PGE Skra Bełchatów wychodzi z kryzysu? Jest zwycięstwo i wielka szansa na ćwierćfinał Ligi Mistrzów!

Jakub Balcerski
PGE Skra Bełchatów próbuje poradzić sobie ze sporym kryzysem - wygrała tylko trzy z ostatnich siedmiu meczów. Teraz udało jej się pokonać Fenerbahce Stambuł w ostatnim meczu drugiego turnieju grupy A Ligi Mistrzów siatkarzy 3:1 (22:25, 25:20, 25:18, 25:20). Dzięki temu bełchatowianie wciąż mogą zostać drugim polskim zespołem w ćwierćfinale tego sezonu LM. Wszystko zależy teraz od wyników drużyn z pozostałych grup, których mecze zostaną rozegrane za dwa tygodnie.

15 listopada zeszłego roku po 13. kolejce PlusLigi i wygranej z MKS-em Będzin PGE Skra Bełchatów zajmowała czwarte miejsce w tabeli. Najwyższe na przestrzeni całego sezonu. Od tego momentu przegrali aż osiem spotkań, a wygrali tylko pięć. Spadli na siódmą pozycję w tabeli i choć nie stracili szans na walkę nawet o medale, to ich styl gry nie wskazywał na to, że będą w stanie szybko się podnieść i poprawić wyniki.

Zobacz wideo "To nie jest łatwe, żeby wrócić po covidzie i grać mecze co trzy dni"

Kryzys i pomoc Jacka Nawrockiego. "Wspieram drużynę jak mogę swoim warsztatem"

Zawodnicy trenera Michała Mieszko Gogola dostali dodatkowe wsparcie w postaci porad od byłego szkoleniowca drużyny, Jacka Nawrockiego. Obecny trener polskiej kadry kobiet współpracuje ze sztabem trenerskim od kilkunastu dni - ogląda mecze i treningi, po których doradza, na czym powinien skupić się zespół. - Kibicuję drużynie i wspieram ją jak mogę swoim warsztatem - mówił dla Sport.pl.

Jak Nawrocki ocenia ostatnie problemy PGE Skry Bełchatów? - Zespół miał ciężkie momenty w tym sezonie. Wynikały nie tylko ze słabszej gry, ale także nieobecności i braku możliwości skorzystania z niektórych zawodników. Mam nadzieję, że teraz będą już tylko wychodzić na prostą, grać coraz lepiej i być dostępni do wykorzystania, bo są bardzo potrzebni. Skra gubiła też punkty z o wiele słabszymi drużynami i dlatego praktycznie każdy mecz do końca sezonu urasta dla klubu do rangi meczu o wszystko. Mam jednak nadzieję, że zespół będzie wygrywał i odpowiednio zbuduje się przed najważniejszą częścią sezonu, którą bez wątpienia będą play-offy - wskazał Jacek Nawrocki.

Tie-break z niepokonaną ZAKSĄ. Hitowy transfer Sandera wreszcie się spłaca

Przypomnijmy, że w PGE Skrze przez długi czas na początku sezonu ze względu na kontuzję nie grała ściągnięta latem do drużyny gwiazda światowej siatkówki - amerykański przyjmujący Taylor Sander. Wreszcie można stwierdzić, że jego hitowy transfer zaczyna się spłacać. Jak dużą jakość potrafi wnieść do drużyny, pokazał turniej grupy A Ligi Mistrzów rozegrany w Bełchatowie w ostatnich dniach. Był liderem zespołu, który był blisko zwycięstwa w tie-breaku przeciwko niepokonanej w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. - Robi różnicę. To już ten poziom gry, jakiego na pewno oczekiwała Skra. Nie wiadomo, jak wypadliby w meczach, w których musieli sobie radzić bez niego. Nie myślę o tym, ale zdaję sobie sprawę, że moglibyśmy nie być niepokonani - mówił dla Sport.pl trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Nikola Grbić.

Jednak to właśnie jego dobrej gry zabrakło w piątym secie. - Czuję, że jako zespół z naszą grą powoli docieramy do punktu, w którym powinniśmy być. Ja indywidualnie czuję się pewnie. Czasem brakuje mi świeżości, ale to na pewno nie te same problemy, co na początku sezonu. Zgrałem się już dobrze z zespołem, wiem, czego od siebie wymagać. Skra potrzebuje zwycięstw, teraz każdy mecz będzie kolejnym celem klubu - mówił Sport.pl Taylor Sander. Poza nim świetne spotkanie z kędzierzynianami rozgrywał także Dusan Petković i Mateusz Bieniek. Serb może narzekać, że wciąż nie ma dobrze przygotowanego zmiennika. Trener Gogol powiedział nam, że w sprawie Bartłomieja Filipiaka na jego dyspozycję w największym stopniu nie wpływa już zdrowie, czy forma po kontuzji, a psychika. We wtorek uwidoczniło się także, jak wiele bełchatowianom dawała wysoka jakość gry Milada Ebadipoura, który wypadł dość słabo.

To i tak był jednak najlepszy mecz całej PGE Skry w sezonie i to z o wiele lepszym przeciwnikiem, co dawało nadzieję na to, że taki poziom się utrzyma i pomoże drużynie wyjść z kryzysu. Kibice PGE Skry musieli jednak szybko ochłonąć - ich drużyna przegrała już następny set turnieju i to z jego najsłabszą drużyną - Lindemans Aalst z Belgii. Co prawda ten mecz udało się wygrać 3:1 i nie stracić nawet punktu, ale polski zespół sam wie, jak ważne jest, żeby ze słabszymi rywalami wygrywać w Lidze Mistrzów bez straty seta. Awans z pierwszego miejsca w grupie w środę zapewniła sobie ZAKSA, a Skra musiała zgromadzić jak najwięcej zwycięstw i punktów, a następnie czekać na wyniki drużyn z innych grup. Z drugiego miejsca do ćwierćfinału przechodzą bowiem trzy najlepsze drużyny (w tabeli najpierw liczą się zwycięstwa, a dopiero później punkty i bilans setów). Bełchatowianie są zdani na to, jak wypadną ich rywale.

Co musi się stać, żeby PGE Skra awansowała do ćwierćfinału LM z drugiego miejsca w grupie? Wszystko może się wyjaśnić już 9 lutego

W czwartek PGE Skra Bełchatów pomimo słabej gry i porażki w pierwszym secie z Fenerbahce powtórzyła scenariusz meczu z Lindemans Aalst i ostatecznie wygrała 3:1 (22:25, 25:20, 25:18, 25:20). Tym samym zajmie w grupie A drugie miejsce z dorobkiem czterech zwycięstw, trzynastu punktów i bilansem setów 11:8. To sprawia, że jest blisko awansu do ćwierćfinału LM. Wszystkie pozostałe drużyny w klasyfikacji drugich miejsce mają dotychczas po sześć punktów i żeby PGE Skra Bełchatów mogła wypaść z najlepszej trójki dającej awans do kolejnej fazy rozgrywek, co najmniej trzy zespoły musiałyby wygrać w swoich grupach po dwa spotkania i zdobyć siedem lub więcej punktów.

A nie wszystkie drużyny mają za rywali drużyny na o tyle słabszym poziomie, jak było to w przypadku PGE Skry. Grupy od B do E swoje ostatnie mecze w fazie grupowej tego sezonu Ligi Mistrzów zagrają w dniach 9-11 lutego. Jasne, czy Skra awansuje do ćwierćfinału z drugich miejsca, może być już po pierwszych meczach. Każda z drużyn, które obecnie zajmują drugą pozycję, ma po dwa zwycięstwa z pierwszego turnieju rozegranego w grudniu (i żadna z drużyn zajmujących miejsca 3-4 nie ma więcej niż jednej wygranej). Jeśli nie wygrają pierwszego swojego meczu w drugim turnieju, będą mogły mieć maksymalnie cztery zwycięstwa, czyli tyle, co Skra, ale nie wyprzedzą jej już w liczbie punktów. Dlatego trzeba przyznać, że wygraną z Fenerbahce - choć może nawet bardziej tie-breakiem z ZAKSĄ - bełchatowianie utrudnili swoim rywalom zadanie najbardziej, jak się da.

Wyczekiwanie na wyniki rywali. Gogol: "Najważniejsza jest pewność siebie i wygrywanie"

Teraz drużynę Michała Mieszko Gogola czeka nerwowe wyczekiwanie wyników w pozostałych grupach, w czasie gdy będzie walczyć o powrót do formy w Pucharze Polski i PlusLidze. Jeśli umiejętnie wykorzystają elementy, które podczas turnieju w Bełchatowie wyglądały często bardzo dobrze, to mogą jednak myśleć nawet o walce o najwyższe cele.

- Najważniejsza dla mnie jest pewność siebie i wygrywanie. To musi się pojawić, musimy wrócić do zwycięstw. Potrzebujemy mocnego pierwszego zespołu i zmienników - mówił dla Sport.pl trener PGE Skry, Michał Mieszko Gogol po meczu z Fenerbahce.

Więcej o: