Klub rozstał się z polskim siatkarzem po kilku tygodniach. "To była życiowa szansa"

- Jestem wściekły i jednocześnie smutny. Przeszła mi koło nosa życiowa szansa - w rozmowie z Polsatem Sport powiedział Michał Filip, polski siatkarz, który po zaledwie kilku tygodniach rozstał się z koreańskim klubem Ansan Rush & Cash Vespid.

A precyzyjniej to klub rozstał się z Michałem Filipem, bo Ansan Rush & Cash Vespid rozwiązał kontrakt z atakującym. Powód? Kontuzja kolana, sprzed ośmiu lat, kiedy polski siatkarz przeszedł rekonstrukcję więzadła krzyżowego. - Kolano jest w porządku. Po dość ciężkiej kontuzji w sezonie 2012/2013 i po trzech operacjach, jakie miałem, udało się mnie doprowadzić do powrotu na boisko. To było dawno temu i od lat gram bez problemów - mówi Filip w rozmowie z polsatsport.pl.

Zobacz wideo "Cieszy, że nie siedzieliśmy na kanapie. Wyjdzie nam to na zdrowie"

Michał Filip: Przeszła mi koło nosa życiowa szansa

Polski siatkarz dodał, że koreański klub, który latem wybrał go w drafcie (w koreańskiej lidze może grać tylko siedmiu obcokrajowców, z czego przed sezonem miejsc było tylko pięć, bo dwóch zawodników przedłużyło kontrakty), od początku wiedział o jego problemach z kolanem.  - Chcieli sprawdzić, jak to wygląda, więc wysłano mnie na rezonans magnetyczny. Po kilku dniach, po rozegranym drugim meczu sparingowym, na hali pojawił się dyrektor sportowy. Rozmawialiśmy przez moment. Pytał mnie, jak się czuję i jak moje kolano. Byłem zaskoczony tym pytaniem, ale odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że czuję się świetnie, choć na dojście do mojej optymalnej formy siatkarskiej potrzebuję jeszcze czasu - opowiada Filip.

Kiedy atakujący usłyszał od koreańskiego działacza, że wyniki rezonansu są niepokojące, przyznał, że nie mógł powstrzymać śmiechu. Ale później, wraz z agentami, próbował do samego końca przekonać Ansan Rush & Cash Vespid - podpierając się statystykami z ostatnich sześciu lat w PlusLidze, a także innymi wynikami badań - że z jego kolanem jest wszystko w porządku. Bezskutecznie.

- Jestem wściekły i jednocześnie smutny. Przeszła mi koło nosa życiowa szansa na udowodnienie swoich możliwości. Korea mogłaby być furtką do gry w innych ligach azjatyckich. Najbardziej nieprzyjemne jest to, że zobaczyłem, jak to wszystko tutaj wygląda. Uważam, że jest to świetne miejsce dla siatkarza. Poczułem, jak spełnia się moje marzenie i widziałem sam po sobie, jak na nowo odżywam siatkarsko. Niestety wszystko to pozostaje nadal tylko marzeniem - mówi. 

Filip w czwartek wraca do Polski. Wciąż nie wiadomo, gdzie zagra w nadchodzącym sezonie. Rozgrywki PlusLigi, gdzie występował w ostatnich latach (m.in. w Cerrad Enea Czarnych Radom, a ostatnio w BKS Visła Bydgoszcz), startują za nieco ponad miesiąc (11 września).

Przeczytaj też:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .



Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.