Vital Heynen o drużynie:
- To był pierwszy mecz o być albo nie być w turnieju. To był totalnie inny mecz od poprzednich. Do tej pory grałyśmy o to czy wyjdziemy z grupy na pierwszym, drugim, trzecim czy czwartym miejscu. Teraz stawka była większa. Dlatego mogły się pojawić nerwy, mogło się pojawić wszystko. I się pojawiło. Poza tym Hiszpanki były w takiej roli, że mogły tylko zyskać. I moim zdaniem zagrały bardzo walecznie. Szczególnie w obronie. Na zagrywce też nie zwalniały ręki, szczególnie Jessica Rivero. Trochę jak Paola Egonu w naszym meczu z Włoszkami. Cieszę się, że mimo wszystko utrzymałyśmy konsekwencję i spokój. I że wygrałyśmy 3:0. Pięknie może nie było, ale nie musiało być. Pięknie będzie w środę, mam nadzieję.
- Lubię biegać, więc nie ma problemu.
- Dopiero w trzecim secie. Wcześniej sporo było grania punkt za punkt, nawet czasami byłyśmy pod wynikiem i trzeba się było bić o swoje.
- Zdecydowanie. Mecz z nimi będzie tak trudny jak z Belgijkami i Włoszkami. To będzie wielka wojna, bo stawką będzie półfinał. Już się tego meczu nie mogę doczekać. Będzie na maksa ogień. Bardzo się cieszę, że nasza reprezentacja dotarła do takiego meczu, że może go zagrać. A jeszcze z Niemkami zawsze są podteksty historyczne, więc myślę, że będzie wojna.
- Myślę, że jeżeli u nas wszystko zatrybi, to mogę być spokojna o wynik. Ale czuję, że nie będę spokojna, bo ten mecz będzie zupełnie inny. Wcześniej grałyśmy sparingi, mecze o nic. Teraz będzie dużo ciężek. One też mają dużo atutów - świetną atakującą, przyjmujące, które dobrze to przyjęcie trzymają, rozgrywającą z dobrą lewą ręką, na którą trzeba bardzo uważać. Jesteśmy porównywalnymi drużynami. To będzie wyrównany mecz. Oba nasze zespoły są też w fazie budowy. Musimy się spiąć nie w 100, tylko w 150 procentach, bo chcemy spełnić swoje marzenia.
- Tak, dlatego ja powiem, że to Niemki są faworytkami. I tak do meczu będziemy się przerzucać. Ale mam nadzieję, że nasi wspaniali kibice dadzą nam energetycznego kopa, gdy będzie ciężko.