Vital Heynen stawia sprawę jasno: Kazałem zawodnikom nie rozmawiać za dużo pod siatką

Polscy siatkarze zakończyli tegoroczny sezon reprezentacyjny dwoma sparingami wewnętrznymi w Łodzi. Rozegrali je na rok przed rywalizacją podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. - Zbudowaliśmy coś dodatkowego przez te tygodnie i myślę, że w sprawie igrzysk czuję się jeszcze pewniej niż w zeszłym roku - mówi Sport.pl trener kadry, Vital Heynen.

W niedzielę i poniedziałek w Łodzi odbyły się dwa wewnętrzne spotkania reprezentacji Polski siatkarzy. Każdego dnia byli podzieleni na dwie, różne grupy - najpierw drużyna Michała Kubiaka pokonała tę Fabiana Drzyzgi, a dzień później lepszy od zespołu Wilfredo Leona okazał się ten, którego kapitanem był Karol Kłos. Sparingi kończyły jeden z najbardziej nietypowych sezonów reprezentacyjnych w historii siatkówki. Dla Vitala Heynena był jednak kluczowy w kontekście dobrego przygotowania do najważniejszego celu jego pracy w Polsce - przełożonych na przyszły rok igrzysk olimpijskich w Tokio.

Zobacz wideo "Z Leonem w składzie możemy marzyć o medalu w Tokio"

Jakub Balcerski: Rok temu w Gdańsku awansowaliście na igrzyska i został wam rok na przygotowania. Jesteśmy w lipcu 2020 roku i sprawy potoczyły się tak, że nadal macie rok przed wylotem do Tokio. Jak zareagował na to zespół?

Vital Heynen: Wszyscy myślą, że źle, a to nieprawda. Zespół czuje się dobrze i nawet sam chciał rozgrywać te sparingi wewnętrzne w Łodzi.

To chyba problem dla trenera, bo spotkania są transmitowane i wszyscy mogą was podglądać.

Tak, to nie problem dla zawodników, ale dla sztabu i dla mnie na pewno. Nie do końca podoba mi się to, że mecze są w telewizji. To świetne dla kibiców, którzy dostają dawkę emocji, ale każdy może to obejrzeć i nie chciałbym, żeby ktoś dowiedział się zbyt dużo o naszym zespole. Kazałem zawodnikom nie rozmawiać dużo pod siatką, a trenerom nie przekazywać zbyt wielu informacji o taktyce.

Teoretycznie możemy powiedzieć, że to polska kadra bez Heynena. Ale to nie do końca prawda, bo przecież wybiera składy, dzieli zawodników na dwie drużyny. Nudzi się, ale wszystko kontroluje, prawda?

To wciąż mój zespół. Logicznym wydawało mi się, żeby nie być trenerem któregoś z nich w trakcie obu meczów, bo ludzie zaczęliby mówić, że opowiadam się po stronie konkretnych zawodników i wolę którąś grupę. Dlatego wybrałem oglądanie tych meczów z odległości.

Poświęcaliście już czas na analizę tego, co w niedzielę i poniedziałek zobaczyliśmy na boisku? Zamierzacie coś z tego wyciągnąć?

Oczywiście będziemy na to patrzeć, ale to w zasadzie kopia tego, co zawodnicy robią na treningach. Wyglądali tak każdego dnia w trakcie letnich zgrupowań. Nie zobaczyłem tu nic nowego, to oczywiste.

Gdy mówimy o tych meczach, widzimy trochę inną odsłonę Vitala Heynena niż podczas zwykłych meczów. Trochę się nudzi, spaceruje po hali, zagaduje zawodników.

To taki Vital Heynen z treningów. Robię to samo, co na nich. Chodzę dookoła boiska, trochę popatrzę, coś podpowiem. Moi asystenci prowadzą zajęcia, a ja próbuję je poprawiać, jeśli widzę, że coś jest nie tak. To dość normalne. Gdyby nie telewizja, moglibyśmy nawet nazywać te mecze naszymi treningami.

Jest też trochę ryzyka, bo trenerzy ligowych drużyn pewnie podglądają i gdyby pojawiła się jakaś kontuzja, miałby pan od nich sporo wiadomości.

Tak, ale myślę, że zawodnicy po prostu będą po tych meczach i zgrupowaniach dobrze przygotowani do sezonu ligowego. To chyba najlepsza droga, żeby być gotowym na mecze w klubach - zacząć trochę wcześniej i trenować w bardzo silnej grupie. Nie zamrażamy się jak inne kraje, a moi zawodnicy już są na wysokim poziomie. W ligach będą jeszcze lepsi.

A będzie pan bardziej analizował to, co wydarzy się z zawodnikami w czasie sezonu ligowego, czy to jak przepracowali ten ostatni okres?

Będę obserwował ich dyspozycję w klubach, ale nie każdy mecz. Wybrałem grupę zawodników, z których będę próbował stworzyć "dwunastkę" na igrzyska i to ich będę śledził. W przyszłym roku podczas końcowych przygotowań na boisku będzie ta sama kadra, chyba że ktoś sprawi sporą niespodziankę w trakcie sezonu i mnie zaskoczy. Przyjadą na zgrupowanie 1 maja i wtedy zacznie się najważniejszy okres przygotowań do igrzysk. Będę patrzył na aktualną formę zespołu, a niekoniecznie wszystkie notatki z przeszłości. Muszą być świetni do końca lipca, wtedy będę wiedział, kogo zabrać do Tokio.

Kiedyś opowiadał pan, że pierwsze, co przychodzi panu na myśl odnośnie igrzysk to wioska olimpijska. Mówił pan też, że kiedyś podjął się wyzwania spotkania tam tysiąca sportowców, to prawda?

Zrobiłem tak na igrzyskach europejskich w Baku, gdy byłem tam z niemiecką kadrą. Wyznaczyłem sobie takie zadanie i było ciekawe, ale to niemożliwe do wykonania w przyszłym roku w Tokio. Tam mamy tylko jedno wyzwanie. Medal i nic nie może być od niego ważniejsze.

O igrzyskach rozmawiałem wcześniej także z Zoranem Terziciem (trener Serbek, obecnych mistrzyń świata i Europy), który mówił mi, że nie lubi ich, bo one są trochę jak zawody dla studentów. Jedzenie na stołówce, mecze w jednym miejscu. Pan się z tym raczej nie zgadza, prawda?

Nigdy nie patrzę na wady takich imprez. Byłem na igrzyskach w wiosce i wiem, jak wyjątkowe jest to wydarzenie. Dzielić tę przestrzeń z tyloma wielkimi osobistościami świata sportu. Nigdy nie będę narzekał na igrzyska. To dla mnie zawsze niezwykłe przeżycie i ogromny zaszczyt, żeby się na nich znaleźć.

Na razie nie wiemy wiele na temat sytuacji, jaka czeka nas w przyszłym roku, ale wiele osób, że igrzyska będą inne. Że zmieni się także ich atmosfera. Tak będzie?

Zobaczymy w przyszłym roku. Na początku musimy móc tam polecieć, ale mocno wierzę w to, że nic nie stanie już na przeszkodzie tego, żeby się odbyły.

Cel się nie zmienił, bo powiedział pan już o medalu, ale wciąż tak samo patrzycie na to, co wydarzy się za rok?

W zasadzie nic się nie zmieniło. Po prostu dostaliśmy więcej czasu na wykonanie naszej pracy przed Tokio, a nie każda reprezentacja miała możliwość, żeby przepracować dobrze ten okres. Zbudowaliśmy coś dodatkowego przez te tygodnie i myślę, że w sprawie igrzysk czuję się jeszcze pewniej, niż w zeszłym roku.

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.