Heynen: Nie robię nic, czego nie lubiłem jako zawodnik
Magdalena Stysiak: Fajna rzecz! Pewnie, że jest super, kiedy człowiek wychodzi z kwadratu dla rezerwowych i od razu kończy tak ważne piłki. Byłam na to nastawiona, wiedziałam, że piłka pójdzie właśnie do mnie i że ja to muszę skończyć. Tak się nastawiłam, że było zero stresu. Czułam tylko pozytywne emocje.
- Ustaliliśmy to z trenerem. Chodziło o to, żeby zaskoczone były Słowenki. Alessandro Chiappini spodziewał się, że będę w "szóstce" i wszystko rozpisał swoim zawodniczkom zakładając, że będę grała.
- Nie. Szczerze: zapomniałam o tym meczu całkowicie. Okej, była z naszej strony bardzo dobra gra i bardzo dobra walka, ale staram się nie wracać do tego, co było, tylko skupiać się na tym, żeby było jeszcze lepiej. Wtedy przegrałyśmy końcówkę, chociaż miałyśmy dużą przewagę [23:17], ale w meczu ze Słowenią to nie miało znaczenia, nie miałyśmy w głowach tamtej porażki. Nie mówię, że dziewczynom w końcówce nogi nie zadrżały. Ale jednak wytrzymały to i chociaż Słowenki grały wtedy bardzo dobrze, to my się cieszymy ze zwycięstwa.
- Skoro tak powiedziała, to dziękuję jej bardzo za wiarę we mnie. Ale powiem szczerze: nie czytałam, bo na czas tego turnieju chcę się odciąć od internetu, od sprawdzania, co piszą media. Wiadomo, mogłabym czytać, widzieć, że jedni komentują bardzo pozytywnie, a drudzy piszą bardzo źle. Ale nie chcę sobie tym zaprzątać głowy. Może po mistrzostwach sobie na spokojnie usiądę i poczytam. Teraz interesuję się tylko dobrą grą. Nastawiam się tak, żebym z meczu na mecz była coraz lepsza.
- Tak, pamiętam to. Uznałam, że nie ma sensu się przejmować anonimowymi kibicami, którzy się nie znają na siatkówce i nie wierzą w reprezentację Polski. My udowodniłyśmy, że potrafimy walczyć. I na tych mistrzostwach też udowodnimy.