ME siatkarzy 2017. Polska - Słowenia 0:3. Czy leci z nami pilot?

Polska została rozbita przez Słowenię 0:3 (21:25, 21:25, 19:25) w barażu o awans do ćwierćfinału ME. Po klęsce w Krakowie nasz zespół pożegnał się z turniejem. Czy wkrótce z kadrą pożegna się trener Ferdinando De Giorgi?

Pytanie o przyszłość Włocha trzeba postawić. Jasne, De Giorgi trenerem jest od niedawna i miał bardzo mało czasu na zbudowanie drużyny. Jasne, że celem nadrzędnym są igrzyska olimpijskie w 2020 roku. Ale kadra pod wodzą byłego szkoleniowca Zaksy Kędzierzyn Koźle gra tak źle, jak nie grała od przełomu, jakim było zatrudnienie Raula Lozano. W 2006 roku reprezentacja pod wodzą Argentyńczyka zdobyła srebrny medal mistrzostw świata. On, a później Daniel Castellani, Andrea Anastasi i Stephane Antiga prowadzili nasz narodowy zespół do sukcesów. Oczywiście ponosili też porażki, niektóre były dotkliwe. Ale czy któryś z nich miał taki bilans jak De Giorgi? Za jego kadencji wygraliśmy i przegraliśmy po osiem oficjalnych meczów, odpadliśmy z Ligi Światowej po pierwszej fazie, a z ME po barażu o ćwierćfinał.

Antiga został pożegnany po tym, jak ze 100 spotkań wygrał 68. Na imprezach mistrzowskich – w MŚ, Pucharze Świata, ME i igrzyskach olimpijskich – poprowadził Polskę w sumie w 34 spotkaniach, z których przegrał zaledwie pięć. Podziękowano mu, bo przestał zdobywać medale. Ale cały czas był ich blisko, a jeśli się gubił, to nie tak jak teraz Włoch.

Trudno odgadnąć jakiej myśli trzymał się De Giorgi, prowadząc nasz zespół w barażu ze Słowenią. Dlaczego Fabian Drzyzga cały czas prowadził rozegranie, mimo że zupełnie sobie z tym nie radził? Grzegorz Łomacz wirtuozem nie jest, ale dziś mniej niż Drzyzdze brakuje mu do przeciętnego przecież Dejana Vincicia. Słoweniec „czyścił” swoim atakującym siatkę, przyspieszał grę, gubiąc nasz blok. A Drzyzga bił głową w mur. A właściwie nie głową, tylko Bartoszem Kurkiem, na którego upierał się, mimo że ten po dwóch setach miał w ataku bilans 2/10.

Co robił De Giorgi? Szukał zmian mających poprawić przyjęcie, zmieniał środkowych, jakby to w nich był główny problem, a nie w tym, który grał z nimi mało i niedokładnie.

Dość, bo emocje to zły doradca. Pytanie tylko czy po takim laniu przed własną publicznością na tak wczesnym etapie ME spokoju wystarczy szefom Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Więcej o: