Daniel Pliński dla Sport.pl o porażce Polski ze Słowenią: Szkoda chłopaków. Lata lecą, a oni bez mistrzostwa Europy

- Nam na tych mistrzostwach wszystko wychodziło. Może nawet za łatwo. To jednak trudne sytuacje uczą w sporcie najwięcej. Teraz może się okazać, że Słowenia z trzema porażkami będzie miała srebro ME, a my z jedną porażką brąz - komentuje porażkę z tym rywalem Daniel Pliński. Mistrz Europy i wicemistrz świata pracuje dla telewizji Canal+, a w trakcie ME 2019 jest ekspertem Sport.pl.
Zobacz wideo

Kacper Sosnowski: Słowenia na ME nam nie leży. W 2015 pokonali nas po bitwie w ćwierćfinale 3:2, w 2017 ograli już łatwiej. Teraz pozbawili Polaków szans na złoty medal.

Daniel Pliński: Bo to jest rywal niewygodny, mający dobry, regularny serwis. Oni przysporzyli nam też kłopotów w Gdańsku, w turnieju kwalifikacyjnym do IO. Przegrywaliśmy z nimi 0:1 i to oni prowadzili grę w drugiej partii. Dzięki Leonowi wygraliśmy tamtego seta, a potem mecz i jedziemy do Tokio. O wyniku spotkania w Lublanie moim zdaniem zaważył I set. Szkoda, że sędziowie popełnili w nim błąd. Przy wyniku 20:17 dla nas nie widzieli, że rywal dotknął piłkę 4 razy. W tej partii też częściej mylił się Leon, choć w drugiej, trzeciej i czwartej odsłonie w ataku grał kapitalnie.

W całym meczu zdobył 22 punkty, kilka w kluczowych momentach.

- Bezsprzecznie on i Mateusz Bieniek to nasi najlepsi zawodnicy tego meczu. Nie wiem, dlaczego tak mało piłek w ataku dotykał Piotrek Nowakowski. On ma potencjał. Trzeba było go wykorzystać. Chociaż środkowi Słowenii i ich skrzydłowy Dejan Vincić często przy Nowakowskim pomagali, dlatego też Leon miał więcej miejsca na skrzydle. No, ale mógł Nowakowski częściej atakować. Wiem z autopsji, że jak człowiek dotyka więcej piłek w ataku, to czuje się też swobodniej na zagrywce czy w bloku. Piotrek nie dostawał piłek w ataku, myślę że przez to był niewidoczny w całym meczu.

To był też chyba mecz szkoleniowców? Wydaje się, że drugi pojedynek trwał właśnie na trenerskich ławkach.

- Alberto Giuliani przechytrzył naszego trenera. Jan Kozamernik, który moim zdaniem jest najlepszym zagrywającym na świecie, ma regularny float, zagrywał w naszym pierwszym ustawieniu, przy dwóch atakujących w pierwszej linii, z czego Kubiak był na prawej stronie. Zagrywka Kozamernika często leciała na Kubiaka. W pierwszym secie jakoś sobie z tym radziliśmy. Jednak w trzeciej partii przy stanie 2:1 Vital Heynen przestawił ustawienie o jeden, rywal przestawił o trzy. Jak na serw szedł Kozamernik, czy równie dobry Vincić, Kubiak dalej był w pierwszej linii, tym razem z lewej strony. Moim zdaniem korzystniej byłoby dla nas gdyby Kubiak był wtedy w drugiej linii. Nie wiem czy to miało decydujący wpływ na naszą grę, ale ostatecznie górą był trener rywali.

Kubiakowi może zostać w głowie ten ostatni zepsuty w meczu serwis? W 2015 roku mógł skończyć na naszą korzyść ćwierćfinał ze Słowenią, ale mu się to nie udało.

- Niektórym takie rzeczy w głowie siedzą, ale nie Michałowi. Co do ostatniej zagrywki, to pewnie trener będzie zły, że ten serwis nie wszedł w pole, ale z drugiej strony to dzięki Kubiakowi trzymaliśmy wynik w drugim secie. To on przebił wtedy kilka ważnych piłek.

Na tych ME zagramy już tylko o brąz. Rywalem będzie zapewne Serbia, która w drugim półfinale zmierzy się z Francją.

- Nie ma wątpliwości, że o brąz zagramy z Serbami. Francja gra za dobrze. To murowany kandydat do złota, gra u siebie. Jedyną drużyną, która mogła się im przeciwstawić, była Polska. Teraz “Trójkolorowi” spokojnie wygrają mistrzostwa, srebro przypadnie Słowenii, a nam medal brązowy. Słoweńcy w tych mistrzostwach mieli wzloty i upadki. To chyba też było dla nich korzystne. Nam w tych mistrzostwach właściwie wszystko wychodziło. Pierwszy raz znaleźliśmy się w sytuacji, w której musieliśmy odrabiać straty. Do tej pory straciliśmy tylko seta z Estonią. Nie mieliśmy okazji, by się pomęczyć, wyjść z jakiegoś dołka. Słoweńcy mieli. Przegrali jeden, potem drugi mecz. Nie lubię tego mówić, ale w 2009 roku kiedy wygraliśmy ME zdarzały nam się nieprawdopodobne ciężkie mecze, pięciosetowe. Byliśmy już poza turniejem i wracaliśmy do gry. Te trudne sytuacje uczą w sporcie najwięcej. Jak jest za łatwo to wcale nie musi być dobrze. Paradoksalnie teraz może się okazać, że Słowenia z trzema porażkami będzie miała srebro, a my z jedną porażką brąz.

To brzmi już trochę jak podsumowanie mistrzostw, których to Polska była faworytem, ale medal, jeśli w ogóle przywiezie, będzie nie w tym kolorze, którego wszyscy oczekiwali. 

- Szkoda mi niektórych chłopaków. Nie wiadomo co za dwa lata, czyli po igrzyskach olimpijskich, będzie z Kubiakiem, Nowakowskim, Drzyzgą. Czy oni kiedyś jeszcze powalczą na ME. Tego szkoda. Lata wszystkim lecą, a oni są teraz w optymalnym momencie kariery. Mieliśmy wszystko, żeby w 2019 roku zdobyć mistrzostwo Europy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.