Statystycznie w ataku oraz przyjęciu pomiędzy zespołami nie było znaczącej różnicy – ZAKSA wygrała w pierwszym elemencie 53 do 50 procent skuteczności, natomiast GKS w drugim 45 do 43. Dysonans pojawił się na siatce i za linią dziewiątego metra – katowiczanie wygrywali kolejno 10:4 i 10:5.
Rozbieżność było widać również w osiągnięciach indywidualnych. Marcin Komenda, rozgrywający zespołu ze Śląska, bardzo mądrze kierował grą drużyny. Atak rozłożył głównie na Karola Butryna (15/34, 16 punktów w meczu) oraz Gonzalo Quirogę (16/31, 19 punktów), dokładając do tego 14 punktów Sergieja Kapelusa (9/18) oraz 13 Pawła Pietraszko (9/12). ZAKSA grała bez wysokiej skuteczności jednego z zawodników na skrzydle. Rafał Buszek dostał od Benjamina Toniuttego 21 piłek, a mimo to skończył 7 ataków. Młodszy Kamil Semeniuk poradził sobie lepiej (14/27, 17 punktów), a atakujący zespołu, Maurice Torres, zapisał na swoim koncie 20 punktów (18/31 w ataku).
Trzy punkty zdobyte nad liderem tabeli i mistrzem Polski z pewnością dodadzą zespołowi z Katowic sporej pewności siebie (jeszcze niedawno liczono długą serię jego porażek). Drużyna Piotra Gruszki z 34 punktami jest na 9. miejscu w PlusLidze. ZAKSA ma 62 punkty – 10 zapasu na drugą PGE Skrą.