Fabian Drzyzga: Liczę na to, że wkład polskiego "serducha" w grę pomoże w osiąganiu dobrych wyników

- Ostatnie trzy dni nie były słabe w naszym wykonaniu, ale na pewno nie były też wybitne - mówił po ostatnim meczu polskich siatkarzy w Katowicach rozgrywający i dwukrotny mistrz świata, Fabian Drzyzga.

W miniony weekend w Katowicach polscy siatkarze grali w Lidze Narodów z Australią, USA i Brazylią. Najpierw pokonali zawodników prowadzonych przez Marka Lebedewa, Australijczyków 3:1, później po tie-breaku wygrali z Amerykanami, a ostatniego dnia, w niedzielę, ulegli Canarinhos 1:3.

Zobacz wideo

Dla biało-czerwonych był to turniej testów. W składzie pojawili się debiutanci - Tomasz Fornal i Bartłomiej Bołądź, a sporo szans na grę dostał m.in. Aleksander Śliwka.

Jeśli przed turniejem miałby pan wybrać drużynę, która sprawi wam najwięcej problemów, to byłaby to Brazylia?

Fabian Drzyzga: Zdecydowanie tak. Nawet patrząc na same nazwiska można powiedzieć, że nasi niedzielni rywale przyjechali do Katowic praktycznie w najmocniejszym składzie. Szóstka Brazylii, czyli Lucarelli, Leal, Lucas czy Wallace to ich podstawowy zespół, z tą różnicą, że w drużynie nie było rozgrywającego Bruno. Canarinhos prawdopodobnie bardzo poważnie traktują rozgrywki Siatkarskiej Ligi Narodów i za wiele nie będą zmieniać. W takim zestawieniu personalnym na pewno są jednymi z faworytów do wygranej.

Jak rozumieć roszadę Vitala Heynena, który w niedzielę zostawił was z jednym atakującym i przesuniętym do pierwszej linii Aleksandrem Śliwką do pomocy?

- Dawid Konarski narzekał na uraz. Vital nie lubi kontuzji i nie chce ryzykować zdrowiem zawodników, więc szafuje nim bardzo ostrożnie. Atakujący potrzebował przerwy, bo dużo grał w poprzednich dwóch meczach.

To był weekend ze zmianami - Michał Kubiak był na troszeczkę dalszym planie, swoje szanse dostawali Tomasz Fornal czy Bartłomiej Bołądź. Jak pan się czuł w polskim zespole dotkniętym przez roszady?

- Nowi zawodnicy na pewno muszą się wdrożyć w schemat Vitala i zrozumieć go jak najszybciej, a my staramy się im pomóc. Musimy skupić się na naszej grze, by ona wyglądała dobrze, ponieważ na razie jest dość średnia. Mam nadzieję, że z każdym weekendem będzie coraz lepiej, i że grupy, które będą latać po świecie na kolejnej turnieje Ligi Narodów, będą się zmieniać, ale nie wpłynie to negatywnie na poziom. Liczę na to, że wkład polskiego "serducha" w grę pomoże w osiąganiu dobrych wyników. Ostatnie trzy dni nie były słabe w naszym wykonaniu, ale na pewno nie były też wybitne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.