Przyjmujący siatkarskiej reprezentacji Polski: Każdy chce być w naszej drużynie

- Niezależnie od ustawienia, Amerykanie zawsze cechują się dobrą organizacją gry, porządkiem na boisku, dobrą defensywą, co dzisiaj pokazali - mówił o dość zaskakującym składzie amerykańskich siatkarzy przyjmujący polskiej kadry, Aleksander Śliwka, po spotkaniu Polska - USA

Drugi mecz i drugie zwycięstwo w Siatkarskiej Lidze Narodów przypieczętowali w sobotę wygraną 3:2 podopieczni Vitala Heynena. Nie był to łatwy mecz - biało-czerwoni dość długimi momentami męczyli się z własną grą, mieli problem z dynamicznie grającą obroną rywali i ich świetną postawą w polu serwisowym. To dziwiło, ponieważ siatkarze prowadzeni przez Johna Sperawa do Katowic przyjechali w dość eksperymentalnym składzie, w którym znalazło się niewiele gwiazd.

Kolejnym rywalem zespołu mistrzów świata będą Brazylijczycy. Z Canarinhos Polacy zagrają w niedzielę o 17.00.

Zobacz wideo

Jak niewiele dzieli amerykański sen od amerykańskiego horroru dla polskich siatkarzy? Sobotnie spotkanie było wygrane, ale wyczerpujące - jeden z setów trwał 48 minut, a wasza gra pozostawiała wiele do życzenia.

Aleksander Śliwka: - Ciężko mi to w tej chwili opisać, ponieważ mamy za sobą bardzo dużo grania. Na parkiecie byliśmy trzy godziny. Cieszy nas jednak zwycięstwo, ponieważ cały czas się dogrywamy oraz poprawiamy te małe rzeczy, które nakreśla nam Vital. Próbujemy z tym walczyć, ale fakt, że przy tym zwyciężamy, nastraja nas pozytywnie i daje motywacyjnego kopa do pracy. Będziemy się skupiać na tym, by nasza gra dalej była coraz lepsza.

Nie mogę nie zapytać pana o zagrania oburącz. To będzie znak firmowy?

- Cóż, czasami z niektórymi piłkami jest mi jako leworęcznemu zawodnikowi na tyle ciężko, że pomagam sobie lewą ręką. Tak długo, jak sędziowie mi tego nie gwiżdżą, tak liczę na to, że będzie to zagranie skuteczne.

Jak pana zmieniło mistrzostwo świata? Dla Mateusza Bieńka oznacza większą pewność siebie.

- Oczywiście, że dodało mi większej pewności siebie. Dało mi też radość i motywację, żeby pracować ciężej. Jeśli chodzi o mnie personalnie jako człowieka, to nic się nie zmieniło. Nadal chcę dawać z siebie więcej.

A jakie są minusy zdobycia mistrzostwa świata i tworzenia sezon później nowej drużyny?

- Ciężko powiedzieć czy są jakieś minusy, ponieważ każdy chce być w tej drużynie i znaleźć w niej swoje miejsce. Jest to kapitalna grupa ze świetnymi zawodnikami i sztabem szkoleniowym. Każdy chce trenować, grać i dać jak najwięcej reprezentacji, bo kadra może dać też indywidualny rozwój sportowy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.