Malwina Smarzek-Godek o konflikcie w kadrze: "Problem nie zniknął, ale teraz chcemy powalczyć o igrzyska"

Atakująca i liderka kadry siatkarek, Malwina Smarzek-Godek ma za sobą niezłą pierwszą część sezonu we włoskiej Serie A, a przed sobą wielkie wyzwanie - walkę z reprezentacją o awans na igrzyska w Tokio. Nieudany turniej kwalifikacyjny we Wrocławiu długo przeżywała, a ten w Apeldoorn może okazać się jeszcze trudniejszy, zwłaszcza, że przychodzi po konflikcie siatkarek z trenerem Nawrockim i związkiem. - Teraz skupiamy się tylko na grze o igrzyska - zapewnia zawodniczka.

Majowy rekord punktów w jednym meczu siatkarskiej reprezentacji Polski, czerwcowy awans do Final Four Ligi Narodów i najwięcej punktów zdobytych łącznie przez cały turniej w jego historii, lipcowe ogrywanie się z partnerkami i rywalami, sierpniowy zawód i łzy we Wrocławiu po przegranym meczu z Serbkami i odebranej szansie na radość z awansu na igrzyska, a potem wrześniowe zaskoczenie skończeniem mistrzostw Europy na 4. miejscu. Rok 2019 w polskiej kadrze był dla Malwiny Smarzek-Godek bardzo intensywny, ale parę dni temu wróciła po niezłym początku nowego sezonu w klubie włoskiej Serie A, Zanetti Bergamo, by wspomóc zespół trenera Jacka Nawrockiego w kolejnym wyzwaniu.

Zobacz wideo

I to wielkim wyzwaniu, bo znów chodzi o awans na igrzyska olimpijskie, ale tym razem nie w 3-dniowym turnieju, gdzie przegrywamy bilet do Japonii z wyraźnie lepszą w meczu z nami, a w tym momencie także najlepszą na świecie i w Europie, Serbią, tylko w starciu z kilkoma drużynami, które długi czas były od nas o klasę wyżej. - Dzięki Bogu, że nie ma już ani Włoszek, ani Serbek, ale każdy mecz w Apeldoorn będzie trudny i to dla każdego z zespołów - mówiła atakująca. - Myślę, że nie ma tam drużyny, która mogłaby powiedzieć, że ma spokój przed swoimi 3 meczami. Inaczej gra się taki turniej, a inaczej mistrzostwa Europy, gdzie mogą wyjść 4 reprezentacje. 

Żeby awansować na igrzyska olimpijskie w Tokio, trzeba wygrać turniej w Apeldoorn. Tylko jeden z 8 zespołów europejskich biorących w nich udział zagwarantuje sobie bilet do Japonii. - Tak jest zawsze i uważam, że to bardzo niesprawiedliwe, że tych zespołów z Europy będą tylko 3. Moja koleżanka z drużyny jest Kanadyjką i w swoim turnieju będzie miała Dominikanę oraz Portoryko. Czemu my nie możemy tak mieć?! - śmiała się Smarzek-Godek. - Może kiedyś to zmienią, tych zespołów będzie więcej, a szanse na awans tym samym wzrosną. 

Turniej kwalifikacyjny wyskakuje w kalendarzu, gdy w pełni rozgorzała walka na ligowych boiskach. Ten sam problem - gry dla kadry w środku sezonu spędzanego na występach w klubie - dotyczy jednak także innych reprezentacji, choć według Malwiny Smarzek-Godek naszych zawodniczek aż tak to nie trapi. - Wszyscy mamy tak samo, ale najwięcej kłopotów ta sytuacja sprawiłaby, jeśli mielibyśmy kontuzje. Na szczęście ze zdrowiem w naszym zespole wszystko w porządku, bo jednak w przypadku urazu nie jest, jak w klubie. Tu nie ma czasu, żeby chwilę odpocząć i się zregenerować - tłumaczy. - Jeśli myślimy o bilecie do Tokio, to tych meczów do rozegrania jest dość dużo i wiemy, że trudno się zatrzymać. Trzeba zagrać wszystkie na sto procent, ale jesteśmy tego świadome. 

Walka w Holandii przychodzi dla reprezentacji po trudnym okresie konfliktu pomiędzy zawodniczkami i trenerem wspieranym przez polski związek. Jacek Nawrocki poprowadzi jednak kadrę w turnieju, a jej liderka zapewnia, że problem nie wyparował. - To nie jest tak, że lecimy tam i zapomniałyśmy, co się działo, bo skoro to wyszło na jaw, to tak nie może się stać. Ten problem nie przestał istnieć, ale teraz jesteśmy tu, żeby grać i walczyć o awans na igrzyska, a nie żeby to rozdrapywać - podkreśliła Smarzek-Godek. - To wstrząsnęło nami jako zespołem, ale mamy dobrą atmosferę między dziewczynami. Jesteśmy dojrzałe i szanujemy trenera, a on szanuje nas. Jesteśmy w stanie się dźwignąć i zagrać pod jego wodzą. To na pewno nam już nie przeszkodzi w realizacji celu, który nas scala - zakończyła. 

W Sylwestra i Nowy Rok zawodniczki dostaną wolne, ale już 3 i 4 stycznia w Spale, gdzie obecnie trenują zagrają dwa mecze kontrolne. Następnie wylecą do Holandii, gdzie od 7 stycznia będą walczyć o bilet do Tokio. W grupie, z której do półfinału awansują 2 drużyny zagrają najpierw z Bułgarią, następnie gospodarzem - Holandią i Azerbejdżanem. Finał, który wyłoni uczestnika igrzysk zaplanowano na 12 stycznia. Kadrę 14 zawodniczek Jacek Nawrocki ma ogłosić tuż przed turniejem, a w najbliższych dniach chce zawężać tę szeroką, składającą się w tym momencie z 19 nazwisk. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.