Afera w kadrze siatkarek się rozkręca. Prezes oskarżył naszą gwiazdę o sfałszowanie podpisów

Joanna Wołosz zdradza szczegóły buntu pomiędzy siatkarkami a trenerem reprezentacji Polski, Jackiem Nawrockim. Prezes PZPS, Jacek Kasprzyk, oskarżył Polki o sfałszowanie podpisów pod oświadczeniem reprezentantek. Rozgrywająca odniosła się do jego słów.

Od 7 do 12 stycznia polskie siatkarki zagrają w holenderskim Apeldoorn w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Tokio. Nie wiadomo w jakim składzie, bo liderki kadry zbuntowały się przeciw trenerowi Jackowi Nawrockiemu. W czwartek rano siatkarki wydały specjalne oświadczenie w tej sprawie.

Zobacz wideo

- Akceptowanie przez trenera Nawrockiego nieprofesjonalnego zachowania jednego z członków sztabu (romans z jedną z zawodniczek). Dopuszczanie do niemoralnego zachowania, przy jednoczesnym braku reakcji ze strony trenera na zgłaszanie problemu przez zawodniczki - takie zarzuty padają w oficjalnym oświadczeniu siatkarek reprezentacji Polski.

Joanna Wołosz: Usłyszałam od prezesa, że nasze podpisy są podrobione

O szczegółach afery opowiedziała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Joanna Wołosz, rozgrywająca kadry. - Podczas rozmowy w Warszawie prezes obiecał nam, że się do nas odezwie, gdy skontaktuje się z trenerem. Niestety, wyjechał na urlop, a potem były mistrzostwa Europy chłopaków. Kiedy w końcu zadzwoniłam do pana Kasprzyka, usłyszałam od niego: „Aśka, przecież te podpisy są podrobione. Wasze autografy na umowach inaczej wyglądają”. Tylko że to były elektroniczne podpisy, które trochę się różnią od tych składanych na kartce - podkreśliła.

Reprezentantki Polski nie chcą podważać warsztatu trenera. Wołosz przyznaje, że choć odnosił sukcesy w pracy klubowej z mężczyznami, przyszedł już czas na zmianę w kadrze kobiet. - Naszym zdaniem pewne metody już jednak nie działają. Każda z nas miała styczność z wieloma dobrymi trenerami w klubach i dostrzegamy różnicę pomiędzy pracą w drużynach ligowych i tą wykonywaną podczas zgrupowania reprezentacji Polski. W naszej kadrze jest ogromny potencjał - dodała.

Zdaniem rozgrywającej reprezentacji Polski, kadra kobiet nie jest traktowana na równi z kadrą siatkarzy. - Poszłyśmy do prezesa Kasprzyka i wyłożyłyśmy karty na stół, bo chcemy osiągać sukcesy. Tymczasem mam wrażenie, że kobieca kadra jest traktowana po macoszemu. Jakich trenerów ma męska reprezentacja? Z najwyższej światowej półki. A u nas? Po trenerze Andrzeju Niemczyku był Marco Bonitta, potem związek zraził się do obcokrajowców. Nie mówię, że koniecznie musimy mieć Włocha, ale zasługujemy chyba na dobrego szkoleniowca? Tymczasem po trenerze Świderku, z którym robiłyśmy postępy, było już tylko gorzej. Związek nie chciał postawić na żadną wielką firmę, a przecież trener Giovanni Guidetti zgłaszał chęć objęcia posady selekcjonera reprezentacji Polski. To wybitny fachowiec, uważany za najlepszego trenera na świecie w żeńskiej siatkówce - zwróciła uwagę Wołosz.

Jacek Nawrocki wydał oświadczenie w sprawie konfliktu w kadrze siatkarek

Sam trener nie zabrał głosu w rozmowie z mediami, jednak wystosował oficjalne oświadczenie, w którym odniósł się do zarzutów siatkarek. - Ubolewam jedynie, że wewnętrzne sprawy Polskiej Reprezentacji stają się przedmiotem publicznej dyskusji i tworzą zniekształcony obraz rzeczywistości. Tym bardziej jest mi przykro, że tuż przed najważniejszym zadaniem, jakim jest dla nas turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich, ukazują się materiały mediowe, które mają bardzo negatywny wpływ na atmosferę w reprezentacji Polski - można przeczytać w oświadczeniu trenera, które w całości przeczytasz TU.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.