Kiedy wyłoniono pary półfinału Pucharu CEV głosy ekspertów były podobne – prowadzona przez Andrzeja Kowala Asseco Resovia Rzeszów trafiła na teoretycznie najmocniejszego przeciwnika. Od lat jedną z najsilniejszych stron Biełogorie Biełgorod jest bardzo dobry blok i silna zagrywka. Przewagi w tych elementach w kontekście rywala zespołu z Podkarpacia obawiano się najbardziej – nawet mimo tego, że w ostatnim czasie w ćwierćfinale krajowych mistrzostw rosyjska drużyna dwukrotnie przegrała z Kuzbassem Kemerowo 0:3.
Siatkarze Biełogorie w Pucharze CEV powetowali sobie porażki na ligowych parkietach. W pierwszym meczu (u siebie) pokonali rzeszowian 3:0, osiągając znakomitą przewagę w bloku (12:0). W drugim spotkaniu różnice między oponentami były nieco mniejsze, choć i tak rosyjska drużyna wygrała bardzo pewnie.
Goście pokonali podopiecznych Andrzeja Kowala w bloku (11:5), polu serwisowym (4:3) i ataku (47 procent skuteczności do 40). Popełnili również mniej błędów (28:34). Najwięcej punktów dla przyjezdnych zdobyli Dmitrij Muserski (16) i Konstantin Bakun (13).
Najbliżej triumfu Resovia była w pierwszej partii, w której przegrała na przewagi. Po jej stronie z najlepszej strony pokazał się Aleksander Śliwka - zdobywca 13 punktów. Dwucyfrową liczbę punktów uzyskał też Jakub Jarosz (10), ale prezentował zaledwie 39 procent skuteczności ataku. Słabo zagrał również Thibault Rossard. Francuski przyjmujący zaprezentował ok. 25 procentową efektywność zagrań w ataku i przyjęciu.
Rzeszowianie odpali z rozgrywek Pucharu CEV bez lidera w zespole i w słabym stylu. W finale turnieju spotkają się zespoły Biełogorie Biełgorod oraz Ziraatu Banaksi Ankara, w którym grają Bartosz Kurek oraz Dawid Konarski. Drużyna z Turcji w półfinałowej rywalizacji pokonała Calzedonię Verona.