Daniel Pliński: Bo to jest rywal niewygodny, mający dobry, regularny serwis. Oni przysporzyli nam też kłopotów w Gdańsku, w turnieju kwalifikacyjnym do IO. Przegrywaliśmy z nimi 0:1 i to oni prowadzili grę w drugiej partii. Dzięki Leonowi wygraliśmy tamtego seta, a potem mecz i jedziemy do Tokio. O wyniku spotkania w Lublanie moim zdaniem zaważył I set. Szkoda, że sędziowie popełnili w nim błąd. Przy wyniku 20:17 dla nas nie widzieli, że rywal dotknął piłkę 4 razy. W tej partii też częściej mylił się Leon, choć w drugiej, trzeciej i czwartej odsłonie w ataku grał kapitalnie.
- Bezsprzecznie on i Mateusz Bieniek to nasi najlepsi zawodnicy tego meczu. Nie wiem, dlaczego tak mało piłek w ataku dotykał Piotrek Nowakowski. On ma potencjał. Trzeba było go wykorzystać. Chociaż środkowi Słowenii i ich skrzydłowy Dejan Vincić często przy Nowakowskim pomagali, dlatego też Leon miał więcej miejsca na skrzydle. No, ale mógł Nowakowski częściej atakować. Wiem z autopsji, że jak człowiek dotyka więcej piłek w ataku, to czuje się też swobodniej na zagrywce czy w bloku. Piotrek nie dostawał piłek w ataku, myślę że przez to był niewidoczny w całym meczu.
- Alberto Giuliani przechytrzył naszego trenera. Jan Kozamernik, który moim zdaniem jest najlepszym zagrywającym na świecie, ma regularny float, zagrywał w naszym pierwszym ustawieniu, przy dwóch atakujących w pierwszej linii, z czego Kubiak był na prawej stronie. Zagrywka Kozamernika często leciała na Kubiaka. W pierwszym secie jakoś sobie z tym radziliśmy. Jednak w trzeciej partii przy stanie 2:1 Vital Heynen przestawił ustawienie o jeden, rywal przestawił o trzy. Jak na serw szedł Kozamernik, czy równie dobry Vincić, Kubiak dalej był w pierwszej linii, tym razem z lewej strony. Moim zdaniem korzystniej byłoby dla nas gdyby Kubiak był wtedy w drugiej linii. Nie wiem czy to miało decydujący wpływ na naszą grę, ale ostatecznie górą był trener rywali.
- Niektórym takie rzeczy w głowie siedzą, ale nie Michałowi. Co do ostatniej zagrywki, to pewnie trener będzie zły, że ten serwis nie wszedł w pole, ale z drugiej strony to dzięki Kubiakowi trzymaliśmy wynik w drugim secie. To on przebił wtedy kilka ważnych piłek.
- Nie ma wątpliwości, że o brąz zagramy z Serbami. Francja gra za dobrze. To murowany kandydat do złota, gra u siebie. Jedyną drużyną, która mogła się im przeciwstawić, była Polska. Teraz “Trójkolorowi” spokojnie wygrają mistrzostwa, srebro przypadnie Słowenii, a nam medal brązowy. Słoweńcy w tych mistrzostwach mieli wzloty i upadki. To chyba też było dla nich korzystne. Nam w tych mistrzostwach właściwie wszystko wychodziło. Pierwszy raz znaleźliśmy się w sytuacji, w której musieliśmy odrabiać straty. Do tej pory straciliśmy tylko seta z Estonią. Nie mieliśmy okazji, by się pomęczyć, wyjść z jakiegoś dołka. Słoweńcy mieli. Przegrali jeden, potem drugi mecz. Nie lubię tego mówić, ale w 2009 roku kiedy wygraliśmy ME zdarzały nam się nieprawdopodobne ciężkie mecze, pięciosetowe. Byliśmy już poza turniejem i wracaliśmy do gry. Te trudne sytuacje uczą w sporcie najwięcej. Jak jest za łatwo to wcale nie musi być dobrze. Paradoksalnie teraz może się okazać, że Słowenia z trzema porażkami będzie miała srebro, a my z jedną porażką brąz.
- Szkoda mi niektórych chłopaków. Nie wiadomo co za dwa lata, czyli po igrzyskach olimpijskich, będzie z Kubiakiem, Nowakowskim, Drzyzgą. Czy oni kiedyś jeszcze powalczą na ME. Tego szkoda. Lata wszystkim lecą, a oni są teraz w optymalnym momencie kariery. Mieliśmy wszystko, żeby w 2019 roku zdobyć mistrzostwo Europy.