meczu można powiedzieć chyba tylko w przypadku Aleksandra Śliwki (6 punktów, 23 proc. skuteczności w ataku), a reszta czasem nie grała na najwyższym poziomie w przyjęciu i zagrywce. Zawodnicy Grbicia jako zespół byli jednak wyraźnie gorsi od rywali, nie podbili paru kluczowych piłek w obronie, a Paweł Zatorski, który powrócił na boisko po kontuzji, która wykluczyła go z dwóch półfinałowych meczów z PGE Skrą Bełchatów, wyglądał na nadal odczuwającego jej skutki. Jastrzębski wykorzystał wszelkie możliwe słabości kędzierzynian i choć miał także swoje problemy - choćby nieskutecznego Mohameda Al Hachdadiego, który grał tylko przez dwa sety, to udało im się zdobyć wyraźną przewagę przed rewanżem w Jastrzębiu. Przede wszystkim mentalną.

- Drużyna z Jastrzębia wygrała u nas na boisku i na pewno jest podbudowana tym faktem. W niedzielę na boisko wyjdą tym pobudowani, więc my też nie będziemy próżnować i chcemy wejść agresywnie w to spotkanie. W poprzednim meczu to nie była nasza siatkówka, więc teraz będziemy się starać zagrać swoją siatkówkę. Gdy to robimy, jesteśmy w stanie wygrać z każdym i już to udowodniliśmy w tym sezonie - mówił przed drugim finałowym meczem przyjmujący Zaksy, Kamil Semeniuk. Dodał też, że "nie pozostaje nam nic, jak tylko wygrać i wyszarpać to trzecie spotkanie w Kędzierzynie". Dobór słów wskazuje, czego spodziewać się po niedzielnym meczu. Przed całą rywalizacją można było widzieć w Zaksie wyraźnego faworyta do wygranej. Teraz jest stał się nim Jastrzębski.

Heynen ostrzegł kędzierzynian. Mistrzostwo Polski kluczem przed finałem Ligi Mistrzów?

Trener reprezentacji Polski, Vital Heynen w rozmowie z dziennikarzem Sport.pl, Jakubem Sewerynem mówił, że rywalizacja o złoto mistrzostw Polski może mieć kluczowy wpływ na to, jak ZAKSA będzie postrzegana przed finałem Ligi Mistrzów. - Zobaczymy, jaki będzie koniec tej rywalizacji, ale jej wynik z pewnością będzie miał wpływ na to, co wydarzy się w Weronie. Jeśli ZAKSA zdobędzie mistrzostwo Polski, będzie faworytem. Jeśli nie, to jej siatkarze będą odczuwać presję, a wtedy będzie im się grało zdecydowanie trudniej - wskazał Heynen.

Na 19 dotychczasowych edycji Ligi Mistrzów siedem razy wygrywały ją zespoły, które w tym samym sezonie nie zostawały mistrzami swojego kraju - trzykrotnie były to drużyny rosyjskie i czterokrotnie włoskie. Nie jest to zatem bardzo rzadka sytuacja, ale nie wydarzyła się już dość długo. Ostatni taki przypadek miał bowiem miejsce aż siedem lat temu, gdy Biełogorje Biełgorod pokonało w finale Halkbank Ankara. A ZAKSA nie chce też stracić szansy na historyczne zdobycie czterech trofeów w jednym sezonie - Superpucharu, Pucharu i mistrzostwa Polski, a do tego triumfu w Lidze Mistrzów.

Jastrzębski mistrzem po sezonie zmian i problemów? "Wielu zawodników wiedziało już, że za rok zagrają w innym zespole"

Jastrzębski Węgiel? To drużyna, która w połowie sezonu zmieniła trenera, któremu jeszcze kilka tygodni wcześniej wróżono sporą przyszłość w klubie. Luke Reynolds miał być szkoleniowcem, który poprowadzi klub do sukcesów i pozostanie w nim dłużej niż poprzednicy, często szybko zwalniani przez prezesa Adama Gorola. Ale Australijczyk już w styczniu stracił posadę, a do Jastrzębia trafił były trener Zaksy, Andrea Gardini. Włoch wcześniej jeszcze przed rozpoczęciem sezonu Serie A został zwolniony z Piacenzy.

- Staraliśmy się trochę poprawiać niektóre elementy. Większość jednak sprowadzała się do przełożenia własnej myśli na drużynę. Gracze zachowali się bardzo mądrze, zareagowali w odpowiedni sposób. Pracowali, żeby wyeliminować mankamenty, a także na to, żeby grać jako zespół - mówił o przyjściu do jastrzębian niedawno w rozmowie dla portalu WP Sportowe Fakty Gardini. I zwrócił uwagę, że zespół miał także inny ważny kłopot. - Wielu zawodników wiedziało już, że za rok zagrają w innym zespole. Rynek transferowy zaczął się bardzo wcześnie, co powoduje, że część graczy mogło stracić koncentrację w końcowej części sezonu, zwłaszcza, jeśli wiedzą, że w przyszłości ubiorą koszulkę innej drużyny. Wszyscy zawodnicy zachowali się bardzo profesjonalnie - wskazał trener.

Tytuł dla Jastrzębskiego Węgla byłby sensacją. ZAKSA pod wielką presją

Mistrzostwo Polski dla Jastrzębskiego Węgla, który miał w tym sezonie już spore problemy byłoby sporą sensacją. Zwłaszcza jeśli zawodnicy Gardiniego dokonają tego w dwóch meczach. ZAKSA nie zamierza odpuścić, ale nie będzie tak pewnym zespołem jak jeszcze kilka tygodni temu, choć siatkarze zapowiadają, że podejdą do tego spotkania z pozytywnym nastawieniem. Nie przystąpią do niego jednak jako zdobywcy Pucharu Polski i finaliści Ligi Mistrzów, a będą przede wszystkim drużyną pokonaną przez Jastrzębski Węgiel w pierwszym meczu. Taka presja spadnie na nich od pierwszych piłek spotkania i dlatego to właśnie ten mecz może się okazać dla nich najtrudniejszym i kluczowym dla całego sezonu.

A jastrzębianie mają do udźwignięcia ciężar ogromnej szansy, jaka im się przydarza. W finale PlusLigi są pierwszy raz od 11 lat, a od tego czasu nie zdobyli żadnego trofeum. Byli trzecią drużyną Ligi Mistrzów, czterokrotnie przegrywali finał Pucharu Polski i raz finał Klubowych Mistrzostw Świata. A teraz podobnie jak w 2007 i 2010 roku wygrali pierwszy mecz finału rywalizacji o mistrzostwo kraju. Wtedy jednak złoto zgarniali rywale, a teraz ma być inaczej. Początek meczu o 17:30. Relacja na żywo na Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Agora SA