Michał Kubiak mówi o końcu swojej kariery. "Chcemy zapisać się w historii"

- Chcemy zapisać się w kartach historii i chcemy udowodnić sobie, że jesteśmy w stanie przez długi czas grać na wysokim, światowym poziomie. Liczymy na to, że pokażemy samym sobie, że ciężką pracą można dojść do sukcesu - mówi o drodze do złotego medalu na mistrzostwach Europy Michał Kubiak. Biało-czerwoni w sobotę o 20:00 zagrają w 1/8 turnieju z Hiszpanią.
Zobacz wideo

Jest pan mistrzem świata. Pamięta pan jednak etap ostatnich mistrzostw Europy, kiedy nie powinniśmy pozwolić sobie na porażkę. Mimo to przegraliśmy w barażach ze Słowenią. To gdzieś jeszcze w panu siedzi czy wspomnienie sprzed czterech lat zostało zastąpione złotem siatkarskiego mundialu?

Michał Kubiak: - Nie sądzę, że siedzi. Były mistrzostwa Europy, na których nam zależało - jak w 2011 roku - gdzie pojechaliśmy osłabieni. I były te organizowane u nas. Praktycznie każdy turniej na Starym Kontynencie był rozgrywany przez naszą drużynę z innym podejściem.

W 2015 roku pojechaliśmy na niego rozbici po Pucharze Świata. W 2017 roku turniej był pięknie zorganizowany i każdy z nas bardzo chciał wygrać. Może nawet za bardzo. Teraz jesteśmy starsi, może nawet dojrzeliśmy do tego, by osiągać sukcesy. Przegraliśmy już wystarczająco dużo, by nauczyć się w końcu wygrywać.

Idziecie na "złotą serię" - złoty medal mistrzostw świata, Europy i igrzysk?

- Chcemy tego dokonać. Chcemy zapisać się w kartach historii i chcemy udowodnić sobie, że jesteśmy w stanie przez długi czas grać na wysokim, światowym poziomie. Liczymy na to, że pokażemy samym sobie, że ciężką pracą można dojść do sukcesu. Pracujemy na to bardzo ciężko. To, że w 2017 roku oraliśmy jak woły, ale sromotnie przegraliśmy mistrzowskie zmagania, procentuje jednak teraz, ponieważ wykonaliśmy wtedy kawał ciężkiej pracy.

Jeśli podtrzymuje pan to, co powiedział w jednym z wywiadów, to chce pan zakończyć karierę po igrzyskach w Tokio.

- Na teraz tak jest. Nie myślę o tym, że musi to być mój deadline i ostatni rok. Na razie koncentruję się na tym, co tu i teraz. Są to mistrzostwa Europy, może Puchar Świata i w końcu igrzyska olimpijskie w mojej ukochanej Japonii. Miejmy nadzieję, że ta ziemia przyniesie nam dużo szczęścia.

Jeśli to pan podtrzymuje, to oznacza, że są to pana ostatnie mistrzostwa Europy. To szczególna motywacja do sukcesu?

- Myślę, że mogą być jednymi z ostatnich. Dlatego właśnie staram się dawać z siebie maksa w każdym momencie, kiedy przebywam na boisku. Nie zostało mi w tej reprezentacji wiele czasu. Czy będzie to rok, dwa czy pięć lat, to na razie koncentruję się, by dobrze koncentrować się na tym turnieju i grać w nim jak najdłużej.

Pamięta pan, kiedy ostatni raz grał z Hiszpanami?

- Wydaje mi się, że na Memoriale Wagnera, kiedy byłem jeszcze w reprezentacji B. To mógł być 2009 rok. Wtedy jeszcze reprezentacja Hiszpanów naszpikowana była gwiazdami europejskiego i światowego formatu. Grało się z nią przyjemnie. Startowałem też z innego poziomu niż teraz. Myślę, że sobotnie spotkanie wygramy, bo na papierze jesteśmy lepszą drużyną. Trzeba będzie jeszcze to udowodnić na placu.

Pamięta pan nazwisko któregoś z siatkarzy z obecnej kadry Hiszpanii?

- Niestety nie. Wydaje mi się, że to przez to, że jest to młody zespół, a ja jestem od kilku lat w Japonii, a wcześniej w Turcji. Nie miałem możliwości zetknięcia z hiszpańską siatkówką. Nie zmienia to faktu, że ten zespół nie jest tu z przypadku. Skoro wygrał z Niemcami, to musiał zagrać bardzo dobre spotkanie. Trzeba do tego rywala podejść z maksymalną koncentracją i szacunkiem.

Więcej o:
Copyright © Agora SA