Siatkówka. Vital Heynen: Jeśli zostanę zaproszony do współpracy z polską kadrą, będę starał się pomóc polskim trenerom

- Wiem, że moje umiejętności są odpowiednie dla momentu, w którym obecnie znajduje się reprezentacja. Nie zastanawiałbym się nad ofertą, gdybym nie czuł, że to jest wyzwanie dla mnie idealne - mówi w rozmowie ze Sport.pl kandydat na selekcjonera Polaków, Vital Heynen.

Belgijski szkoleniowiec Vital Heynen jest jedynym obcokrajowcem, który startuje w wyborach na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski. Belg jest obecnie związany z rodzimą federacją, a z prowadzoną przez siebie drużyną narodową zajął 4. miejsce podczas ostatnich mistrzostw Europy.

W gronie osób, które ubiegają się o wakat po Ferdinando De Giorgim najprawdopodobniej znaleźli się również Piotr Gruszka, Robert Prygiel, Andrzej Kowal, Mariusz Sordyl, Michał Mieszko Gogol oraz Jakub Bednaruk.

Jak pańska kandydatura na stanowisko trenera reprezentacji Polski wpłynęła na relację z belgijską federacją?

Vital Heynen: - Od pierwszego momentu, w którym zacząłem rozmawiać z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej, Belgowie o tym wiedzieli - nic przed nimi nie ukrywałem. Władze belgijskiej federacji wyraziły nadzieję, że nadal będę z nimi współpracował i przekonywały mnie, bym został w kraju. Mam do nich wiele szacunku. Nie zawsze byli w stanie zrozumieć, dlaczego w pewnych sytuacjach czułem się w określony sposób, ale starałem się przedstawić im moją drogę myślenia.

Powiedział pan, że nigdy nie zerwał umowy. Jakie rozwiązanie wprowadzi pan w życie w przypadku objęcia stanowiska trenera Polaków w momencie, gdy pański kontrakt z Belgami wciąż będzie ważny?

- To prawda, nigdy dotąd nie zdarzyło mi się rozwiązać kontraktu przed czasem i na pewno będzie to dla mnie trudna sytuacja. Jednak w moim dokumencie z Belgią jest zapis pozwalający każdej ze stron na rozwiązanie umowy w dowolnym momencie.

Jaki jest pana podstawowy plan na polską reprezentację?

- W materiałach złożonych w PZPS zawarłem go na kilkudziesięciu stronach, tego się nie da streścić. Opisałem dokładnie to, czego nauczyłem się w dotychczasowej pracy z klubami oraz drużynami narodowymi. Dopasowałem to do wiedzy na temat polskiej kultury, mentalności zawodników, ale również do obecnej sytuacji kadry.

Czy jest pan gotowy stworzyć program polskiej siatkówki, który obejmować będzie współpracę z młodszymi zawodnikami?

- Nie mogę się tego doczekać. Każdy kto mnie zna wie, że mojej głowy nie zajmuje tylko współpraca z jedną drużyną, ale dosłownie wszystko, co mogę poprawić. Kocham to!

Dobrym tego przykładem jest współpraca z VfB Friedrichshafen. W klubie zajmuję się wieloma rzeczami - trenowaniem, ulepszaniem formy zawodników, pracą ze sponsorami i mediami, ale również współdziałaniem z młodzieżą.

Jednym z moich pomysłów jest „kolacja z trenerem”. Zapraszam do mnie do domu każdego ze sponsorów. Siedzimy w pięć, sześć osób, ja przygotowuję tradycyjne belgijskie potrawy i rozmawiamy o życiu. W tym tygodniu zorganizuję natomiast „popołudnie dla dzieci”. Młodzi, 8-12-letni siatkarze i siatkarki z Friedrichshafen przyjdą do hali, a ja pomogę im w treningu. Myślę również o kilku nowych akcjach dla fanów klubu.

Taki mam styl – bardzo lubię podrzucać nowe pomysły i pomagać, jeśli tylko zdarzy się taka okazja. Skoro można coś poprawić, to dlaczego nie skorzystać z takiej szansy? Nie mówię tu tylko o aspektach sportowych, ale również sponsorach, mediach, współpracy na linii fani-drużyna. Warto się starać, by siatkówka stawała się popularniejsza, bo to wpłynie również na zainteresowanie reprezentacją. W mojej opinii zakres odpowiedzialności trenerskiej jest bardzo szeroki.

Wracając do pytania: nie każdy wie, że karierę trenerską rozpoczynałem od współpracy z młodymi siatkarzami – w przedziale wiekowym 17-21 lat. To było fantastyczne przeżycie i od tego momentu cieszy mnie praca z młodzieżą. Tacy zawodnicy mają w sobie wiele energii, chęci do treningu i choć czasami są trudni, to praca z nimi daje wiele satysfakcji. To jest nasza przyszłość. Nie wolno jednak zapomnieć, że podstawą jest zbudowanie zespołu w teraźniejszości.

Czy to prawda, że zasugerował pan Michała Mieszko Gogola jako pańskiego asystenta? Kogo jeszcze?

- Myślę, że jest za wcześnie, by rozmawiać na temat nazwisk - dopiero co odpowiedziałem na zaproszenie PZPS i przedstawiłem swój plan. Uważam, że Mieszko Gogol wykonuje rewelacyjną pracę w Espadonie Szczecin. W Polsce jest jednak wielu interesujących trenerów. Tak, jak wyjaśniłem wcześniej, moim celem będzie nie tylko danie z siebie wszystkiego co najlepsze dla zawodników, ale również względem szkoleniowców.

Zgadzam się z popularną ostatnio tezą, że w pewnej perspektywie czasowej Polskę powinien prowadzić rodzimy trener. Uważam jednak, że w obecnej trudnej sytuacji władze są zobligowane do wyboru szkoleniowca przygotowanego do takiego wyzwania. Można uczynić selekcjonerem osobę, która ma 1,5 roczne doświadczenie w pracy, ale podejmuje się olbrzymie ryzyko. Każdy popełnia błędy, ale im starszy jest człowiek, tym rzadziej powinien się mylić. Kiedy jest się młodym, uczy się poprzez błądzenie i dopiero z doświadczeniem wyciąga się wnioski.

Jeśli zostanę zaproszony do współpracy z polską kadrą, będę starał się pomóc polskim trenerom - na każdego z nich będę otwarty. W waszym kraju jest wielu młodych i ciekawych szkoleniowców, więc obowiązkiem selekcjonera jest ich wsparcie i pomoc w pozostaniu w tym zawodzie.

W poprzednim tygodniu Andrzej Kowal i Mariusz Sordyl odwiedzili mnie w Friedrichshafen. Choć generalnie było to trochę dziwne, ponieważ oni również zostali poproszeni o stworzenie swojego planu na kadrę, to było to naprawdę świetne spotkanie. Wyczułem, że chcemy wspólnie zrobić coś dla polskich trenerów.

Jak trudno będzie poukładać wszystko na nowo w polskiej kadrze? Od 2006 roku zdobywała medal co najmniej co trzy lata. W 2018 roku miną cztery bez znaczącego i satysfakcjonującego wszystkich sukcesu.

- Przez większość kariery pracowałem z drużynami, które borykały się z problemami różnej natury. Siatkarze VfB Friedrichshafen przegrywali, mieli sporo kłopotów wewnątrz klubu, więc pojawiłem się, by coś zmienić. Pierwszy sezon był pełen sukcesów, a drugi również idzie po naszej myśli. Pojawił się jednak problem z widzami, więc zacząłem się zastanawiać, co można zrobić, by przychodzenie na mecze znów sprawiało im radość.

Zaczęliśmy ponownie wkładać „duszę” w tutejszą siatkówkę i grać niemieckimi zawodnikami. W Superpucharze wystąpiliśmy z sześcioma siatkarzami z Niemiec. Liczę na to, że przełoży się to na budowanie narodowej świadomości sportu.

Gdziekolwiek idę, zawsze chcę pokazać nowe kierunki rozwoju. Tak samo było w Tours VB, które miało wiele kłopotów, w Turcji czy też w Transferze Bydgoszcz, który zajmował ostatnią pozycję w rozgrywkach. Noliko Maaseik też nie wygrywało niczego trzy lata.

Pomaganie drużynom, które w przeszłości miały kłopoty, to jedno z moich ulubionych wyzwań. Dlatego też zdecydowałem się złożyć aplikację na stanowisko trenerskie w polskiej kadrze. Wiem, że moje umiejętności są odpowiednie dla momentu, w którym obecnie znajduje się reprezentacja. Nie zastanawiałbym się nad ofertą, gdybym nie czuł, że to jest wyzwanie dla mnie idealne.

Niektórzy obawiają się, że jeśli dostanie pan atrakcyjniejszą sportowo ofertę z innego kraju, to zrezygnuje pan z Polaków. To uzasadnione obawy?

- Myślę, że to jest niezwykle mało prawdopodobne. Jeżeli kiedykolwiek taka sytuacja miałby mieć miejsce, to z pewnością byłby to najgorszy moment w moim życiu. Staram się dotrzymywać danego słowa i nie zrywać umów przed ich końcem. Jeżeli będę zmuszony uczynić to teraz z Belgami, będzie mi ogromnie zależało na tym, żeby to był pierwszy i ostatni raz w mojej karierze.  

Losowanie grup na MŚ 2018. Z kim Polska ma szansę zagrać? [SYMULACJA]

Więcej o: