W hali wypełnionej tylko tekturowymi kibicami dziennikarze słyszą boiskowe wymiany uwag między siatkarzami. A siatkarze słyszą komentatorów telewizyjnych i radiowych sprawozdawców.
- Słyszałem komentarze z radia i telewizji, ale skupiałem się na tym, co się dzieje na boisku. Pokazujemy, jaką jesteśmy wspaniałą drużyną. Mimo że nie mamy kibiców, atmosferę utrzymujemy sobie sami. A o kibicach nie zapominamy. Wiemy, że są przed telewizorami i pod halą [w kinie samochodowym], czujemy ich wsparcie - mówi Bartosz Bednorz.
Przyjmujący, który niedawno podpisał kontrakt z Zenitem Kazań, stwierdził, że pierwszy w tym roku sparing kadry był jednym z najdziwniejszych, ale jednak nie najdziwniejszym meczem w jego karierze. - Myślę, że jeszcze gorsze spotkanie pod względem kompletnej ciszy grałem w Modenie przeciwko Monzie, przeciwko Bartkowi Kurkowi. Tu jeszcze ludzi [z obsługi meczu] było sporo, a tam była kompletna cisza, było słychać wiatraki na hali - opowiadał Bednorz.
Ale nie tylko otoczka meczów jest dziwna. - Czy graliśmy praktycznie bez taktyki? Dostaliśmy tylko bardzo delikatne i okrojone wskazówki od trenera. Vital Heynen sam się śmiał, że to była jedna z jego najkrótszych odpraw w karierze - mówi libero Paweł Zatorski.
- Mieliśmy różne zagrania taktyczne, ale najważniejsze było i jest, żeby nikt sobie nic nie zrobił i żebyśmy się bawili siatkówką - uzupełnia Bednorz.
- Robimy przegląd wojsk. Trenowaliśmy wspólnie od 1 czerwca, ale zawodnicy i tak są jeszcze w różnej formie. W meczach zobaczymy kto jak wygląda i każdy dostanie wytyczne, nad czym powinien pracować w tym czasie, kiedy nie będziemy się widywać jako reprezentacja - założenia sztabu przedstawia Michał Mieszko Gogol.
- Zawodnicy już dwa tygodnie temu wiedzieli kiedy i ile zagrają. Ustaliliśmy kto wystąpi w jakich meczach i w których setach - dodaje asystent Heynena.
Po spotkaniach z Niemcami kadra przeniesie się do Łodzi, gdzie w niedzielę i poniedziałek zmierzy się z Estonią.
Drugi trener kadry twierdzi, że ustalenia są na tyle sztywne, że Heynen nie będzie robił zmian, nawet gdy drużynie będzie się grało źle. Widzieliśmy to już w środę, gdy po słabym, przegranym 17:25 pierwszym secie na drugą partię wyszedł dokładnie ten sam skład.
- Wynik nie będzie miał wpływu na zmiany. Ale może być tak, że ktoś będzie miał uraz, jakiś ból, że kogoś złapie zmęczenie i wtedy zmianę zrobimy. Mamy nadzieję, że tego będzie jak najmniej. Na razie wyglądamy całkiem przyzwoicie jak na powrót po kilkumiesięcznej przerwie - podsumowuje Gogol.