KMŚ. Z siatkarskiego piekła do nieba! ZAKSA wygrywa z Sarmayeh Bank

We wtorek rozpoczęły się Klubowe Mistrzostwa Świata. W Opolu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podejmowała Sarmayeh Bank. Gospodarze wygrali 3:2 (19:25, 20:25, 25:16, 31:29, 17:15).

Dwie pierwsze partie grane z nieskutecznym Maurice Torresem, niewidocznym Rafałem Buszkiem i niedokładnym Samem Deroo – zespół ZAKSY Kędzierzyn-Koźle źle rozpoczął zmagania Klubowych Mistrzostw Świata. Kiedy drużyna Łukasza Żygadły zakończyła drugi set wynikiem 25:20 wydawało się, że kędzierzynianom będzie bardzo trudno powrócić do dobrej dyspozycji.

Po początkowo wyrównanych wymianach w trzecim secie (11:11) podopieczni Andrei Gardiniego zaczęli lepiej prezentować się w obronie i przede wszystkim w polu serwisowym. Maurice Torres pozwalał sobie na mocniejszą zagrywkę, która przy odrzucającym serwisie Mateusza Bieńka dawała ZAKSIE późniejszy większy komfort w ofensywie. Przestał działać również blok zawodników irańskiego teamu, w którym wcześniej prowadzili 11:4. Gospodarze wygrali 25:16.

Kolejne dwie partie może nie były najbardziej poprawnymi pod względem jakościowym, ale na pewno przewyższyły poprzednie pod względem sportowych emocji. ZAKSA dość szybko wypracowała sobie przewagę dzięki mocnym atakom Łukasza Wiśniewskiego na środku i pewnej postawie Deroo (18:13), jednak rywale zaczęli odrabiać straty, wykorzystując dobre przyjęcie. W wyrównanej końcówce Sarmayeh miał 3 piłki meczowe, jednak ani zmiany rozgrywającego (Mahdi Mahdawi za Żygadło), ani ryzyko w zagrywce nie opłaciło się przyjezdnym (29:31).

Kolejne wymiany na piłki meczowe można było zobaczyć w tie-breaku, gdzie do samego końca trudno było wskazać faworyta. Polski rozgrywający gości starał się rozłożyć atak równomiernie, jednak jego koledzy popełniali sporo błędów, kosztujących ich kolejne nerwy. W końcówce nie pomogła im nawet dramatyczna próba podbicia ataku przez własnego libero, który wylądował za bandami – piąty set przegrali 15:17.

Więcej o:
Copyright © Agora SA