Heynen: Żeby drużyna mnie posłuchała, potrzebuję kryzysu
Sobotnie stracie Słowenii z Tunezją nie stało na najwyższym poziomie. Drużyna Alberto Guilianiego to rankingowo 17. zespół na świecie, a ich rywale to ekipa z miejsca nr 22. W pierwszym secie walczyli aż do wyniku 25:23 mimo tego, że team z Europy grał na 61 procentach skutecznego ataku, a przeciwnik na 42. Partia ta dłużyła się, będąc popisem nieskuteczności zespołu ze Słowenii, co najdobitniej pokazał fakt, że na drugiej przerwie technicznej prowadził 16:12 i tę przewagę roztrwonił.
Scenariusz ten nie powtórzył się w kolejnym rozdaniu. Słoweńcy od razu zbudowali przewagę - 8:3, 16:11, 21:13 - i nie wypuścili jej z rąk. Stało się to w dużej mierze dzięki dwóm graczom - Sternowi i Cebulijowi - obaj uzyskali bowiem 11 punktów dla swojego teamu. Wygrali pewnie - 25:16.
Tunezja nie zamierzała jednak się poddać. Drużyna Antonio Giaccobe prowadziła w trzeciej partii 15:11 i 16:13. Brak doświadczenia i słabsze przyjęcie w końcówce poskutkowało zmianą wyniku. Słoweńcy odrobili straty (21:21) i dzięki mocnemu serwisowi cieszyli się ze zwycięstwa (26:24).
W niedzielę Słowenia zmierzy się z Polakami w ostatnim meczu turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Tokio.
Słowenia - Tunezja 3:0 (25:23, 25:16, 26:24)