Około 120 tys. euro dostanie Ferdinando De Giorgi od Polskiego Związku Piłki Siatkowej za wcześniejsze zerwanie umowy. Decyzja o zwolnieniu Włocha zapadła w środę wieczorem.
W grudniu ubiegłego roku De Giorgi podpisał z PZPS-em czteroletni kontrakt w formule 2+2. Oznacza to, że pierwsza weryfikacja jego pracy miała nastąpić dopiero po reprezentacyjnym sezonie 2018, czyli po mistrzostwach świata. Prawdopodobnie strony umówiły się, że wtedy umowę będzie można rozwiązać z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia. Ale i federacja, i trener mieli nadzieję na współpracę co najmniej do igrzysk olimpijskich w Tokio, w 2020 roku.
Niestety, po pierwszym sezonie De Giorgiego w roli trenera Polski nie widać nadziei na sukcesy. W Lidze Światowej w gronie 12 zespołów elity nasza kadra zajęła ósme miejsce. W mistrzostwach Europy rozgrywanych we własnym kraju była 10. w 16-zespołowej stawce. Źle wyglądała gra zespołu, a o problemach pozasportowych wewnątrz drużyny na gorąco, tuż po jej odpadnięciu z ME, w rozmowie ze Sport.pl opowiadał prezes PZPS Jacek Kasprzyk.
De Giorgiemu trzeba będzie zapłacić odszkodowanie. Ile? Najpewniej równowartość 12 pensji, a podobno Włoch zarabiał miesięcznie 10 tysięcy euro. Możliwe, że do kwoty będzie trzeba doliczyć premie. Oczywiście nie za wyniki z bieżącego roku, ale za ewentualne sukcesy, które pod wodzą De Giorgiego kadra mogłaby osiągnąć w przyszłym sezonie. Nie wiemy czy De Giorgi w ogóle zamierzałby się domagać takich nagród, ale historia rozstań z trenerami uczy, że i taką opcję trzeba wziąć pod uwagę.
Co dalej? Ci sami, którzy domagają się zwolnienia Włocha, twierdzą, że najlepiej dla polskiej kadry byłoby, gdyby wreszcie – po raz pierwszy od 2005 roku – poprowadził ją polski trener. Ale z braku odpowiedniego, polskiego kandydata często wymieniany jest też Andrea Anastasi.