Mistrzostwa Europy. Piotr Gruszka: Nie szukajmy Bartka Kurka jako naszego leku na całe zło

Wygrana Polaków 3:0 z Finlandią była zwycięstwem, dającym zespołowi Ferdinando De Giorgiego pierwsze punkty w mistrzostwach Europy. - Energia, agresja i serce do grania były obecne przez cały pojedynek i to było bardzo fajne - mówi w rozmowie ze Sport.pl drugi trener biało-czerwonych, Piotr Gruszka.

Falstart Polski w meczu z Serbią mocno zachwiał wiarą w ostateczny sukces gospodarzy na trwających mistrzostwach Europy. Dwa dni później w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie biało-czerwoni pokonali Finlandię 3:0, dając nadzieję na to, że turniej dla nich się jeszcze nie skończył.

Mecz w wykonaniu Polaków nie był idealny. Miejscowi często gubili się w obronie, nie byli dokładni w przyjęciu i praktycznie nie mieli punktowego bloku, jednak to nie przeszkodziło im, by dobrymi zmianami i sporą dawką energii płynącej od młodszych zawodników zdobyć upragnione trzy punkty do tabeli grupy A.

W końcu jesteście zadowoleni zarówno z wyniku, jak i przebiegu spotkania?

Piotr Gruszka: - Tak, oczywiście, ponieważ w końcu wygraliśmy mecz na tych mistrzostwach Europy. Ja osobiście bardziej cieszę się jednak z tego, jak bardzo zmotywowany wyszedł na parkiet nasz zespół. Zrobił to mimo bardzo trudnego początku, którego mogliśmy się spodziewać. Energia, agresja i serce do grania były obecne przez cały pojedynek z Finlandią i to było bardzo fajne.

Nie zadrżało serce w momencie, kiedy Finlandia w inaugurującej partii wyszła na prowadzenie 16:12 i wcale nie zamierzała zwalniać tempa?

- Nie, nie zadrżało. Trzeba sobie uświadomić, że nastawialiśmy się na trudny strat w pojedynku z zespołem trenera Sammelvuo, ponieważ po naszym pierwszym spotkaniu z Serbią nagle atmosfera bardzo zgęstniała i niektórzy zaczęli mówić, że mistrzostwa Europy się dla nas skończyły. Trudno było wyjść na boisko po przegranym meczu z kompletnie czystymi głowami i świadomością, że w pierwszym pojedynku wcale nie zagraliśmy dobrze. To, że szybko powróciliśmy do spotkania, bardzo cieszy, podobnie jak agresja, którą prezentowaliśmy do końca rywalizacji z Finami.

Technicznie wiele rzeczy mogliśmy zagrać lepiej. Mówię tu przede wszystkim o zagrywce, którą w sobotę cały czas psuliśmy, ale w tym wszystkim nieustannie szukaliśmy emocji i przede wszystkim  byliśmy razem, co zdało egzamin.

Bartosz Kurek w końcu się odkręcił?

- Nie szukajmy Bartka Kurka jako naszego leku na całe zło. Na pewno w sobotę zagrał bardzo fajne spotkanie, co bardzo cieszy, szczególnie mając w pamięci, że te mistrzostwa Europy tak naprawdę ciągle dopiero się dla nas zaczynają. To też wskazują wszystkie wyniki, które osiągają inne zespoły.

Cieszy chyba również to, że z Łukasza Kaczmarka wyszedł nie tylko „Zwierzak” [przezwisko atakującego – przyp. red.], ale momentami „bestia”, bo mimo braku poprawności w ataku dawał więcej energii, niż którykolwiek z graczy.

- Łukasz nieustannie pokazuje nam, że jest po bardzo ciężkiej pracy, która przyniosła świetne efekty. Daje nam wiele energii, sporo chęci do grania i bardzo buduje atmosferę. Nawet jeśli jakieś jego zagranie nie jest skuteczne, to zawsze jest bardzo pozytywne, a to szczególnie nas cieszy w perspektywie dalszych zmagań turnieju.

Jakub Kochanowski w ostatniej fazie trzeciego seta kończy wszystko. To pokazuje, że mimo bardzo młodego wieku ma już w sobie jakąś siatkarską dojrzałość?

- Nie wydaje mi się, by był do końca dojrzały, ponieważ zagrał dopiero drugi mecz w seniorskiej siatkówce. Ja też byłem dojrzały, kiedy byłem młodym zawodnikiem, ponieważ grałem z sześcioma facetami, którzy w kadrze spędzili już kilka sezonów. Na pewno z otwartą klatą wszedł do zespołu narodowego i nikt nie patrzy na jego wiek. Liczy się to, że dobrze gra w siatkówkę, a nie to, że jest młody.

Estonia będzie najłatwiejszym z grupowych rywali, czy paradoksalnie najtrudniejszym, ponieważ od tego meczu będzie bardzo dużo zależało?

- Estończycy pokazali w sobotę w meczu z Serbią, że jest to skład, który absolutnie nigdy nie odpuszcza. Na pewno będzie bardzo gorąco, o czym też przekonuje grupa kibiców, która z tego kraju przyjechała do Gdańska. Poza tym zespół ten prowadzony jest przez trenera, który doskonale zna naszych zawodników i jest świetnym taktykiem. Mecz będzie bardzo trudny. Będziemy walczyć z kolejnym podobnym do Finlandii przeciwnikiem – szybko grającym i ze świetnym tempem na skrzydłach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA