Polski siatkarz: Cieszyłem się, że przegraliśmy z Iranem. Nie wiem, co by się stało

- Wtedy raz w życiu cieszyłem się z przegranego meczu. Kto wie, co by się działo, gdybyśmy pokonali Irańczyków - powiedział Dawid Konarski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" o niedawnym spotkaniu Iran - Polska (3:2) w Lidze Narodów.

Starcie Iran - Polska budziło ogromne emocje ze względu na słowa Michała Kubiaka. Kapitan reprezentacji Polski w jednym z wywiadów stwierdził, że "stracił do ludzi z Iranu resztki szacunku" i że "ten naród jest dla niego skreślony, bo są zwykłymi leszczami". Kubiak nie pojechał do Iranu, co było zaplanowane już wcześniej, ale za swoje słowa i tak został ukarany dyskwalifikacją na sześć spotkań.

Zobacz wideo

Gorąco było nie tylko przed i w trakcie spotkania, ale również po nim. Biało-czerwoni chcieli wrócić po meczu do hotelu, jednak powrót został im utrudniony przez perskich kibiców. 3,5 kilometrową trasę do miejsca noclegu polska drużyna pokonała w dwie godziny. Na drodze autobusu stanęli irańscy fani, którzy fetowali zwycięstwo swojego teamu. Choć dla pojazdu wyznaczono eskortę najpierw dwóch, a następnie czterech pojazdów policji, to funkcjonariusze nie byli w stanie zaprowadzić porządku.

Dawid Konarski: Cieszyłem się z porażki

- Najbardziej przestraszyłem się, gdy usłyszałem huk kamienia uderzającego w szybę gdzieś niedaleko mojej głowy. Nie wiem nawet, czy był duży czy nie. Na szczęście tylko odbił się od szyby. Gdzieś indziej poleciał też drugi. Tłum coraz głośniej uderzał rękoma w nasz autokar. Niewiele brakowało, żeby ktoś wybił szybę albo wdarł się do środka autokaru. Wtedy już nie byłoby wesoło. Zwłaszcza że ochraniały nas dwa radiowozy z czwórką policjantów uzbrojonych w... pałki. Dobrze, że nie było z nami Michała Kubiaka, który ma tam wielu „fanów”. Wtedy raz w życiu cieszyłem się z przegranego meczu. Kto wie, co by się działo, gdybyśmy pokonali Irańczyków - powiedział Dawid Konarski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym"

Podobnie tę sytuację w rozmowie ze Sport.pl wspominał Vital Heynen. - Spotkaliśmy tylu uprzejmych ludzi na ulicach, przez dużą część czasu nie mogliśmy narzekać na organizację pobytu, a nagle to się zmieniło, bo zaczęliśmy wątpić w swoje bezpieczeństwo. Zawiedli nas w tym względzie. To z jednej strony było jedno z moich najlepszych doświadczeń, a z drugiej jedno z najgorszych. Przez to wracam z Iranu z bardzo złymi odczuciami. Szkoda, że tak wiele dobrego będzie zniwelowane przez tak złe doświadczenie. Nie dam rady zmienić tego, co przez to czuję. To była najniebezpieczniejsza sytuacja związana z siatkówką. Czułem się jak w filmie. Zawsze jestem bardzo otwarty w stosunku do ludzi, a to był pierwszy raz, kiedy bałem się wyjść z autobusu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.