Wojciech Drzyzga: Należałoby zapytać trenera, dlaczego nie pomógł zespołowi. Mógł to zrobić zdejmując z boiska Fabiana

- Kiedy Fabian zdobywał mistrzostwo świata, słyszałem, że wszyscy z drużyny są wspaniali, a mój syn to przeciętniaczek - mówi Wojciech Drzyzga. Komentator Polsatu Sport odniósł się do tego, jak reaguje na krytyczne głosy o braku obiektywizmu w opiniowaniu gry swojego syna, Fabiana Drzyzgi.
Zobacz wideo

Jak często dostaje pan po głowie za to jak komentuje mecze Fabiana Drzyzgi?

Wojciech Drzyzga: - Nie wiem. Nie wczytuję się. Od szefów jeszcze nigdy nie dostałem po głowie.

Słyszał pan ostatnie komentarze w mediach społecznościowych odnośnie do tego, jak oceniał pan dyspozycję Fabiana w meczu ze Słowenią?

- Informacje na ten temat przemycili koledzy. Jestem już za dużym chłopcem, by zaglądać w internet i psuć sobie humor. Rozumiem, że niektórym może nie podobać się mój komentarz, bo moja rola jest niewdzięczna. Nie będę dyskutował czy opiniotwórcy mają rację czy nie. To jest poza mną. Nie mam na to wpływu i mówię to, co uważam.

Jak po tych kilku dniach od meczu oceniłby pan postawę Fabiana w starciu ze Słowenią?

- Tak jak reszty - bardzo przeciętny, nierówny, zaskakująco niestabilny. W grze pojawiły się błędy, które wydawałoby się, że w tej drużynie są bardzo zredukowane.

Na przykład?

- Rozwiązywanie sytuacji, złe oceny piłki relatywnie łatwiej, zły wybór akcji, błędy techniczne, których było więcej w momentach, które miały być klarowne. Przyzwyczajenie, że sytuacje trudne zazwyczaj potrafiliśmy rozwiązać dobrze lub bardzo dobrze powodowało, że w półfinale było sporo frustracji. Zawodnicy denerwowali się i nie było na to sposobu. To była ta prosta strona siatkówki - wcześniej wykonywaliśmy dużo trudniejsze rzeczy i dawaliśmy radę. Nagle zaczęliśmy potykać się w bazowych akcjach.

Na mistrzostwach świata mogliśmy oglądać ataki Kochanowskiego z 6. strefy czy zagrania Kurka z 5. Początkiem wszystkich był Fabian Drzyzga. Teraz tak nie gra. To pana boli?

- Wydaje mi się, że we wcześniejszych meczach w ogóle nie zwracaliśmy uwagi na przeciwnika, koncentrując się na naszej grze, która aż w nadmiarze była dobra. Nie zwróciłem uwagi na to, że wystąpiła izolacja pewnych zagrań na rzecz uproszczenia gry i skupiania się wyłącznie na skuteczności. Gramy czasem szybkie pipe'y, na których czasem się mylimy, mamy problemy z dograniem do środkowych... Najważniejsze do dopracowania jest jednak tempo dogrania z lewego skrzydła do Wilfredo Leona.

Niepotrzebnie przyspiesza?

- To muszą wiedzieć obaj zawodnicy, bo ich relacja to układ komunikacji. To nie jest tak, że z jakieś miejsca grają przyspieszoną lub półprzyspieszoną piłkę, a z innego nie. Można jedynie określić, że nie decydują się na takie rozwiązania przy dograniu sposobem dolnym lub zza szóstego metra i w pozycji mocno zachwianej. Ta para rzadko gra coś wysokiego w porównaniu do innych zespołów. Cały czas grają też na sporym ryzyku - stąd błędy w tempie wyskoku Leona, który jest pod piłką i stoi.

Czemu komplikować?

- Mamy bardzo szybkie prawe skrzydło w co wpisują się obecnie zarówno Dawid Konarski, jak i Maciej Muzaj. Okazuje się, że nawet środkowi mają problem z czytaniem takiego zagrania z czwartego metra. Jeśli na lewym jest Leon i on nie dostanie świeczki, to nie ma czasu się zbierać do bloku. Jeżeli ktoś ma świadomość, że gramy szybko na prawym i co najmniej w połowie na lewym, to blokujący rywali mają spory problem.

Irytujące jest to, że Fabian tak mało gra ze środkowymi? W ciagu czterech setów meczu ze Słowenią nie posłał ani jednej piłki do Piotra Nowakowskiego.

- W czasie meczu tego nie wyłapałem. Pierwszy set był przez Fabiana dobrze grany do nieszczęsnego momentu na 21:17 dla Polski, kiedy sędzia popełnił błąd. Miałem wrażenie, że środek pracuje bardzo dobrze, bo wiąże pierwsze tempo. Jak dla mnie wtedy wybory Fabiana były trafne, bo rywale myśleli, że będziemy grać pierwszym tempem. Parę razy zagrany był również pipe, więc środek był zagrożeniem, ale nie był nim Piotrek.

Nie wiem, jak później było z przyjęciem. Nie zmienia to faktu, że nic nie zagrać do zawodnika przez cztery sety to błąd. Nie wykluczam, że w kilku sytuacjach można było wybrać Piotrka. Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że już od dłuższego czasu Fabian z tym środkowym niewiele grają. Nie wiem czy są to wybory indywidualne Fabiana, czy jest to ślad taktyczny.

Rozumiem kibiców. Słyszą to, co jest niewygodne dla mnie i dla Fabiana. Nie chcę jednak słuchać niektórych opinii, bo nie byłbym sobą. Zacząłbym myśleć w czasie komentarza, że nie mogę nic powiedzieć. Paradoksalnie wielokrotnie spotkałem się z opinią, że nie mówię dobrze o Fabianie. Krótko mówiąc - jak się nie ustawisz, zawsze dupa z tyłu.

Mam na tyle wyrazisty komentarz, że wymieniam w nim nazwisko i podaję błąd. Czasem nie zdążę jednak wymienić tych pośrednich, a skupiam się wyłącznie na tych większych. Tak samo jest z pozytywami. Słucham, co ludzie mówią, ale jestem jak najdalej od jadowitych i skrajnych opinii. Jutro będzie kolejny dzień i kolejny komentarz. Poza tym Fabian nie ma łatwego życia niezależnie od tego jak gra. Kiedy zdobywał mistrzostwo świata, słyszałem, że wszyscy z drużyny są wspaniali, a mój syn to zwykły przeciętniaczek.

Jak można odczytać komunikat Vitala Heynena po pytaniu o tym, dlaczego Marcin Komenda nie grał dłużej? Szkoleniowiec powiedział, że brakuje mu doświadczenia i przyznał, że łatwiej byłoby, gdyby miał do dyspozycji Grzegorza Łomacza. To wyraźny sygnał, że to na tych rozgrywających postawi w Tokio?

- Tak bym tego nie czytał. Powiedział, że Komendzie potrzebne jest ogranie i na mistrzostwach Europy jest po to, by je zdobyć.

Jak może je zdobyć, kiedy nie dostaje szans na grę?

- Wtedy należałoby zapytać trenera, dlaczego nie pomógł zespołowi. Mógł pomóc zdejmując Michała Kubiaka i Fabiana wcześniej. Jeżeli zauważyłby, że błędy rozgrywającego rzutują na dyspozycję drużyny, to powinien zdecydować się na roszady. Tak samo w przypadku przyjmujących - w kwadracie ma przecież mistrzów świata.

Wynik spotkania ze Słowenią na pewno rozczarował. Zapowiadano przecież, że zespół idzie po złoto. Musimy mieć jednak świadomość, że nie jesteśmy teamem pokroju dawnej Brazylii. Dziś już takich drużyn nie ma. Rosjanie od tygodnia są w swoim kraju. Z naszej grupy kwalifikacyjnej do igrzysk wszyscy się śmiali, a trzy zespoły są w meczach o medale mistrzostw Europy. Poza tym za wcześnie zakładamy, że wygramy wszystko. Jak dla mnie, w tej chwili nawet mistrzowie świata mogą przegrać z najlepszą szóstką rankingu i nie będzie w tym nic dziwnego.

Zaraz ktoś odpowie, że Słowenia to 17. zespół według FIVB.

- A ja dodam, że jej ocena nie jest obiektywna. Przez pieniądze są relegowani. Gdyby grali w Lidze Narodów jak my, to byliby o wiele wyżej. Mistrzostwa Europy pokazały, że są w "czubie". Nie oceniajmy ich więc tak słabo.

Więcej o:
Copyright © Agora SA