Wilfredo Leon w Wilkowicz Sam na sam: Jedno słowo, by opisać Polskę? Miłość

- Byłem nadzieją kubańskiego narodu? Tak, ale nawet gdy jesteś nadzieją narodu, to musisz się rozwijać, inaczej zostajesz z tyłu. Ludzie na Kubie ciągle pytają: dlaczego odszedłeś z reprezentacji? Moją mamę i tatę też pytają. Odszedłem, bo nie miałem wolności, jeśli chodzi o wyjazdy do Polski, do mojej dzisiejszej żony. Odszedłem, bo miałem kontuzje od ciągłego trenowania i grania bez przerwy. Chciałem grać na wyższym poziomie, a tam nie było takiej możliwości. Jak grasz tylko dla reprezentacji Kuby, to masz dwa miesiące w roku do pokazania się. I przez 10 miesięcy trening - mówi w "Wilkowicz Sam na sam" Wilfredo Leon, najlepszy siatkarz świata, od roku reprezentant Polski.

Leon, który z Kubą został w 2010 wicemistrzem świata, debiutował w reprezentacji jako czternastolatek, a jako siedemnastolatek był już kapitanem, ogłosił w 2013, że rezygnuje z gry w kadrze i wyjechał do Polski. Już dwa lata później dostał polskie obywatelstwo, ale w polskiej kadrze mógł zadebiutować dopiero w 2019 roku.

Cały wywiad z Wilfredo Leonem:

Zobacz wideo

- Dla kilku osób moje odejście z kadry to była okazja, żeby mi powiedzieć: chyba już nigdy nie będziesz latał za granicę, chyba już nigdy nie będziesz grał w siatkówkę. A ja powiedziałem: no to dobra, ale taką decyzję podjąłem i zostaję przy tym. Jak się nie uda, to najwyżej co innego będę robił. Nie puścicie mnie? To sobie siądę i będę siedział. Ja jestem jak słoń: nie ma złych intencji, nie jest agresywny, ale jak ktoś go zaatakuje, to zawsze ma odpowiedź - mówi Leon.

Podsumowuje też swój pierwszy rok występów w kadrze: brązowy medal mistrzostw Europy, srebro w Pucharze Świata. - Nie było do końca tak, jak chciałem. Wiem, co mogłem zrobić lepiej, zwłaszcza jeśli chodzi o komunikację. Ale za rok w Tokio będzie lepiej. Każdy w polskiej kadrze chce tam złota. Kto chce tylko jakiegoś medalu, ten z nami nie trenuje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.