Polska - Rosja 1:3. Cztery rzeczy po czterech setach: Zwierzak bez zębów, kadra bez reżysera, irańscy kibice na razie bez urazy

Vital Heynen posłał w bój wszystkich 14 zawodników, których zabrał do Iranu i w pewnym momencie na wszystkich swoich graczy nakrzyczał. Nie pomogło, Polska przegrała z Rosją 1:3 (26:24, 20:25, 22:25, 19:25) w swym pierwszym meczu turnieju w Urmii. W sobotę o godzinie 16 mecz z Iranem, przed którym oficjalnie przeprosimy za słowa Michała Kubiaka. Relacja na żywo w Sport.pl

1. Zwierzak bez zębów

Możliwe, że był największym nieobecnym w polskiej kadrze na ubiegłoroczne mistrzostwa świata. Eksperci byli zaskoczeni, gdy szybko okazało się, że Vital Heynen nie zabierze go na bułgarsko-włoski turniej. Łukasz Kaczmarek ma świetne warunki fizyczne (204 cm wzrostu i duża masa mięśniowa), w PlusLidze potrafi zdobywać ponad 30 punktów w spotkaniu, w cztery sezony wypracował sobie w niej bardzo dobrą średnią 16 pkt na mecz. W Urmii mistrz Polski z Zaksy Kędzierzyn-Koźle musi pokazywać siłę i pewność siebie, by przekonać Heynena, że jest lepszym, mocniejszym mentalnie zawodnikiem niż w ubiegłym roku. Na razie przy jego nazwisku belgijski szkoleniowiec musi postawić minusa. Pierwszego seta meczu z Rosją skończył z zapisem ataku 0/5. Przy wyniku 18:18 i długiej wymianie nagle wyrzucił piłkę w aut, jakby się bał, że piłka trafi go w głowę. To ta akcja:

To niestety dobre podsumowanie występu Kaczmarka, który według oficjalnych statystyk skończył w meczu cztery z 23 ataków. W sobotę i niedzielę, jeśli zagra, musi zaprezentować się zupełnie inaczej.

Zobacz wideo

2. Nie mamy reżysera

Grzegorz Łomacz i Marcin Janusz - tych rozgrywających Heynen zabrał do Iranu. Przy wyniku 21:21 w pierwszym secie trener, w przeszłości rozgrywający, cały wzięty czas poświęcił na rozmowę z Łomaczem. Po niej konsultował się jeszcze z Pawłem Woickim, swoim asystentem, który jako siatkarz też grał na rozegraniu. Łomacz wyszedł w "szóstce" i spisywał się słabo. A później nie mniejsze problemy miał Janusz, który do końca musiał sobie radzić sam wobec kontuzji bardziej doświadczonego kolegi (Łomaczowi na prawe udo założono lodowy opatrunek). Słabość polskiego ataku to jeden problem, a drugi, idący z nim w parze, to brak reżysera. Jeśli Łomacz nie będzie zdolny do gry w sobotę z Iranem i w niedzielę z Kanadą i jeśli Janusz nie pokaże większego spokoju, to z Urmii wyjedziemy bez punktów.

3. Heynen pędzi, by do Tokio zdążyć przez Trójmiasto

Już w połowie drugiego seta meczu z Rosją w grze było 13 z 14 naszych zawodników obecnych w Iranie. Od początku trzeciej partii grał Karol Kłos i w tym momencie Heynen dokonał czegoś, co dla innych trenerów jest raczej nieosiągalne.

Dlaczego szkoleniowiec sprawdził całą szeroką kadrę w dwa tygodnie? Po co tak pędzi? Jego filozofią jest budowanie wszystkich zawodników, a nie "szóstki". Czasu ma bardzo mało. Rok temu główna impreza rozgrywana była we wrześniu, teraz trzeba być w optymalnej formie dużo wcześniej, na dni 9-11 sierpnia, gdy w Gdańsku rozegramy turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Tokio. Jeśli go nie wygramy (rywalami będą Tunezja, Francja i Słowenia), zostanie nam tylko jedna, ostatnia szansa na awans to turnieju, który Heynen chce wygrać i spełnić swoje największe marzenie. I nasze również.

To nie dziwne, że teraz trener zaciska zęby i zamyka oczy, widząc niektóre fragmenty meczów swojej drużyny. To jest czas, który trzeba przecierpieć. Zwycięstwa w Lidze Narodów są ważne, ale nie najważniejsze. Ich brakiem można się denerwować, jeszcze bardziej można się zżymać na styl, na proste błędy.

Po porażce z Rosją mamy bilans czterech zwycięstw i trzech przegranych. Wejść do Final Six w Chicago nie będzie łatwo. Ale to naprawdę nie jest najważniejsze. I Heynen o tym wie, nawet kiedy wychodzi z siebie.

4. Irański kibic mówi "I love you". W sobotę przeprosimy za Kubiaka

Z biegiem meczu Polski z Rosją irańscy fani siatkówki wypełniali halę, czekając na starcie swojej drużyny z Kanadą. Podobno perscy kibice wypełniliby nawet mogący pomieścić 200 tysięcy ludzi stadion, gdyby taki istniał i gdyby na takim zechciano zorganizować rozpoczęty właśnie turniej. Siatkarskie szaleństwo jakie w ostatnich latach ogarnęło Persów przypomina nam to, co plus minus 20 lat temu przeżywała Polska. Możliwe, że jest to jeszcze podniesione do potęgi entej. Dlatego obawialiśmy się, jak w Urmii zostanie przyjęta nasza kadra po tym, co niedawno o Irańczykach i Iranie powiedział Michał Kubiak. "Oni zawsze grają takie niewiniątka, że są super i fajni, a my najgorsi. Ale moje zdanie jest takie, że to są fatalni, złośliwi i chamscy ludzie. Dla mnie ten naród jest skreślony, mimo że oni dumnie nazywają się Persami, a nie Arabami. A tak naprawdę są zwykłymi leszczami. Czasem musimy z nimi zagrać, ale oni dla mnie nie istnieją. Tak, uogólniam, dla mnie to jest jeden miot" - powiedział kapitan polskiej kadry w "Prawdzie Siatki". Za te słowa PZPS ukarał Kubiaka dyskwalifikacją na sześć meczów, tę karę za wystarczającą uznała Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej.

Dla Kubiaka to na pewno lepiej, że nie gra w Urmii. Trudno przewidzieć czy ze strony irańskich kibiców cokolwiek grozi polskim zawodnikom, których Heynen powołał na ten turniej. Jakiś czas temu również oni dostawali nieprzyjemne listy od Irańczyków. Test prawdy dopiero w sobotę, gdy Polska zmierzy się z Iranem, ale na razie na miejscu jest więcej niż dobrze.

- Ludzie są bardzo uprzejmi i mili. Kiedy poszliśmy do sklepu, to ciepło nas przyjęli. Na razie wszyscy witają nas z otwartymi ramionami i nie ma się do czego przyczepić - mówił Dawid Konarski w czwartek w rozmowie ze Sport.pl

Jeszcze lepsze wiadomości przekazywał Karol Kłos.

W trakcie meczu Polska - Rosja irańscy fani zachowywali się bez zarzutu. Oby to się nie zmieniło w sobotę. Irańska federacja już opublikowała na swojej stronie internetowej list, który zostanie odczytany przez meczem Iran - Polska. W piśmie podpisanym przez prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej Jacka Kasprzyka znalazły się ważne i potrzebne zdania o nieuprzejmości, niekulturalności i lekkomyślności Kubiaka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA