Kolejny siatkarz ma problem ze zdrowiem po koronawirusie. "Zgłosił kłopoty z ustabilizowaniem tętna"

Jakub Balcerski
Kolejne problemy z powrotem do grania po zakażeniu koronawirusem w polskiej siatkówce. Po kłopotach, jakie w trakcie meczu PGE Skry Bełchatów z Vervą Warszawa ORLEN Paliwa miał rozgrywający Grzegorz Łomacz, teraz chodzi o jednego z zawodników Jastrzębskiego Węgla.

Jastrzębski Węgiel poinformował w klubowym komunikacie, że nie pojedzie na mecze turnieju Ligi Mistrzów CEV w Berlinie ze względu na problemy z kolejnymi zakażeniami koronawirusem i kontuzjami zawodników. To oznacza, że pierwsze trzy mecze polskiej drużyny w rozgrywkach zostaną zweryfikowane jako walkowery dla rywali - Berlin Recycling Volleys (gospodarza turnieju), ACH Volley Ljubljana oraz Zenit Kazań (gospodarz drugiego turnieju w lutym). Są jednak jeszcze gorsze wiadomości dla kibiców i całego środowiska siatkówki

Zobacz wideo W meczu PlusLigi zasłabł jeden z siatkarzy, który niedawno przeszedł koronawirusa. Karol Kłos: To nas trochę zmroziło

Zawodnik Jastrzębskiego Węgla przeszedł zakażenie koronawirusem. Zgłosił problemy z tętnem już po lekkim wysiłku

- Jeden z siatkarzy, który 2 grudnia powrócił do treningów po przebyciu zakażenia, w czasie jednego z treningów zgłosił sztabowi szkoleniowemu kłopoty z ustabilizowaniem tętna, które pojawiły się u niego po lekkim wysiłku - czytamy w komunikacie. - Zarówno ta osoba, jak i pozostali „ozdrowieńcy” przejdą dodatkowe badania krwi, klatki piersiowej oraz test wysiłkowy - poinformował klub. 

Nowy problem dla sportowców? Skutki zakażeń mocno odczuwane przez siatkarzy

To nie pierwsze problemy zdrowotne wywołane przejściem zakażenia koronawirusem w jednej z drużyn tego sezonu PlusLigi. W niedawnym meczu PGE Skry Bełchatów z Vervą Warszawa ORLEN Paliwa zasłabł rozgrywający bełchatowian i reprezentacji Polski, Grzegorz Łomacz. - Łomacz po jednej z akcji kucnął i widać było, że jest zamroczony. Po szybkiej interwencji sztabu medycznego PGE Skry opuścił boisko, a zastąpił go Mihajlo Mitić - przekazywała PGE Skra po meczu w komunikacie. - To nas trochę zmroziło, bo sport sportem, granie graniem, ale zdrowie jest najważniejsze i jak widzisz, że kolega ci słabnie, to nie jest fajnie - mówił Karol Kłos dla PLS.

Teraz Łomacz na szczęście czuje się już lepiej, ale takie informacje jak w przypadku zawodnika drużyny Michała Mieszko Gogola i teraz płynące z Jastrzębia, wskazują na nowy problem w świecie nie tylko siatkówki, ale i zawodowego sportu. Zawodnicy, którzy przeszli zakażenie koronawirusem są narażeni na duże kłopoty ze zdrowiem i sporo ryzykują swoją grą czy trenowaniem już kilka-kilkanaście dni po negatywnym wyniku testu. 

"To już może być niebezpieczne dla zdrowia i kondycji fizycznej zawodników"

Dla prezesa klubu Adama Gorola decyzja o rezygnacji z wyjazdu do Berlina była trudną do podjęcia, ale jak wskazał - jedyną słuszną. - Najważniejsze jest zdrowie zawodników i sztabu szkoleniowego. Nie mogę ryzykować zdrowiem naszego zespołu oraz innych osób, z którymi nasz zespół miałby kontakt w najbliższych dniach - stwierdził Gorol.

- Jeszcze przed piątkowymi testami wyjazd do Berlina jawił się jako niezwykle wymagający, biorąc pod uwagę trudy zarządzania zawodnikami powracającymi po covidzie oraz kontuzjami w zespole. Jeśli do tego dodamy trzy przypadki pozytywnych testów na koronawirusa, to mamy obraz bardzo wąskiej liczby graczy będących do dyspozycji w trzech meczach turnieju w ciągu trzech dni. A to już może być niebezpieczne dla zdrowia i kondycji fizycznej zawodników - mówił cytowany przez stronę Jastrzębskiego Węgla trener drużyny, Luke Reynolds. 

Więcej o: