Były prezes PZPS o nowych przepisach: Heynen ma wolną rękę. A co, wyrzucą nas z finału?

- Spodziewam się, że znów będzie u nas olbrzymia rotacja i że wszyscy zgłoszeni do Ligi Narodów będą grali mniej więcej po tyle samo - mówi w rozmowie ze Sport.pl Paweł Papke. Były reprezentant Polski, były prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, a obecnie przewodniczący Wydziału Szkolenia przekonuje, że trener naszej kadry Vital Heynen nie musi przejmować się nowymi przepisami. Liczy się tylko by jak najlepiej przygotował zespół na igrzyska olimpijskie.

Jak sprawić, by Liga Narodów nie traciła prestiżu? Jak to zrobić w szczególnie trudnym roku olimpijskim? Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej zastanawiała się długo. I stwierdziła, że jeśli nie może zarządzić zmniejszenia kadr z 25 do 14 zawodników, to chociaż wprowadzi do przepisów punkt mówiący tak: "Każda z uczestniczących w Final Six drużyn musi w zgłoszonym składzie mieć minimum 10 zawodników, którzy byli obecni w składach na co najmniej dziewięć meczów podczas któregokolwiek z pięciu tygodni rozgrywek VNL. Każdy ze wspomnianych 10 zawodników musi w tych meczach znajdować się na boisku podczas minimum 30% akcji zakończonych punktem dla którejkolwiek ze stron".

Zobacz wideo Wilfredo Leon jest bardzo dużym wzmocnieniem reprezentacji Polski

Łukasz Jachimiak: Potrafi Pan wytłumaczyć kibicom dlaczego FIVB zmieniła zasady dotyczące składów poszczególnych reprezentacji na tegoroczną Ligę Narodów?

Paweł Papke: Chodzi o casus Polski z zeszłego roku.

Vital Heynen za bardzo namieszał?

- Na to wygląda. FIVB chce, żeby w reprezentacjach, które awansują do Final Six zagrali najlepsi zawodnicy. Liga Narodów to w 2020 roku najważniejszy, właściwie jedyny turniej, który się będzie odbywał pod egidą FIVB. Bo przecież igrzyska olimpijskie to impreza MKOl-u, a nie FIVB. Światowa federacja nie chce, żeby poszczególne kraje wysyłały na Final Six drużyny bez gwiazd, jak ta, którą my zestawiliśmy w ubiegłym roku. W ogóle w minionym roku Vital Heynen bardzo mocno rotował składem przez całe rozgrywki i dało się zauważyć, że jego pomysł zaczął się podobać innym trenerom. Dlatego FIVB postanowiła działać i stworzyć przepis, że chociaż na Final Six muszą pojechać najlepsi, ci, którzy grali w większości meczów fazy interkontynentalnej.

Wyobraża Pan sobie, że ktoś będzie liczył czy dany zawodnik w meczu znajdował się na boisku podczas minimum 30 proc. akcji punktowych i na tej podstawie będzie stwierdzane czy zawodnikowi można zaliczyć występ, czy nie?

- Te procentowe wyliczenia to matematyka, a my nazwijmy rzeczy po imieniu - chodzi o to, żeby na Final Six na 14 zawodników pojechało przynajmniej 10 podstawowych. Wiadomo, że dwa tygodnie po Final Six zaczną się igrzyska. Ludzie z FIVB obawiali się, że nagle wszyscy pomyślą, że ich najlepsi siatkarze muszą odpocząć.

Heynen na pewno ten odpoczynek będzie miał na uwadze. Wie Pan, że jeśli będzie chciał rotować składem tak samo mocno jak w ubiegłym roku, to nie uzbieramy 10 zawodników, którzy rozegrają chociaż 9 z 15 meczów?

- Ha, ha, ha - rzeczywiście. Trudno mi powiedzieć, jak będzie, ale spodziewam się, że znów będzie u nas olbrzymia rotacja i że wszyscy zgłoszeni do Ligi Narodów będą grali mniej więcej po tyle samo.

Polski Związek Piłki Siatkowej nie będzie pilnował, by jednak było 10 takich siatkarzy, którzy spełnią warunki FIVB?

- A jeśli będziemy mieli ośmiu takich siatkarzy, to co, wyrzucą nas z tego finału?

Wtedy pewnie PZPS będzie musiał zapłacić jakąś karę.

- Pewnie tak. Albo jakaś inna tego typu sytuacja będzie. Trudno. Przypomnę, że jako polska siatkówka myślimy tylko o igrzyskach olimpijskich.

Czyli ani Wydział Szkolenia, któremu Pan przewodniczy, ani nikt inny ze związku nie będzie stał nad Heynenem z kalkulatorem? Czyli trener może robić to, co uważa za najlepsze w ramach przygotowań do igrzysk, a wy jakoś wybrniecie?

- Tak, oczywiście. Vital ma całkowicie wolną rekę. Tak samo jak było do tej pory. Nigdy nawet przez sekundę nikt mu nie sugerował kim i w jaki sposób ma grać, gdzie ma być albo gdzie ma nie być. Oczywiście czasami podejmuje trudne decyzje, z których my jako federacja musimy się później tłumaczyć. Ale taka nasza rola, żeby przyjmować ciężkie tematy. A dobro drużyny jest najważniejsze.

Co FIVB mogłaby zrobić, żeby realnie wymóc na reprezentacjach grę w Lidze Narodów w najmocniejszych składach? Zaproponować dużo większą nagrodę? Dać więcej punktów do rankingu?

- Liczba punktów już jest zdumiewająco duża, nieproporcjonalnie do imprez mistrzowskich. Nagroda finansowa też jest bardzo duża. FIVB zrobiła wszystko. Powiedzmy sobie szczerze - natłok obowiązków reprezentantów jest ogromny. Najlepsi zawodnicy rozgrywają na maksymalnych obrotach po 70-80 meczów w roku. Właściwie bez prawdziwej przerwy wakacyjnej, z tylko udawanymi urlopami, z wyrywanym gdzieś tygodniem. To są obciążenia ekstremalne. Dlatego my musimy szanować zdrowie zawodników i oni muszą dostać trochę wolnego w sezonie reprezentacyjnym.

Wobec tego wszystkiego, o czym Pan właśnie powiedział bardzo dziwi, że FIVB chciała okroić kadry na Ligę Narodów z 25 do 14 zawodników.

- Protesty między innymi naszej federacji oraz trenerów, w tym Vitala Heynena, sprawiły, że tak FIVB nie zrobiła. Europejskie puchary i końcówki lig europejskich będą grane jeszcze na początku maja. Najlepsi zawodnicy z tych rozgrywek przejdą płynnie do Ligi Narodów, a zaraz po niej, za dwa tygodnie, będą igrzyska. Przy tak wąskich kadrach odpoczynku by nie było praktycznie żadnego, a przez to grania na dobrym poziomie też by nie było. Byłoby mnóstwo kontuzji, poziom byłby po prostu słaby. Dlatego ludzie odpowiedzialni za przepisy poszli po rozum do głowy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.