Rosyjski przyjmujący Aleksiej Spiridonow podpisał roczny kontrakt z Olympiakosem i wyjaśnił, dlaczego zdecydowal się na taki zaskakujący ruch. Wspomniał również, że w Polsce jest uważany za wroga publicznego numer jeden - to efekt wielu jego skandalicznych gestów i wypowiedzi pod adresem reprezentantów Polski, np. Karola Kłosa >>
- Nie gram w Rosji prawdopodobnie dlatego, że tutejsi trenerzy boją się mnie. Nie lubią zawodników z własnym zdaniem, nawet nie patrząc na ich umiejętności - powiedział Spiridonow. I zdradził, że nie boi się napiętej atmosfery ze strony kibiców rywali w Grecji. - W Polsce jestem uważany za wroga publicznego numer jeden. Czekam na taką atmosferę w Grecji i mam nadzieję, że wraz z początkiem nowego sezonu kibice wrócą na trybuny. Są szaleni, odpalają na nich race, rzucają różnymi przedmiotami. Kiedyś widziałem, jak ktoś zrzucił toaletę - stwierdził w rozmowie ze sport.business-gazeta.ru.
- Miałem jeszcze ofertę z katarskiego Al-Ahly, ale w Grecji poziom siatkówki jest wyższy, tak samo jak i warunki. Rozmawiałem na temat transferu z Dimą Filipowem, który spędził w Olympiakosie pięć sezonów. Przekazał mi wszystkie niezbędne informacje na temat klubu i życia w Grecji. Myślę, że nie będę miał większych problemów, może poza językowymi. Nie umiem angielskiego najlepiej, ale podciągnę się. A zwroty typowo siatkarskie są uniwersalne, poza tym trenerem jest Hiszpan - stwierdził reprezentant Rosji.