Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Polacy rozpoczęli mecz od dobrej zagrywki Bartosza Kurka i bloku Bartłomieja Lemańskiego. Choć Słoweńcy starali się wyrównać stan seta, to raz po raz uniemożliwiał im to kapitan biało-czerwonych, który wykorzystywał ich każde potknięcie w defensywie (12:10). Wkrótce rywale doprowadzili do remisu, lecz swój zespół z tarapatów wyciągnął człowiek-orkiestra, Michał Kubiak, który świetnie rozgrywał przy piłkach sytuacyjnych (20:19). W emocjonującej końcówce karta się odwróciła – były widowiskowe błędy Polaków, pomyłki Konarskiego w ataku i finalnie porażka gospodarzy (21:25).
Widmo przegranej w poprzedniej partii oddziaływało na gospodarzy przez cały kolejny set. Polacy byli słabi w ataku, nie potrafili poradzić sobie z bardzo szybką grą Dejana Vincica, a co gorsze jedyny ich atut z inaugurującego seta – przyjęcie - przestał nim być (11:15). Z beznadziejnej sytuacji biało-czerwonych na chwilę uratował blok Lemańskiego i Kurka (15:15), jednak trzy błędy akcji miejscowych znów dały przewagę rywalom (15:18). Dalej było jeszcze gorzej – zmiany nie pomagały, Słoweńcy blokowali przeciwników jak chcieli, a po polskiej stronie nie było komu skończyć ataku (21:25).
Na początku trzeciej partii dramat Polaków trwał i pojedyncze dobre akcje nie były w stanie go przerwać. Zrobił to dopiero Łukasz Kaczmarek, który nie dość, że jako jedyny kończył ataki, to jeszcze dobrze serwował (8:6). Słoweńcy jednak nie ustępowali i co chwilę doganiali miejscowych – ich siatkówka nie była widowiskowa, ale poprawna i to wkrótce wystarczyło im do objęcia prowadzenia (13:11). Kilka kolejnych dobrych uderzeń Alena Sketa i sprytne rozegranie Vincica sprawiło, że Słowenia całkowicie podporządkowała sobie Polaków (19:13). Awansowała do ćwierćfinału wygrywając trzeci set 25:19.