Zmiany w siatkarskim kalendarzu. "Czas odpoczynku dla siatkarzy jest zdecydowanie za krótki"

- To nie jest też tak, że zmiany te zostały wprowadzone pod naciskiem siatkarzy - myśleliśmy o tym już wcześniej - mówi w Sport.pl przedstawiciel FIVB i były prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Mirosław Przedpełski.

W ostatnich dniach podano, że Światowa Federacja Siatkówki, FIVB, postanowiła odpowiedzieć na oświadczenia zawodników w sprawie terminarza rozgrywek. W kolejnym sezonie reprezentacyjnym zaplanowała przerwę, która ma sprzyjać regeneracji siatkarzy i siatkarek.

Już od kilku lat zawodnicy i zawodniczki głośno mówili o tym, że mają zbyt mało czasu na odpoczynek po sezonie ligowym, i że ilość grania w czasie rozgrywek reprezentacyjnych jest zbyt duża. Zwracano również uwagę na to, jak krótka jest pauza między grą w kadrze, a następującą po niej ligą. Dlatego właśnie w 2020 roku zaplanowano przerwę w dniach 10-23 sierpnia. O tym ruchu FIVB rozmawiamy z byłym prezesem PZPS, a obecnie przedstawicielem Światowej Federacji, Mirosławem Przedpełskim.

Zobacz wideo

Sara Kalisz: Dlaczego ustanowienie przerwy dla siatkarzy i siatkarek tak długo trwało? Mówi się o tym od lat.

Mirosław Przedpełski: - To nie jest problem, o którym rozmawiamy od kilku miesięcy, a kwestia, która była poruszana przez dłuższy czas. W mojej opinii czas odpoczynku dla siatkarzy jest zdecydowanie za krótki nawet mimo wprowadzonej w 2020 roku korekty. Terminarz jest naciągnięty do granic możliwości, więc sądzę, że trzeba go inaczej ułożyć. Podstawowym kłopotem są umowy, które zawarte zostały m.in. na organizację Siatkarskiej Ligi Narodów czy z Japończykami na Puchary Świata. Mamy też świadomość, że z punktu widzenia sportowej sprawiedliwości fajnie by było, by każdy grał z każdym w poszczególnych turniejach, jednak prowadzi to do sporych obciążeń zawodników i męczy.

To nie jest też tak, że zmiany te zostały wprowadzone pod naciskiem siatkarzy - myśleliśmy o tym już wcześniej. Nie zmienia to faktu, że gracze wystosowali oficjalny list - w ich gronie znalazł się Michał Kubiak.

Od czego zależą kolejne zmiany?

- Tak, jak mówiłem, dyskutujemy na ten temat już jakiś czas. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że w FIVB jest chęć głębszych zmian, jednak to, co zostanie wprowadzone, zależy od sukcesu komercyjnego Ligi Narodów. Jeśli sumarycznie w ciągu trzech lat okaże się, że ta formuła się nie sprawdziła, mecze nie cieszyły się wystarczającym zainteresowaniem i wyniki finansowe nie będą pozytywne, to wiele spraw trzeba będzie przemyśleć.

O tym, że FIVB myśli nad kalendarzem i poziomem widowiskowości meczów świadczy choćby to, jak bardzo rozwinęła się strona wizualna oprawy spotkań. Chciano zadbać o telewizyjną oprawę produktu sportowego.

Jakie jest według pana najkorzystniejsze rozwiązanie modyfikujące rozgrywki tak, by ich system był lepszy dla zawodników?

- Powrót do zmniejszenia liczby meczów poprzez granie systemem "gospodarze-przyjezdni", jeden na jeden. Żeby to wyszło albo musimy ograniczyć liczbę drużyn występujących w danych rozgrywkach, bo kalendarza nie rozepchniemy, albo stworzyć coś w rodzaju "okien reprezentacyjnych" w czasie sezonu klubowego.

Czyli na przykład Liga Narodów miałaby zacząć się w lutym, "wyciągając" z sezonu klubowego tydzień na granie reprezentacyjne?

- Dokładnie tak. Problemem będą jednak powroty do kadr zawodników, którzy grają daleko za granicą, bo ich rodzima liga jest słabsza.

Nie wydaje się to takie oczywiste. Przez grę w różnych klubach zawodnicy nie będą ze sobą zgrani, co wpłynie na poziom meczów. Poza tym Liga Narodów to nie mistrzostwa, a turniej komercyjny, a zdaje się, że dla wielu siatkarzy jeżdżenie po świecie za kilkaset dolarów to nieopłacalna sprawa.

- W tym roku w Lidze Narodów niektórzy siatkarze grali z marszu, wracając z urlopów. Tak, w przypadku przedstawionego przeze mnie scenariusza, rozgrywki by się rozciągnęły, ale i zakładałyby dłuższe przerwy dla siatkarzy na odpoczynek - np. miesiąc. Poza tym zawodnicy muszą grać o większe pieniądze. Nie dziwi to, że kiedy dostaje się 800 dolarów za wygrany mecz, to nie jest to przekonująca kwota dla sportowca. Inną sprawą by było, gdyby rywalizował on o 100 000.

Schemat jest nieco piłkarski - granie kadry w czasie sezonu klubowego. Nie obawia się pan jednak o poziom? Siatkówka to sport bardzo zależny - jeden błąd kolegi i akcja nie wyjdzie. Takie "okienka" nie spotęgowałyby pomyłek?

- Zawodnicy grali w Lidze Narodów zaraz po wakacjach, bez treningu i nie było problemu. Będzie różnica w poziomie, ale chyba nie tak duża. Będą w "gazie", bo będą w trakcie sezonu ligowego. I tak, zgodzę się z tym, że będzie im trudniej niż piłkarzom, bo jeden błąd kolegi wykluczy ze zdobyczy punktowej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.