W środę z siatkarskiego piekła do nieba przeszli siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Po porażce w dwóch pierwszych setach w starciu z zawiercianami doprowadzili do tie-breaka, którego rzutem na taśmę wygrali. Stało się to między innymi dzięki temu, że w trzecim secie podstawowego dotąd atakującego wicemistrzów Polski, Łukasza Kaczmarka, zastąpił przyjmujący, Aleksander Śliwka, a na boisku pojawił się ponadto Rafał Szymura.
- Po meczu śmialiśmy się, że Andrea Gardini zachował się w trzecim secie jak Władymir Alekno w najlepszych czasach na igrzyskach olimpijskich. Zażarło. Już w drugim secie wróciliśmy do gry i byliśmy blisko wygrania tej partii, jednak nasi rywale pokazali, jak mocnym są zespołem. Widać, jak wyrównana jest ta rywalizacja i jak ciekawy będzie trzeci mecz - mówił po meczu libero kędzierzynian, Paweł Zatorski.
Czy łatwo było zburzyć pewność siebie ZAKSY po tym jak według wielu dość niespodziewanie przegrała pierwsze starcie z zawiercianami 1:3?
- Ciężko jest zaburzyć naszą pewność siebie jednym zwycięstwem, tym bardziej, że w większości przypadków decydowała jedna piłka - po niej rywale odskakiwali od nas na kilka punktów. W środę pokazaliśmy w trzech ostatnich partiach, że potrafimy wytrzymać końcówki. Szczególnie udowodnił to tie-break, gdzie nasi rywale prowadzili, posyłali kolejne bomby zza dziewiątego metra, ale my wytrzymaliśmy presję i wygraliśmy mecz - dodał Zatorski.
Ostatni, trzeci mecz pomiędzy ZAKSĄ i zawiercianami odbędzie się w środę 24 kwietnia o 17.30 w Kędzierzynie-Koźlu.