Hiszpania bezradna, ale czy to dziwne, gdy Polacy grają takie akcje?! [Trzy rzeczy po trzech setach]

Wilfredo Leon miał chyba więcej asów serwisowych niż wszyscy Hiszpanie udanych akcji. Swój mecz 1/8 finału mistrzostw Europy polscy siatkarze wygrali 3:0 (25:18, 25:13, 25:16). W poniedziałek zagramy z Niemcami.

Kochanowski: Zmiana Heynena bardzo nam się spodobała

Zobacz wideo

1. Vital Heynen stał się przewidywalny

- Yes, of course - powiedział przed meczem Vital Heynen, jakby to było pewne od zawsze. Wtedy Marcin Lepa z Polsatu pytał trenera, czy z Hiszpanią postawi na pierwszą "szóstkę".

Na rozegraniu Fabian Drzyzga. Na ataku Maciej Muzaj. Na środku Mateusz Bieniek i Piotr Nowakowski. Na przyjęciu Michał Kubiak i Wilfredo Leon. I na libero Paweł Zatorski. Tak ta "szóstka" wygląda. Wymieniony skład jako pierwszy funkcjonuje od początku mistrzostw Europy. Trener wystawiał go w meczach zapowiadających się na najtrudniejsze - z Holandią i z Czechami. Od niego zaczął też spotkanie z Czarnogórą, żeby na dwa dni przed 1/8 finału panowie jeszcze lepiej się zgrali i jeszcze pewniej poczuli się razem.

Ten sam skład wygrał nam 3:0 mecz o igrzyska, z Francją w sierpniowych kwalifikacjach rozegranych w Gdańsku. Polska ma pierwszą "szóstkę", jak każdy normalny siatkarski zespół. Uff, każdy normalny siatkarski trener może odetchnąć. Wreszcie jest, jak powinno być.

W co gra Heynen? Po co mu podstawowa "szóstka", skoro w grze może mieć i 26 zawodników, jak w tegorocznej Lidze Narodów? Albo skoro może w trakcie meczu całą tę "szóstkę" w jednym momencie zdjąć z boiska i zastąpić inną "szóstką"? To proste. Trener lubiący pozować na szaleńca potrafi pracować tak, że równocześnie ma i bardzo mocną, szeroką kadrę, w której każdy czuje się potrzebny, i siedmiu wspaniałych ("szóstka" plus libero Zatorski) do zadań specjalnych. To jest taki kapitał, który może dać zwycięstwa w meczach o zupełnie innej skali trudności niż ten z Hiszpanią czy wszystkie poprzednie na ME 2019.

2. Hiszpania bezradna jak wszyscy

Co z tego, że Leon w pierwszym secie skończył tylko jeden z sześciu ataków, skoro zaserwował aż trzy asy. Czy to ważne, że zdarzały się nam błędy (w sumie sześć), skoro tak naprawdę od pierwszych piłek zaznaczyliśmy swoją wyższość tak mocno, jak tylko się dało? Dla naszych siatkarzy nie było sytuacji bez wyjścia.

Gdy Hiszpanom wydawało się, że już mają punkt, Polacy wyprowadzali kontrę. Na przykład taką:

Albo taką:

A gdy już złapali swój rytm, gdy poczuli doping swoich kibiców (w Apeldoorn było chyba jeszcze bardziej biało-czerwono niż wcześniej w Rotterdamie i w Amsterdamie), to po prostu bawili się siatkówką.

Drugiego seta rozstrzygnęli już podkręcając tempo przy stanie 2:3 i wychodząc wtedy na 8:3. Trzeciego zaczęli od prowadzenia 4:0, a na 9:2 Leon zaserwował już swojego siódmego asa w meczu.

Hiszpanie naprawdę nie mogli nic zrobić, by zatrzymać Polaków.

3. Minęły lata, Polska jest więcej niż mistrzem świata

Pięć lat temu Piotr Nowakowski zapraszał na imprezę prezydenta. Kilka minut po zdobyciu złota MŚ w euforii mówił w rozmowie ze Sport.pl, że Bronisław Komorowski może się czuć zaproszony na fetę siatkarzy. Katowicki Spodek, który widział wiele, 21 września 2014 roku, cieszył się jak chyba nigdy wcześniej.

Szkoda, że tamten wielki, wygrany 3:1 finał z Brazylią, był pożegnaniem z kadrą dla Mariusza Wlazłego, Pawła Zagumnego i Krzysztofa Ignaczaka. I że wkrótce okazało się, że również Michał Winiarski reprezentacji już nie będzie pomagał, bo nie pozwoli mu na to zdrowie. Stephane Antiga musiał przebudować zespół i choć po zmianach pozostał z nim w światowej czołówce, to już nie wygrywał. Polski Związek Piłki Siatkowej zmienił trenera, ale Ferdinando De Giorgi zupełnie się nie sprawdził. Dwa lata temu na mistrzostwach Europy w Polsce naszej kadry nie było nawet w ćwierćfinale, decydujący mecz ze Słowenią przegraliśmy 0:3.

Teraz do ćwierćfinału dotarliśmy, wygrywając sześć meczów z rzędu, a w tych meczach przegrywając tylko jednego seta. Wygrane do 18, 13 i 16 partie z Hiszpanią były 14., 15. i 16. z rzędu setem, w którym rywal nie doszedł do 20 punktów. Nasi mistrzowie świata z 2018 roku stają się zespołem, którego inni się boją. I w starciu z którym inni są bezradni. Mistrzostwa Europy pokazują, że dotyczy to średniaków. Ale może 3:0 z Francją w walce o Tokio było zapowiedzią, że i ci, którzy niedawno ostro z nami walczyli teraz mogą odstawać? To się okaże w najbliższych dniach.

Deklasacja Niemców w ćwierćfinale, a tym bardziej Rosji w ewentualnym półfinale jest czymś, w co uwierzyć mimo wszystko niełatwo. Ale też trudno pozbyć się wrażenia, że we współczesnej siatkówce nie mieliśmy reprezentacji tak silnej jak ta prowadzona przez Heynena. A kiedy wróci Bartosz Kurek powinno być tylko lepiej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA