Sir Sicoma Monini Perugia wygrała z Vervą Warszawa w 3.kolejce fazy grupowej siatkarskiej Ligi Mistrzów 3:1. Włoska drużyna wczoraj bardzo dobrze weszła w spotkanie i wydawało się, że może to być szybka potyczka przeciwko wicemistrzom Polski. Verva Warszawa niesiona jednak świetną atmosferą na Torwarze i coraz równiejszą grą wygrała drugiego seta i otworzyła sobie szanse na walkę z włoskim gigantem. - Nie było u nas zbyt wiele świeżości w grze – mówił po spotkaniu trener Włochów, Vital Heynen. - Przyjechaliśmy tu jednak wygrać i po przegraniu drugiej partii, wykorzystywaliśmy swoje okazje. Nie zgadzam się z paroma decyzjami sędziów w czwartym secie, które dały nieco walki dla Vervy, ale ostatecznie rezultat nas zadowala. Idziemy w kierunku, w którym na pewno chcieliśmy podążać i jesteśmy w dobrej pozycji do awansu z grupy, a potem walki w dalszej części Ligi Mistrzów – mówił.
Selekcjoner reprezentacji Polski nie miał nawet do końca możliwości docenienia sposobu, w jaki na hali powitali go kibice. - Słyszałem okrzyki i ogólnie hałas, ale kiedy grasz ważny mecz, jesteś skupiony przede wszystkim na boisku i tak było w Warszawie. Przepraszam, ale byłem tylko trenerem Perugii i to było dla mnie najważniejsze – odpowiadał, przyznając także, że nie obserwował tym samym reprezentantów Polski, grających przeciwko jego zespołowi. - Kwolo, Wojtas i Piotr zagrali nieźle, ale to tyle, co mogę powiedzieć. Dziś, gdy mogę oglądać wiele spotkań w telewizji, czy na komputerze, nie jest dla mnie kluczowe, żeby obserwować ich w tym jednym konkretnym spotkaniu. Ale to bardzo cieszy – my wygraliśmy, a moi zawodnicy po drugiej stronie siatki zagrali dobry mecz – ocenił Belg.
W image’u trenera dres, który zakładał na mecze Polaków zmienił się w elegancki garnitur widywany podczas starć jego Perugii. - Prosiłem o to w polskim związku, ale nie mogli tego załatwić. Na dresie chyba nieco łatwiej umieścić loga sponsorów, stąd mój strój nie mógł się znacząco zmieniać, ale tu już nie ma z tym problemu, bo we Włoszech jest wręcz wymagane by mieć chociaż kurtkę, albo marynarkę. W sumie podczas igrzysk i tak nie możesz mieć na koszulkach żadnych symboli poza tymi podstawowymi dla reprezentacji, więc może podrzucę pomysł garnituru na Tokio – śmiał się Heynen.
MVP spotkania został Wilfredo Leon, który według swojego szkoleniowca wcale nie wypadł wybitnie. - Nie był dziś tak świeży w grze, jak powinien. To było widać szczególnie w zagrywce, której poziom mógłby być wyższy, ale w ataku było już naprawdę dobrze. Zrobił swoją robotę, a teraz dostanie tydzień wolnego i zostanie w Polsce. W zasadzie robił to od miesiąca i cały zespół zapracował na naszą sytuację – mamy spokój, 2. miejsce w lidze, pozycję lidera w fazie grupowej Ligi Mistrzów i możliwość pracy nad rozwojem, który doprowadzi nas do kolejnych sukcesów – zakończył trener.