Polska - Kanada 3:1. Cztery rzeczy po czterech setach: U nich "Leon", u nas jeden serwujący, ale i tak są trzy punkty

Kanadyjczycy mieli zawodnika, który atakował jak Wilfredo Leon, a my mieliśmy problemy ze swoją grą, ale i tak wygraliśmy za trzy punkty. W swoim ostatnim meczu turnieju Ligi Narodów w Iranie reprezentacja Polski siatkarzy wygrała z Kanadą 3:1 (25:20, 25:27, 25:20, 28:26).

1. Był atak, rywale byli z szans

Dawid Konarski skończył w pierwszym secie siedem z ośmiu ataków, Artur Szalpuk miał bilans 5/7. Proste, spokojne i pewnie granie Polaków postawiło ich w bardzo dobrej sytuacji. Kontrolowaliśmy pierwszą partię, wygraliśmy ją do 20, wydawało się, że kolejny eksperymentalny skład naszej kadry – Konarski, Szalpuk, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Karol Kłos, Marcin Janusz i Jakub Popiwczak na libero – bez problemu wykaże swoją wyższość nad Kanadyjczykami.

Zobacz wideo

2. Serwis ciągle niedomaga

Niestety, w drugiej partii zaczęły się problemy. Ich głównym źródłem była dyspozycja Polaków w polu serwisowym. Na 3:2 pierwszego dla nas asa w tym meczu zaserwował Kochanowski. Na 20:18 środkowy Skry Bełchatów zaserwował drugiego asa dla Polski w tym spotkaniu. Poza Kochanowskim żaden z naszych graczy nie zapunktował zagrywką nie tylko w pierwszym i drugim secie, ale w całym meczu (a taki Konarski zmarnował sześć serwisów).

Tymczasem Kanadyjczycy swoją zagrywkę wzmocnili, zaczęli ryzykować i na tym wygrywali. To właśnie ten element w połączeniu z pewnym na kontrach Sharonem Vernonem-Evansem pozwolił im wygrać drugiego seta, mimo że przegrywali 20:22 i bronili piłki setowej przy wyniku 23:24. Na początku trzeciego w reakcji na nasze problemy z przyjęciem Vital Heynen za ustrzelonego chwilę wcześniej zagrywką Szalpuka wprowadził Bartosza Kwolka. I to był dobry ruch.

3. Vernon szalał jak Leon

Kwolek przyjmował pewnie, cały czas poprawnie w tym elemencie radził sobie Aleksander Śliwka, który w trzecim secie został liderem naszego ataku (5/8). Gra Polaków nie była rewelacyjna, ale po jej uspokojeniu i robieniu swojego problem mieliśmy tak naprawdę tylko z jednym rywalem. Był nim szalejący w ataku Vernon. Gracz, który nie zrobił furory w Onico Warszawa po trzech setach miał rewelacyjny bilans 19 skończonych piłek z 27 wystaw (70 procent skuteczności), a do tego jeszcze dwa punktowe bloki i jednego asa. On bił w stylu podobnym do tego, jaki prezentuje Wilfredo Leon. Na naszego bombardiera poczekamy jeszcze miesiąc, polski Kubańczyk będzie mógł grać w biało-czerwonych barwach od 24 lipca. Jeśli ktoś zastanawia się, jak dużo może nam dać, niech wie, że nawet więcej niż Vernon swojej ekipie w meczu Polska – Kanada. Dlatego, że na najwyższym poziomie już dawno się ustabilizował, a nie – jak Kanadyjczyk – tylko czasami na taki wskakuje. No i oczywiście również dlatego, że Leon będzie grał w lepszej drużynie.

4. Plan wykonany

Trener Heynen rotuje, polska drużyna w żadnym tegorocznym meczu nie zagrała w optymalnym składzie i nie zagra w takim pewnie aż do sierpnia. Mimo to nasz zespół potrafi wygrywać. Z Iranu wyjeżdżamy z tylko jednym zwycięstwem, ale tu naprawdę trudno było oczekiwać więcej, skoro graliśmy z najlepszym w trwającej Lidze Narodów Iranem i z również pewnie zmierzającą do Final Six Rosją.

My na udział w turnieju w USA cały czas zachowujemy szanse. Za tydzień w Mediolanie i za dwa tygodnie w Lipsku na pewno możemy ugrać więcej niż w ten weekend.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.