Piotr Gruszka był trenerem GKS-u Katowice od 2016 roku. Klub pod jego prowadzeniem zajmował kolejno 11., 10. i 8. miejsce w rozgrywkach. Wykonana praca oceniana była jako rzetelna. Po trzech latach szkoleniowiec dostał szansę w zespole z dużo większym budżetem - w Asseco Resovii Rzeszów.
- Wychowaliśmy się w tej samej szatni i graliśmy u boku tych samych trenerów. Dzięki temu mam pewność, że stery w Resovii obejmuje człowiek, który jest mi bardzo bliski, jeśli chodzi o filozofię siatkówki. Poza tym doskonale zna polskie realia. Jest to dla mnie kluczowe, ponieważ wydaje mi się, że niezbyt wielu trenerów potrafi zrozumieć nasze podejście i kulturę. Piotr pokazał również, że warto na niego postawić. Prowadząc GKS Katowice sprawił, że grupa średnich zawodników prezentowała się bardzo dobrze. Udowodnił, że potrafi wydobywać potencjał z graczy i robić z nich lepszych siatkarzy. Jako klub mamy do niego duże zaufanie - mówił w Sport.pl przed startem sezonu prezes rzeszowskiej drużyny, Krzysztof Ignaczak.
Dla Resovii sezon 2019/2020 będzie ważny. Klub ostatnich lat nie wspomina jako najlepszych w historii i liczy na powrót na ligowe podium.
Dość znamiennie pierwszym spotkaniem, w którym Piotr Gruszka poprowadził Asseco Resovię było starcie z GKS-em Katowice. I wcale nie był to jednoznaczny w rezultacie mecz.
14:14 - do tego momentu pierwszej partii zespół z Katowic prowadził wyrównaną walkę. Im dalej w set, tym przewaga Resovii (grającej bez kontuzjowanych Zbigniewa Bartmana i Nicolasa Marechala) rosła. Ostatecznie dzięki punktowemu blokowi w końcówce wygrali goście 25:20. Walki w drugiej partii było więcej. Gospodarze od początku dotrzymywali rywalom tempa, a nawet znacząco prowadzili (16:11). Choć rzeszowianie starali się odrobić straty za sprawą będącego w dobrej dyspozycji Damiana Schulza oraz skutecznej zagrywki Kawiki Shoji, to ich słabe przyjęcie dało zwycięstwo GKS-owi (25:21).
25:21 w trzeciej partii wygrali rzeszowianie, a w kolejnym secie triumfowali miejscowi. GKS-owi świetnie szło w elemencie bloku, którym raz po raz katowiczanie karcili rywali na skrzydłach. Poza tym bardzo mocno atakował Rafał Szymura, który był zdecydowanie najjaśniejszym punktem swojej drużyny w czwartym secie. Jego atak z szóstej strefy dał zespołowi prowadzenie 23:19. Gospodarze doprowadzili do tie-breaka po akcji w wykonaniu Miłosza Zniszczoła (25:22).
Zespół z Rzeszowa w piątej partii dość mocno się wycofał. Udane akcje Zniszczoła, as serwisowy Adriana Buchowskiego i kolejne bloki na Nicholasie Hoagu dały gospodarzom przewagę 6:2. Poza tym grę po stronie katowiczan świetnie prowadził rozgrywający Jan Firlej. 23-letni zawodnik wrócił do PlusLigi po roku przerwy (grał w Belgii) i widać było, że chce o sobie przypomnieć. Ostatecznie GKS wygrał przy ogłuszającym dopingu publiczności 15:10. Ostatni punkt kiwką z drugiej piłki zdobył właśnie wspomniany Firlej.
W drugiej kolejce PlusLigi sezonu 2019/2020 GKS Katowice zagra na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów, a Asseco Resovia Rzeszów podejmie MKS Ślepsk Malow Suwałki (prowadzony przez byłego trenera "pasów" - Andrzeja Kowala). Oba spotkania odbędą się w nadchodzącą środę.
GKS Katowice - Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (20:25, 25:21, 21:25, 25:22, 15:10)