W niedzielę w łódzkiej Atlas Arenie w 1/8 finału Polki nie dały szans Hiszpankom. Nasz zespół wygrał 3:0 (25:20, 25:20, 25:19), a Mędrzyk niespodziewanie była największą ofensywną siłą Polek. - Jak ktoś ma problemy w ataku, to ja się włączam, Asia Wołosz posyła wtedy do mnie więcej piłek. Taka moja rola - mówi przyjmująca.
Oczywiście problemy Polek nie były wielkie. - Wiedziałyśmy, że Hiszpanki mają mocną zagrywkę i czasem nas ustrzelą, ale wynik końcowy mówi wszystko. Spokojnie wygrałyśmy. I nie chciałyśmy dawać z siebie wszystkiego, żeby nie tracić sił - tłumaczy Mędrzyk.
Wszystkie siły Polki mają rzucić teraz, na ćwierćfinał z Niemkami. - Nie ma takiej osoby, która by nie marzyła. Ale ja jestem spokojna w wypowiedziach, nikomu nic nie rozdaję - mówi Mędrzyk. - Wiemy, co Niemki grają, ale o Belgijkach też wiedziałyśmy dokładnie, a nie zdołałyśmy tego wykorzystać [było 2:3, to jedyna porażka Polek w sześciu rozegranych do tej pory meczach ME 2019]. Trzeba się nastawić na bardzo trudny mecz. I mam nadzieję, że znów przyjdzie dużo kibiców - dodaje Natalia.
Mecz z Hiszpanią z trybun Atlas Areny oglądało 8750 widzów. Wcześniej wielu kibiców - 8710 - pojawiło się też na grupowym spotkaniu z Włochami. - Jak zobaczyłam kibiców przed meczem 1/8 finału, to miałam gęsią skórkę, mimo że to przecież nie pierwszy raz trybuny tak wyglądały - mówi Mędrzyk. - Fajnie, że nasz zespół dojrzał do gry przed taką publicznością. Jeśli będziemy lecieć do Ankary, to przykro będzie się rozstać z kibicami - dodaje.
O Ankarze, gdzie zostaną rozegrane półfinały i mecze o medale, Mędrzyk więcej nie chce mówić. - W meczu z Hiszpanią miałam chłodną głowę i dalej chcę taką mieć. Im więcej człowiek myśli, tym mocniej się stresuje. Na mecz z Niemkami wyjdziemy z lekkim stresikiem. Pozytywnym - zapowiada.