Selekcjoner chce powołać transseksualną siatkarkę, ale nie wie, czy może. "Zrobili krok w tył"

Tiffany Abreu nie uzyskała zgody FIVB na grę w reprezentacji Brazylii. Co ciekawe, ta sama federacja zgodziła się na udział transseksualnej zawodniczki w rozgrywkach klubowych. - Cały proces trwa za długo - mówił dla Globo Esporte trener kadry, Ze Roberto.

Tifanny Abreu to 36-letnia brazylijska siatkarka, która zdecydowała się na zmianę płci. Jako zawodniczka rywalizuje od 2017 roku. Wcześniej występowała m.in. w klubach z Indonezji, Portugalii, Hiszpanii, Francji, Holandii i Belgii. W rozmowie z TVP Sport opowiedziała o swojej przemianie. - Podjęłam decyzję o przejściu korekty płci, nawet jeśli wiązałaby się ona z tym, że już nigdy więcej nie zagram w siatkówkę. Początkowo zresztą tak mi powiedziano. Po dwóch latach bycia w procesie przemiany spotkałam się z moim menedżerem, który zapytał mnie, czy chcę wrócić do dyscypliny - wskazała. 

Zobacz wideo Roma - Inter 2:2. Skrót spotkania [ELEVEN SPORTS]

Transseksualna siatkarka nie może grać dla reprezentacji Brazylii. FIVB nie wydało zgody

Zmiana płci w siatkówce to skomplikowana sytuacja, bo jeśli zawodniczka grała wcześniej wśród mężczyzn, zgodę na powrót do dyscypliny musi wydać FIVB. Abreu dostała ją po pięciu latach oczekiwań, a teraz w wieku 36 lat poza grą dla klubu chciała występować dla reprezentacji Brazylii. Powołanie dla niej szykował już trener kadry, Ze Roberto, ale na to federacja się jeszcze nie zgodziła. 

- W sytuacji zmiany płci federacji potrzebne są dodatkowe badania. Sprawa możliwości jej gry wymaga szczegółowej analizy. FIVB zrobiło krok w tył i czeka na dalsze dane z badań, by podjąć decyzję, czy Tiffany będzie mogła grać - mówił Ze Roberto w wywiadzie dla Globo Esporte. - Wyniki badań muszą się pojawić bardzo szybko, bo to nie działa dobrze dla żadnej ze stron. A trwa to za długo. Nie wiem, czy mogę ją powołać, czy jednak nie - opisywał szkoleniowiec. Wciąż nie wiadomo, kiedy może zapaść ostateczna decyzja FIVB dotycząca zawodniczki. 

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.