Vital Heynen: Spiszę to i jutro wyślę moje spostrzeżenia prezesowi. Byłoby głupio mówić o takich rzeczach dziennikarzom! Oczywiście, że mam pomysł, jak będzie wyglądało spotkanie. Jeśli po zakończeniu kariery napiszę książkę, to podam w niej, jak interpretowałem dane i przewidywałem poszczególne sytuacje.
Do tej pory graliśmy same krótkie mecze, więc spodziewam się teraz długiego. Wszystko zgodnie z ogólną zasadą - jeśli jednego dnia jest bardzo dobrze, to kolejnego zagra się lepiej czy gorzej?
Ogólnie jest tak, że jeśli zagra się dobry mecz, to prawdopodobieństwo kolejnego słabszego jest wysokie. Nie uważam jednak, że nasz mecz z Niemcami był dobry.
Oczywiście, że jest to ułatwienie. Chciałbym być na miejscu naszych czwartkowych rywali, pić kawę i czuć się jak w domu. Nic z tym jednak nie zrobię. Nie ma sensu o tym rozmawiać. Nie podoba mi się system 24 zespołów i podróżowania. Nie sądzę, że pomaga siatkówce, a już na pewno nie zawodnikom. Nie czujemy się jednak zmęczeni, jest ok.
W Katowicach było fajnie. Trzy tygodnie w jednym miejscu. Nieźle było też w Warnie, gdzie spędziliśmy w zeszłym roku dwa tygodnie i tylko raz przenieśliśmy się do Włoch, do Turynu.
Nie wiem. Z Kampą pracowałem pięć lat, a z drużyną ze Słowenii nie. Nasz rywal to dobry zespół. Nie ma jednak 12 graczy - ma sześciu-siedmiu grających na podobnym poziomie. Wystarczy, że jeden-dwóch przestanie prezentować się dobrze i zespół przegrywa. Gasparini występował w Azji, Urnaut we Włoszech, Pajenk i Vincic w Polsce... To jest doświadczony team na "top" poziomie. Reszta taka nie jest.
Sytuacja Słoweńców będzie podobna. Nie mają równorzędnych zawodników na ławce rezerwowych.