Daniel Pliński dla Sport.pl: Grupę wygramy w cuglach. Bartosz Kurek powinien wrócić dopiero w przyszłym roku

- W kadrze na mistrzostwa Europy brakuje mi jednego gościa - mówi Daniel Pliński. - Bartosz Kurek? Dobrze, że go nie ma. I moim zdaniem powinien wrócić do reprezentacji dopiero w przyszłym roku - dodaje wicemistrz świata i mistrz Europy. Pliński po zakończeniu kariery pracuje w telewizji nc+, a na czas ME 2019 będzie ekspertem Sport.pl
Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: W piątek meczem z Estonią polscy siatkarze rozpoczną grę w mistrzostwach Europy. Potrafisz się emocjonować, myśląc o tym meczu i o kolejnych z rywalami o klasie zbliżonej do Estonii?

Daniel Pliński: Nie. Moim zdaniem emocje zaczną się dopiero od ćwierćfinału. A prawdziwe granie - tu Ameryki nie odkryję - będzie dopiero w półfinale z Rosją.

Pod warunkiem, że organizatorzy nie wprowadzą takich zmian w drabince turnieju, które sprawią, że w ewentualnym półfinale będziemy mieli innego rywala.

- Myślę, że my pewnie wygramy swoją grupę, a Rosjanie swoją. I chyba wtedy bez względu na wszystkie kombinacje do naszego meczu z nimi dojdzie w półfinale. Fajnie, że dopiero wtedy. Uważam, że do tego czasu nasza reprezentacja będzie mocno zbudowana i będzie z niej emanowała pewność siebie.

Estonia, Holandia, Czechy, Czarnogóra i Ukraina - to nasi rywale w grupie D. Nie mamy z kim przegrać?

- Wygramy tę grupę w cuglach. Holandia może z nami w jakiś sposób powalczyć, bo ma niezły potencjał i gra u siebie. Widzisz, jaki ze mnie ekspert? Wszyscy wiedzą to, co właśnie mówię, ha, ha.

Co myślisz o nieobecności na mistrzostwach Bartosza Kurka? Też, jak wszyscy, sądzisz, że to dobrze? Że byłoby za szybko?

- Vital Heynen go wziął na zgrupowanie, żeby pobył z drużyną, popracował i lepiej wszedł w przygotowania swojego włoskiego klubu. I żeby był z kadrą już szykującą się do igrzysk olimpijskich. To jest ważne dla Bartka, a nie gra w tym roku. Bardzo fajnie, że Bartek wszedł delikatnie w trening, że się rozruszał po kontuzji. Bo moje zdanie jest takie, że na 100 procent Kurek jeszcze nie trenował.

Heynen twierdzi, że pracował jak wszyscy, z pełnym obciążeniem.

- Nie sądzę. Moim zdaniem Heynen już buduje zespół na igrzyska w Tokio i dlatego Kurek musiał się w tym zespole znaleźć. Ale nie ma sensu się spieszyć z obciążaniem Bartka.

Heynen zapowiada, że zabierze go na Puchar Świata, który zostanie rozegrany w Japonii od 1 do 15 października. To według Ciebie ryzykowne?

- Moje zdanie jest takie, że byłoby to niepotrzebne. Bartek powinien spokojnie trenować w klubie, wrócić do pełnego zdrowia i być gotowy w maju do pełnych przygotowań olimpijskich. Ale to jest moje zdanie, a Heynen może mieć inny pomysł. I trzeba dodać, że zawsze jego pomysły wychodziły nam na dobre.

Ty byś Kurka na Puchar Świata nie brał, bo za bardzo mogłoby go rozchwiać opuszczenie treningów Monzy, podróżowanie do Japonii i granie tam?

- Bartek jest po naprawdę poważnej operacji. Zabieg kręgosłupa to nie jest jakieś tam powiedzmy oszczyszczanie zwapnień z kolan. To nie było kasowanie mikrourazów, tylko rozwiązywanie poważnego problemu zdrowotnego. Latanie, granie - z tym nie ma co się spieszyć. Wolałbym, żeby trener Heynen oszczędził tego Bartkowi.

Z 16-osobowej kadry trenującej przed mistrzostwami poza Kurkiem odpadł jeszcze Bartosz Kwolek. Widzisz jakieś kontrowersje, jeśli chodzi o wybory Heynena dotyczące 14 ludzi do grania w turnieju?

- Brakuje mi jednego gościa: Plińskiego Daniela, ha, ha. Mówiąc serio, jestem przekonany, że na mistrzostwa pojechał nasz optymalny skład. Dla mnie już dawno było oczywiste, że tak będzie wyglądał.

Myślisz, że Marcin Komenda już na stałe może wypchnąć z kadry Grzegorza Łomacza?

- Absolutnie zasłużył na grę w mistrzostwach, bo rozwija się facet niesamowicie. Vital chce zobaczyć jak Komenda się będzie zachowywał przy Drzyzdze, jako jego zmiennik.

Chyba jeszcze ciekawsze jest, jak będzie mu się współpracowało z Michałem Kubiakiem czy Wilfredo Leonem?

- Oczywiście, będzie musiał zgrać się z gwiazdami. Również poza boiskiem. Teraz, inaczej niż w Lidze Narodów, poprzebywa w szatni z liderami kadry, razem z nimi pożartuje, poszuka wyjścia z trudnych sytuacji. To wszystko ma znaczenie. Możliwe, że Heynen buduje Komendę już na igrzyska olimpijskie. Choć wcale nie skreślam Łomacza, bo Grzesiek jest naprawdę dobrym rozgrywającym. Jednak Komenda ciśnie mocno, depcze mu po piętach. Grzesiek nie ma łatwo. Na rozegraniu mamy pewniaka Drzyzgę i dwóch równych ludzi za nim. Fabian świetnie się rozwinął w Rosji. I w reprezentacji też bardzo urósł.

Na pewno u Heynena podniósł swój poziom. U Stephane'a Antigi miał dobry sezon z mistrzostwami świata 2014, ale później zaliczył zjazd. Teraz jest chyba lepszy niż kiedykolwiek.

- To prawda. I zobacz czy jakiś rozgrywający nie poszedł do przodu przy Heynenie. Niemiec Lukas Kampa, super człowiek, świetny rozgrywający, mówi, że największy postęp w życiu zrobił przy Vitalu i że Vital to najlepszy trener, z jakim on pracował. Nam, stojącym z boku, czasem się wydaje, że zawodnicy muszą mieć dość Heynena, że ten facet musi być męczący. A okazuje się, że każdy chce z nim pracować. Coś wyjątkowego ten trener ma.

Michał Kubiak dopiero co wytłumaczył, co to takiego. Heynen wymaga, ale też daje sporo swobody - pozwala odpocząć, pozwala zabrać rodzinę na niektóre zgrupowania. Nie jest złym policjantem.

- Dokładnie tak jest. Jest wymagający, ale jeżeli zawodnicy go słuchają i nie nadużywają jego zaufania, to wiem, że on pójdzie za drużyną w ogień.

Wróćmy jeszcze raz do 14-osobowego składu Polski na mistrzostwa - nie jesteś zaskoczony, że tym razem Heynen postawił na aż czterech środkowych, mieszcząc w kadrze i Mateusza Bieńka, i Piotra Nowakowskiego, i Karola Kłosa, i Jakuba Kochanowskiego?

- Na kwalifikacje olimpijskie Vital wziął "Bienia", Piotrka Nowakowskiego i "Kłosika", więc gdyby teraz znów nie zabrał na turniej "Kochana", wyszłoby na to, że trochę zamyka mu drogę do kadry na igrzyska. Moim zdaniem musiał Kubę zabrać, bo ten facet jeszcze nie raz i nie dwa naszej kadrze pomoże. On jakiś czas temu miał kłopot z pewnością siebie, ale myślę, że tę pewność odzyskał i cały czas się rozwija. Na pewno naszej reprezentacji jest i długo będzie potrzebny.

Czyli tym razem lepiej było skreślić Bartka Kwolka, który dotąd zawsze w kadrze się mieścił?

- Tak, bo teraz i Kwolek, i Kochanowski mają poczucie, że są ważni, potrzebni, że Vital żadnego z nich nie skreśla. On nigdy nie podetnie skrzydeł ludziom, których chce mieć w reprezentacji.

A propos podcinania skrzydeł - Bartosz Bednorz chyba mocno sobie zaszkodził tym wszystkim co pisał w mediach społecznościowych i mówił w rozmowach z dziennikarzami?

- Myślę, że drogi do reprezentacji Heynen przed nim nie zamknie. Ale po wypowiedziach Bednorza było czuć, że ma żal do trenera. A prawdę powiedziawszy Heynen mógł go odstrzelić po pierwszej fazie Ligi Narodów, bo tam Bednorz się nie sprawdził, miał tylko jeden dobry mecz, z Bułgarią. Mimo to Vital dał mu szansę, wybierając go na turniej finałowy. Bednorz szansę wykorzystał, w Final Six zagrał dobrze, słusznie dostał nagrodę dla jednego z dwóch najlepszych przyjmujących. Dzięki temu Heynen wziął go na zgrupowanie przed kwalifikacjami do igrzysk. A że go nie wybrał na turniej? Miał prawo. Moim zdaniem w takich sytuacjach lepiej zająć się dalszym graniem, a nie pisaniem na Instagramie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.