Bartłomiej Lemański: Oczywiście, że nie. Nastawiamy się na to, żeby wygrywać własną
grą, a nie liczyć sobie z kim będzie łatwiej, a z kim nie i co nam się przyda, a co nie. Chcemy po prostu grać swoje i dzięki temu wygrać.
- Na pewno musimy wywrzeć na nich dużą presję zagrywką. Musimy przycisnąć nią
przeciwnika, bo na tym będzie się opierał cały mecz. Pamiętam, że w tym pierwszym
sparingu zepsuliśmy dużo zagrywek, dlatego ciężko nam było uzyskać przewagę nad nimi.
- Tak, to jest bardzo ważny zawodnik. Ale mamy też zmienników, którzy potrafią zrobić
swoje, potrafią się spisać. Nie chcemy być taką drużyną, której gra się sypie kiedy zabraknie jednego zawodnika. I myślę, że taką drużyną nie jesteśmy.
- Każdy był zaskoczony i każdy chciał dobrego wyniku. Nie wyszło, trudno. Potencjalnie
słabsze drużyny walczą do samego końca i lepszym czasem zdarzają się wpadki. Mam
nadzieję, że my teraz takiej unikniemy.
- Mogą na tym skorzystać. Ale dla nas to nie jest obca sala, niedawno mieliśmy okazję w niej grać [od 11 do 13 sierpnia w Memoriale Wagnera]. Teraz mieliśmy w niej już trening i rozruch, nie powinno być problemów.
- Na razie naprawdę nic nie powiem o Rosji, bo skupiamy się tylko na Słowenii.
- Na pewno, bo zawsze się uważałem za środkowego, którego atutem jest blok. Jeśli w jakimś meczu nie idzie mi w tym elemencie, to troszkę mogę to odczuwać w sobie. Ale cieszę się, że w jakikolwiek sposób pomagam drużynie. To jest najważniejsze. Czy to będzie blok, atak, zagrywka, czy czasem jak ktoś będzie musiał mnie zmienić, a ja wejdę tylko na zagrywkę, to najważniejsze, żeby pomóc drużynie.
- Wszystko można wytrenować, wszystko jest kwestią czasu.
- Nie, teraz to mamy między meczami jeden trening i jeden rozruch, czasu brakuje na
wszystko. Ale w okresie przygotowawczym mocno się nad blokiem skupialiśmy. Teraz sobie tylko omawiamy błędy, mówimy, co możemy poprawić. I zostaje kwestia czytania gry przeciwnika. Głównie na tym się opiera blok. Staramy się wiedzieć, co konkretny przeciwnik zagra i na to odpowiednio szybko reagować.
- Myślę, że w meczu z Serbami mieliśmy za długie przestoje, dużo było momentów, w
których nic się u nas nie działo. Kilka ładnych akcji też nam się udało, ale z tego trudno się było cieszyć. Myślę, że z porażki wyciągnęliśmy wnioski i to zaowocowało.
- To nie wyglądało tak, że my z Finlandią i Estonią wygraliśmy łatwo. I Finowie, i
Estończycy się mocno bronili, sety wygrywaliśmy w końcówkach. To są słabsze drużyny, ale pokazały walkę, nie poddawały się, więc to były dla nas cenne mecze. Wierzę, że dobrze nas przygotowały do dalszego grania. Oby jak najdłuższego.