Po pierwszym meczu Final Six rosyjskiej Superligi Zenit Kazań został postawiony pod ścianą. Prowadził już 2:0, żeby ostatecznie przegrać spotkanie z Lokomotiwem Nowosybirsk 2:3 (25:19, 25:23, 22:25, 27:29, 13:15). To oznaczało, że był jedną porażkę od pozbycia się nadziei na zdobycie medalu w ostatnim sezonie Władimira Alekny.
Decydował wtorkowy mecz z Kuzbassem Kemerowo. I znów zaczęło się obiecująco. Zenit wygrał pierwszego i trzeciego seta, prowadził już 2:1. Ale znów coś w drużynie Alekny nie zadziałało i zespół z Kemerowa wygrał spotkanie 3:2 (21:25, 25:17, 20:25, 25:18, 15:13). "W decydujących akcjach dwukrotnie nieskutecznie atakował Earvin N'Gapeth i tie-break zakończył się wynikiem 13:15, przez co Zenit przegrał cały mecz. To pierwszy raz od piętnastu lat, gdy zespół z Kazania nie zagra o medale" - piszą dziennikarze portalu w relacji ze spotkania buziness-gazeta.ru. Ostatnia taka sytuacja to faktycznie sezon 2005/2006. Sześć lat po powstaniu klubu Zenit zajął wtedy szóste miejsce.
Co może zdziwić jeszcze bardziej? "W czwartek 8 kwietnia Zenit zagra mecz o piąte miejsce, które jest ich ostatnią szansą na grę w europejskich pucharach" - przypomina buziness-gazeta.ru. Już wiadomo, że pierwszy raz od sezonu 2006/2007 Zenit nie zagra w Lidze Mistrzów, a piąte miejsce może im dać jedynie udział w Pucharze CEV. To najprawdopodobniej najsmutniejsze pożegnanie z Kazaniem, jakie mógł sobie wymyślić Władimir Alekno. A miało być zupełnie inaczej.
- Alekno to serce Zenita. Kiedy odejdzie, w klubie skończy się pewna era. To będzie zupełnie inna drużyna, nawet jeśli zostaliby w niej wszyscy zawodnicy. Dla Zenita dwumecz z ZAKSĄ jest najważniejszy. Ten sezon jest czymś w rodzaju "The Last Dance" Michaela Jordana dla Alekny, on tak go traktuje. I każdy w Kazaniu chciałby, żeby skończył się jak dla Chicago Bulls w 1998 roku - tłumaczył nam dziennikarz Władimir Iwanow przed półfinałem Ligi Mistrzów pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Zenitem.
To pewnie najjaśniejszy punkt sezonu dla Alekny i drużyny z Kazania. Wtedy nawiązali wspaniałą walkę z Polakami i byli bliscy awansu do finału. Ostatecznie zagra w nim ZAKSA, ale wyszarpała to sobie dopiero w złotym secie po przegraniu rewanżowego spotkania w Kędzierzynie 2:3.
Ten dwumecz miał pokazać Zenitowi, że jest silny i gotowy, żeby w ostatnich meczach Alekny w klubie wywalczyć medal. Pewnie nie złoto, bo w Rosji są już silniejsze kluby od zespołu z Kazania, co wiadomo było już przed tym sezonem, ale znalezienie się na podium można by przyjąć jako sukces. Tych w sezonie 2020/2021 bardzo Zenitowi brakuje. Odpadli z Ligi Mistrzów, krajowego pucharu, a teraz przegrali jeszcze decydujące mecze Final Six mistrzostw Rosji. Miał być wielki "The Last Dance" Alekny, a jego Zenit zdobył jedynie Superpuchar.
Ten mecz na pewno świetnie wspomina Bartosz Bednorz, który zdobył 27 punktów (w tym 8 asów) i poprowadził Zenit do wygranej 3:2 nad Lokomotiwem Moskwa. "W kolejnej fazie sezonu Bednorz nie błyszczał jednak tak jasno" - pisała "Buziness Gazeta" i zastanawiała się, czy w ostatnich meczach sezonu zamiast niego nie zagra Fiodor Woronkow, czy Polak. Większą rolę ostatecznie odegrał Bednorz, który w spotkaniu z Lokomotiwem Nowosybirsk zdobył 19, a przeciwko Kuzbassowi Kemerowo 10 punktów.
Porażka i upadek Zenita to także dramat Bednorza, który wyjechał tam, żeby zaistnieć w światowej siatkówce. W wielu meczach prezentował się dobrze, ale wielu ekspertów wskazywało, że brakuje mu stabilności na najwyższym poziomie i momentów, w których stałby się faktycznym liderem zespołu. Tych było niewiele. Trener Władimir Alekno w pewnym momencie sezonu powiedział nawet rosyjskim mediom, że "Bednorz gra obrzydliwie", ale Polak tłumaczył w rozmowie z dziennikarzem Sport.pl, Łukaszem Jachimiakiem, że sobie to wyjaśnili. - Trener jest bardzo impulsywny i po prostu po tamtym meczu nie opanował złości. Jestem w klubie, w którym presja jest przeogromna. Oczywiście Modena to też wielki klub i tam presja też była wielka. Ale to, co jest w Kazaniu, przebija wszystko. Byłem na to gotowy i dobrze sobie z tym radzę - wskazywał.
Bednorz opisał także, jak widzi Zenit, który chyli się ku sportowemu upadkowi po latach sukcesów. Jakie według niego są tego przyczyny? - Po serii zwycięstw ludzie są tu przyzwyczajeni do samych złotych medali, a ich nie ma już od trzech lat. Dołączyłem do tego zespołu z ogromnymi ambicjami. Ja też chcę tylko złotych medali. A zespół już nie jest ten sam, co w latach seryjnego wygrywania Ligi Mistrzów. Z Zenitem Kazań jest jak z Realem Madryt w piłce nożnej. Jak Real z czterech możliwych trofeów zdobędzie dwa, to pojawią się negatywne komentarze i jak Zenit wygra dwa z czterech tytułów, to też będą niezadowoleni - mówił polski przyjmujący.
Bednorzowi trzeba przyznać rację - Zenit się zmienił. - Teraz nie ma tu takiego lidera, jakim wcześniej był Wilfredo Leon - wskazywał dla Sport.pl dziennikarz Władimir Iwanow. - Do tego Maksim Michajłow, Artom Wolwicz i Aleksandr Butko się starzeją, Alekno ma problemy ze zdrowiem i motywacją i w rezultacie Zenit traci swoją duszę. W sporcie to jednak normalne. Zawsze coś musi się skończyć - powiedział. I dodał jedno zdanie, które się nie sprawdziło: Zenit postara się, żeby zamknąć erę Alekny z rozmachem.
Piąte miejsce przy latach dominacji nie tylko w rosyjskiej, ale i europejskiej i światowej siatkówce wygląda przecież bardzo blado. Alekno przyszedł do Zenita w 2008 roku i zdobył dziewięć złotych, dwa srebrne i jeden brązowy medal mistrzostw Rosji, siedem krajowych pucharów, pięć Superpucharów i aż pięciokrotnie wygrywał Ligę Mistrzów. To 26 trofeów, czyli sukces, o jakim nie mógł dotąd pomarzyć żaden z europejskich gigantów. Tylko w erze Pucharu Europy więcej razy po to trofeum sięgali siatkarze CSKA Moskwa - 13.
Pożegnanie dla legendarnego trenera będzie zatem przykre, ale Alekno ma już na siebie nowy plan. Obejmie reprezentację Iranu, z którą powalczy o medal na igrzyskach olimpijskich w Tokio. A w jaką stronę skręci Zenit? Na pewno nie będzie chciał zostać rosyjskim średniakiem pamiętającym swoje wielkie chwile i tylko co jakiś czas do nich nawiązywać. W Kazaniu wszyscy będą pracować nad powrotem na szczyt. A dla rosyjskiej siatkówki to szansa na stworzenie nowego Zenita. Nie musi być nim drużyna z Kazania, skoro nawet w mistrzostwach kraju co najmniej kilka zespołów potwierdziło, że potrafi być od niego lepsze. Największa presja spadnie pewnie na Kuzbass Kemerowo i Lokomotiw Nowosybirsk, czyli dwóch ostatnich mistrzów kraju i obecnie najsilniejsze drużyny siatkarskie w Rosji.