Maret Balkestein-Grothues była zdecydowanie jednym z największych transferów Ligi Siatkówki Kobiet. Dla holenderskiej przyjmującej miał to być drugi sezon spędzony w Polsce - w rozgrywkach 2015/2016 z sukcesami występowała w Atomie Treflu Sopot, będąc jedną z liderek zespołu.
Siatkarki próżno było jednak szukać na polickich parkietach, a z tygodnia na tydzień media snuły coraz więcej teorii na temat jej nieobecności. Dopiero pod koniec roku zarówno klub, jak i sama siatkarka zdecydowali się zabrać głos. Okazało się, że przyjmująca opuściła Police. - Na skutek wystosowania w umowach końcowych w sierpniu, wrześniu i październiku 2017 roku przez agenta zawodniczki w stosunku do klubu niezrozumiałych i nie mających odzwierciedlenia w umowie przedwstępnej żądań, klub nie mógł ich zaakceptować, ale zaproponował polubownie załatwienie sprawy w postaci zawarcia umów przyrzeczonych i skierowania części spornej na drogę postępowania sądowego. Agent i zawodniczka odmówili – tłumaczyły zamieszanie i w konsekwencji rozstanie władze klubu.
Z początkiem stycznia okazało się, że Balkestein-Grothues podpisała kontrakt z Pomi Casalmaggiore – klubem, który szukał wzmocnienia na pozycji po odejściu Zeng Chunlei. Sytuacja drużyny jest trudna – zajmuje ona dopiero 10. lokatę we włoskiej Serie A. Sama holenderska siatkarka nie spełni również swoich przedsezonowych założeń, czyli gry w Lidze Mistrzów. Jej obecna drużyna występuje o klasę niżej, w Pucharze CEV. Przyjmująca do gry wejdzie najprawdopodobniej dopiero w 14. kolejce włoskich rozgrywek.
Jest to jej czwarty klub we Italii. Wcześniej występowała w Parma Volley Girls, Cuatto Giaveno Volley oraz Volksbank Südtirol Bolzano.