Liga Narodów 2019. Polska - Francja 1:3. Cztery rzeczy po czterech setach: nowi ludzie Heynena nie położyli głów pod gilotynę

Polscy siatkarze przegrali z Francją 1:3 (26:28, 23:25, 26:24, 20:25) w meczu Ligi Narodów w chińskim Ningbo. Vital Heynen zestawił nasz zespół niemal wyłącznie z debiutantów, a kilku z nich pokazało się nieźle przeciw rywalowi, który w tym sezonie jeszcze nie przegrał. W sobotę o godz. 10 gramy z Bułgarią. Relacja na żywo w Sport.pl

1. Heynen nie zaskoczył: nie ma wycieczek

Piotr Nowakowski, dwukrotny mistrz świata i mistrz Europy. Fabian Drzyzga, dwukrotny mistrz świata. Paweł Zatorski, dwukrotny mistrz świata. Mateusz Bieniek, mistrz świata. Bartosz Kwolek, mistrz świata - takich zawodników trener Vital Heynen ustawił w kwadracie dla rezerwowych, a do "szóstki" na Francję wstawił niemal wyłącznie nowych ludzi. Po turnieju w Katowicach Belg dokonał siedmiu zmian w 14-osobowym składzie Polski na weekend w Ningbo. Aż pięciu graczy z tej nowej siódemki grało w piątek od początku. Byli to: Marcin Komenda na rozegraniu, Piotr Łukasik na przyjęciu, Norbert Huber i Michał Szalacha na środku oraz Jakub Popiwczak na libero. Gdyby nie obecność w podstawowym zestawieniu Dawida Konarskiego, który wkrótce będzie 30-latkiem, zagralibyśmy wyłącznie zawodnikami urodzonymi po 1990 roku. I to dużo po 1990 roku.

Heynen nie zaskoczył, już na początku chińskiego turnieju pokazał, że młodzieży nie zabrał tam na wycieczkę. Trener sprawdzał nowych zawodników w starciu z mocnym rywalem. Przed tygodniem w serbskim Nowym Sadzie Francuzi wygrali wszystkie swoje mecze: 3:1 z Rosją, 3:1 z Serbią i 3:1 z Japonią. W ich składzie nie ma Earvina N'Gapetha czy Benjamina Toniuttiego, ale trener Laurent Tillie korzysta z wielu innych uznanych już graczy, jak Grebennikov, Tillie, Lyneel, Le Goff czy Brizard.

Zobacz wideo

Nasz eksperymentalnie zestawiony zespół na pewno nie był faworytem i na pewno długo grał lepiej niż można było się spodziewać. W pierwszej partii Tomasz Fornal miał w górze piłkę setową (na 25:24), ale huknął w aut. W drugiej partii szliśmy z rywalami równo do stanu 23:23. W kolejnym szybko zbudowaliśmy sobie przewagę i wydawało się, że kontrolujemy sytuację, a nagle z 22:18 zrobiło się 23:24 i musieliśmy bronić piłki meczowej. Na szczęście okiełznaliśmy emocje i wygraliśmy trzy kolejne akcje, tym samym wygrywając też seta. A to trzeba nam policzyć na plus.

2. Monster blok

Po trzech setach Francuzi mieli na koncie 20 punktów zdobytych po naszych błędach. Oni Polakom oddali 14 punktów. Różnica duża, pokazująca zamieszanie i nerwowość po naszej stronie siatki. Ale jeszcze większa była różnica w bloku. W tym elemencie prowadziliśmy po trzech partiach 13:6 (w całym meczu było 18:9), w hali w Ningbo co chwilę słychać było charakterystyczną melodyjkę ze słowami "monster block". Trzynaście bloków w trzech setach to świetny wynik. Polską ścianę tworzyli mający 208 cm wzrostu Piotr Łukasik (trzy punktowe bloki), identycznie wysoki Maciej Muzaj (dwa punkty), mierzący 206 cm Norbert Huber (dwa punkty), Michał Szałacha, który ma 202 cm (jeden punkt) i Marcin Komenda. Rozgrywający miał cztery punktowe bloki. Pokazywał, że 198 cm wzrostu to jak na gracza tej pozycji całkiem sporo.

W samym trzecim secie blokiem wygraliśmy z Francuzami 8:2. Nasza ściana była bardzo czujna, pracowała świetnie wcale nie za sprawą dobrej zagrywki i odrzucenia rywali od siatki. Francuzi z przyjęciem naszych serwisów raczej nie mieli problemu. W całym spotkaniu zagraliśmy tylko jednego asa. A skoro tak, to tym lepiej widać, jaki potencjał ma polski blok. Nawet gdy nie jest wzmacniany przez Piotra Nowakowskiego czy Mateusza Bieńka.

3. Huber tak. Komenda i Łukasik też?

Rok temu odkryciem reprezentacji Polski był Jakub Kochanowski, a teraz chyba może nim zostać następny środkowy. Huber to mistrz świata juniorów, który w sierpniu skończy 21 lat. Świetnie wyglądał już dwa tygodnie temu w wygranym 3:0 towarzyskim meczu w Opolu. A teraz dostał szansę gry o punkty. Znów imponował w bloku (cztery punkty i wiele wybloków), w ataku też był skuteczny (12/18). W gronie żółtodziobów wyglądał jak lider.

Poza Huberem dojrzałością i spokojem wyróżniał się rozgrywający Marcin Komenda. Bardzo widoczny był Łukasik. 25-letni przyjmujący popełniał trochę błędów, ale też robił użytek ze swoich znakomitych warunków fizycznych (9/25 w ataku i trzy bloki oraz 59 proc. pozytywnego odbioru).

4. Muzaj musi dać więcej

Patrząc w statystyki warto się zatrzymać na tych Macieja Muzaja. On również ma idealne warunki, 208 cm wzrostu i leworęczność to duże atuty atakującego. W piątek dał zmianę Konarskiemu. Dwukrotny mistrz świata po pierwszym weekendzie Ligi Narodów był jej najskuteczniejszym atakującym, skończył 31 z 53 ataków (58,5 proc). Przeciw Francji radził sobie gorzej, skończył cztery z 12 piłek. Muzaj grał trochę lepiej, ale tylko trochę. Zapis ataku 9/28 (32 proc.) to za mało jak na zawodnika z takim potencjałem. Lepiej było w bloku (dwa punkty), nieźle na zagrywce (jeden as i jeszcze kilka serwisów sprawiających Francuzom problemy). Ale kolejne szanse Muzaj musi wykorzystać lepiej. W Katowicach Bartłomiej Bołądź nie pokazał, że już może być jednym z głównych atakujących reprezentacji, ale on dopiero się z kadrą oswaja. Muzaj ten etap ma już za sobą. I to musi być widać.

Więcej o: