"Wyeliminowanie Lube to wydarzenie bez precedensu". Po tej akcji rywal nie dowierzał

Jakub Balcerski
- ZAKSA zrobiła jedną rzecz "na przekór". Bo można było podejść do tego meczu na zasadzie: wyjdziemy zagrać tylko złotego seta. Powiedziała: nie! My chcemy naszego zwycięstwa i awansu od początku. Widać było, że fizycznie, czy technicznie oba zespoły były gotowe na złotego seta - mówi dla Sport.pl były kapitan reprezentacji Polski siatkarzy, Marcin Możdżonek po zwycięstwie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w złotym secie 16:14 (w meczu było 3:0 dla Lube [25:22; 26:24; 26:24]) i awansie do półfinału Ligi Mistrzów.

Jakub Balcerski: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle awansowała do półfinału Ligi Mistrzów. Doczekaliśmy się najlepszej drużyny od lat, która ma duże szanse na sukces w Europie?

Marcin Możdżonek: Mają bardzo duże szanse. Wyeliminować Cucine Lube Civitanova? Wydarzenie bez precedensu. Grali twardo, pięknie. Mecz przegrali co prawda 0:3, ale była to ostra walka. A potem w złotym secie pozostała duża radość, gdy awansowali. Przyjemnie się to oglądało. Chociażby pojedyncze bloki Kuby Kochanowskiego na Simonie, które dały mi najwięcej radości. Mina Simona była bezcenna.

Zobacz wideo "To nie jest łatwe, żeby wrócić po covidzie i grać mecze co trzy dni"

Jest w ZAKSIE jakiś najmocniejszy punkt, czy właśnie chodzi o to, że trafił nam się w końcu silny zespół prowadzony przez dobrego trenera?

To jest bardzo dobry zespół i świetny trener. Czują się świetnie na boisku, są ze sobą bardzo zgrani. W drugiej linii dzieli i rządzi Paweł Zatorski, jest opoką przyjęcia. Jak Kamil Semeniuk ma lepszy dzień, to jest świetnie, jeśli gorszy to obok jest Olek Śliwka. I tak mogą się wymieniać. A jak we dwóch dobrze zagrają, to nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Można wystawiać piłki do "Zwierza" (atakujący Łukasz Kaczmarek - przyp. red.), to też jest super opcja. Pojawia się dwóch niezwykle ofensywnych środkowych i to wszystko z tym genialnym rozgrywającym Benjaminem Toniuttim. Uwielbiam patrzeć na to, jak gra. I choć może w tym meczu był bardziej zachowawczy, to tak się gra na takim poziomie. Czasem niełatwo sobie pozwolić na jakieś fajerwerki. Trzeba się trzymać taktyki i być skoncentrowanym na swoich zadaniach, bo jedna akcja może tu zadecydować o końcowym wyniku.

Patrząc na sam rewanżowy mecz w ćwierćfinale: Lube było lepsze w trzech pierwszych setach, więc wytrzymać to i wyjść na złotego seta musiało być podwójnie trudnym zadaniem dla siatkarzy ZAKSY. Potrafili wygrać w sytuacji, w której ostatnio polskim klubom to się nie udawało.

ZAKSA zrobiła jedną rzecz "na przekór". Bo można było podejść do tego meczu na zasadzie: wyjdziemy zagrać tylko złotego seta. Jedna polska drużyna tak kiedyś zrobiła - odhaczyła trzy sety i potem nakręciła się na złotego. To też jest jakaś taktyka, bo przepisy na to pozwalają i w ten sposób można awansować. Ale ZAKSA powiedziała "Nie! My chcemy naszego zwycięstwa i awansu od początku". To, że Lube jest jednym z najlepszych zespołów świata, dało nam emocje w dwumeczu i piękne spotkanie z dwoma setami na przewagi. Tu była walka na noże, dużo nerwów, a przy tym kawał dobrej siatkówki. A złoty set to zawsze wojna nerwów i to jeszcze większa niż wiele tie-breaków. Ja też niejeden złoty set w życiu rozegrałem i wiem, jak o wszystkim decydują tam emocje. Ale tu widać było, że fizycznie, czy technicznie oba zespoły były na to gotowe. A ZAKSA była lepsza mentalnie.

W półfinale ZAKSA może trafić na Zenit lub Skrę i tam na pewno będzie dużo walki. Ale ma pan wrażenie, że któraś z drużyn, które mogą grać o finał Ligi Mistrzów jest zdecydowanie lepsza od ZAKSY?

Nie, nie widzę drużyny, z którą ZAKSA nie może powalczyć na tym samym poziomie. Jeżeli byłaby to Skra, to ZAKSA udowodniła już w tym sezonie, że w PlusLidze nie ma sobie równych, czy to się komuś podoba, czy nie. Odskoczyła od innych zespołów o kilka poziomów i jest najmocniejsza. A w przypadku Zenita, ZAKSA byłaby dla nich bardzo niewygodnym przeciwnikiem. To wciąż "wielki Zenit", ale obecnie, że tak powiem, do ugryzienia. Polska drużyna ma swoje atuty w postaci zwinnego i sprytnego Śliwki, świetnego Kochanowskiego czy Toniuttiego, którzy mogliby Rosjan rozprowadzić swoją finezją. Na to też liczę. Ale jak trzeba, to są i Semeniuk i Kaczmarek, którzy potrafią dołożyć z wysokiej piłki. W takim rosyjskim stylu. To musi się już Zenit martwić, co zrobić, żeby ich zatrzymać.

Więcej o:
Copyright © Agora SA